Trasa Uniwersytecka z niejedną niewiadomą. Czy będzie wniosek o przedłużenie prac do 2019 roku?
Dodano: 06.04.2018 | 20:16
Drogowcy zapewniają, że ulica Glinki będzie w pełni przejezdna w połowie roku. Pytanie - kiedy rozbudowa TU zakończy się w stu procentach.
Na zdjęciu: Choć drogowcy przekonują, że prace na wiadukcie nad aleją Jana Pawła II nieustannie się toczą, to bez przejęcia działki tartaku przy ul. Ujejskiego jego ukończenie będzie niemożliwe.
Fot. Stanisław Gazda
W ślad za bardzo dużymi utrudnieniami, które pojawiły się w czwartek na górnym tarasie po zamknięciu kolejnego odcinka ulicy Glinki, odżyło pytanie o termin zakończenia rozbudowy trasy Uniwersyteckiej. Ale jakąkolwiek odpowiedź, nawet jeśli padnie, trudno uznać za ostateczną.
Od 5 kwietnia wykonawca drugiego etapu budowy trasy Uniwersyteckiej, czyli Przedsiębiorstwo Budowy Dróg i Mostów Kobylarnia, wyłączył z ruchu odcinek ul. Glinki pomiędzy Boya-Żeleńskiego (na wysokości Spółdzielni Mieszkaniowej Budowlani) a Cmentarną. W zamian mieszkańcy Wyżyn mogą korzystać już z niemal gotowej (pozostała jeszcze do wykonania ostatnia warstwa ścieralna; ma to nastąpić, gdy ustabilizuje się temperatura) części ulicy, tyle że na odcinku od Komuny Paryskiej do Magnuszewskiej (z okresowymi utrudnieniami przy rondzie zlokalizowanym przy tej drugiej – PATRZ MAPKA poniżej). Nie uchroniło to jednak ulicy Wojska Polskiego od wielkiej kumulacji aut, które docierały w okolice kładki zarówno od strony alei Jana Pawła II, jak i Tadeusza Boya-Żeleńskiego. W czwartek po południu około godziny siedemnastej korki były tak duże, a ruch – tak sparaliżowany, że potrzebne było wsparcie policji, która przez kilkadziesiąt minut kierowała ruchem.
Jak długo może powtarzać się taki scenariusz? Wszystko wskazuje na to, że do końca czerwca. I trudno tutaj zawyrokować, czy „nawet” czy też „przynajmniej”. Z jednej strony bowiem Maciej Gust, zastępca dyrektora Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej ds. inwestycji wskazuje, że jest chęć zakończenia prac na ul. Glinki właśnie do 30 czerwca, ale… – Z uwagi na wcześniejsze kolizje z sieciami podziemnymi przedłużyliśmy termin oddania inwestycji o trzy miesiące – do końca września – dodaje. Przypomnijmy, że wspomnianymi kolizjami była między innymi konieczność przebudowy infrastruktury gazowej, która pod ul. Glinki przebiegała inaczej niż w dokumentacji przekazanej wykonawcy. Paradoksalnie, w piątek około godziny siedemnastej ruch na ul. Wojska Polskiego w kierunku Wyżyn i Kapuścisk odbywał się jednak bez zakłóceń.
Kluczowa dla realizacji całej inwestycji jest oczywiście działka tartaku przy ulicy Ujejskiego. Zgodnie z przewidywaniami wojewoda Mikołaj Bogdanowicz 30 marca unieważnił drugi przetarg na dokonanie egzekucji spornego terenu. Powód – brak chętnych. „Pragnę podziękować wszystkim przedsiębiorcom, że zachowali się jak należy. Żaden przedsiębiorca nie powinien wyrządzać drugiemu przedsiębiorcy krzywdy” – skomentował na Facebooku Krzysztof Pietrzak, właściciel tartaku. A drogowcy przyznają, że bez przekazania wykonawcy działki niemożliwe będzie oszacowanie, kiedy zakończone zostaną wszystkie roboty. – Z tego powodu nie możemy bowiem m.in. wyłączać kolejnych odcinków al. Jana Pawła II, na obszarze działki swoje prace musi także wykonać spółka gazowa – wylicza dyrektor Gust.
Z dwustronnych ustaleń na linii ZDMiKP – Kobylarnia oraz czystej matematyki wynika, że wykonawca będzie mógł (stan na dzisiaj) ubiegać się o przedłużenie terminu realizacji robót o kolejne cztery miesiące, czyli do stycznia 2019 roku. Działka przy Ujejskiego miała zostać bowiem przekazana Kobylarni na początku roku. – Prace, choćby rozbiórkowe, mogłyby się toczyć tam nawet zimą – podkreśla Maciej Gust. – Sami chcielibyśmy wiedzieć, kiedy ją dostaniemy, wtedy wypowiemy się na temat ewentualnych przesunięć.
Zarówno Gust, jak i zastępca prezydenta Mirosław Kozłowicz zapewniają przy tym, że pieniądze na inwestycję (łącznie niemal 28 milionów złotych brutto), ze szczególnym uwzględnieniem dotacji unijnej, są bezpieczne. – Czas na ich wydanie mamy do 2023 roku – wskazuje Kozłowicz. I dodaje, że wykonawca na ten moment nie wspomina o wniosku dotyczącym kar umownych. – Choć na drodze sądowej w zasadzie w każdym przypadku może się o nie ubiegać – mówi zastępca Rafała Bruskiego (sam prezydent kilkanaście dni temu przekonywał, że żadnych kar umownych nie będzie, a koszty egzekucji tartaku zostaną przerzucone na Pietrzaka).
Wysokość ewentualnych kar na rzecz wykonawcy nie będzie jednak wynikała wprost z umowy między miastem a Kobylarnią. W niej funkcjonuje bowiem zapis o karze w wysokości 10 procent całkowitego wynagrodzenia (także brutto) jedynie w przypadku odstąpienia ratusza od umowy. Dalej funkcjonuje już wyłącznie zapis o wymagalności kar od pierwszego dnia zwłoki, ale bez wskazania ich wysokości. Taka sytuacja dotyczy jednak wyłącznie miasta, bowiem w przypadku opóźnień z winy Kobylarni będzie ona musiała zapłacić konkretne sumy. W zależności od rodzaju zaniedbań to kwota od 200 do nawet 10 tysięcy złotych za dzień zwłoki lub odsetek od końcowej wartości, nie więcej jednak niż 5,56 miliona złotych.
- Brawurowa ucieczka ulicami i chodnikami miasta. Sprawca zmyślił historię o kradzieży auta - 28 kwietnia 2022
- Pijany motocyklista doprowadził do zderzenia w parku przemysłowym. Tragedia była o krok - 28 kwietnia 2022
- Zabytkowe kamienice w Bydgoszczy idą do renowacji. W tym roku tylko trzy - 28 kwietnia 2022