Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

WZL nr 2 przyczyniły się do śmierci pilota MiG-29? Onet ujawnia dane z raportu komisji badającej wypadek pod Pasłękiem

Dodano: 13.06.2019 | 08:55
MiG-29

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Wnętrze kokpitu polskiego myśliwca MiG-29.

Fot. Jacek Karczmarz / Wikipedia

Pod koniec maja Ministerstwo Obrony Narodowej otrzymało raport podsumowujący pracę komisji badającej przyczyny wypadku myśliwca MiG-29 pod Pasłękiem, do którego doszło na początku lipca ubiegłego roku. Jak informuje Onet, przyczyną śmierci pilota, który katapultował się z uszkodzonej maszyny, miały być modyfikacje jego fotela, których dokonały Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 w Bydgoszczy

WZL nr 2 przyczyniły się do śmierci pilota MiG-29? Onet ujawnia dane z raportu komisji badającej wypadek pod Pasłękiem

Zobacz również:

Bułgarskie MiG-i 29 będą remontowane w Bydgoszczy. WZL nr 2: Sprawa jest delikatna

Tajny raport komisji pracującej pod przewodnictwem gen. Roberta Cierniaka miał wskazać winnych śmierci kpt. Krzysztofa Sobańskiego. Już w listopadzie Onet informował, że wśród pilotów nie jest odosobniona opinia, że 33-letni pilot zginął z powodu nieautoryzowanego wzmocnienia tzw. pierścienia ustalającego w mechanizmie strzałowym fotela katapultowego K-36 znajdującego się na pokładzie MiG-a. Choć sam fotel uznawany jest za jeden z najbezpieczniejszych na świecie, to jego modyfikacja dokonana w WZL nr 2 miała uniemożliwić prawidłowe funkcjonowanie. „Według raportu inżynierowie z Bydgoszczy dokonali modyfikacji bez wiedzy, dokumentacji i współpracy z rosyjskim producentem fotela” – twierdzi Onet. Wskutek tych prac nie otworzył się spadochron, który miał umożliwić bezpieczne lądowanie kpt. Sobańskiemu.

Współpraca z rosyjskim producentem fotela, a w zasadzie jej brak, jest kolejnym elementem budzącym wątpliwości. Piloci bowiem wskazują, że modernizacje bez wiedzy producenta mogą skończyć się kolejną katastrofą. „Nie mają uprawnień do dokonywania samodzielnie napraw tych samolotów. Robią to po partyzancku, bez certyfikatów. Rosjanie już pytali, na jakiej podstawie prowadzimy te remonty” – mówi o bydgoskich zakładach jeden z informatorów Onetu. Rozmówcy portalu dodają też, że na wadliwych fotelach piloci mogli latać nawet siedem lat, ale dopiero kpt. Sobański zmuszony był do katapultowania się.

Do tragedii doszło z 5 na 6 lipca 2018 roku niedaleko Pasłęka w województwie warmińsko-mazurskim. Kpt. Sobański musiał się katapultować, ponieważ podczas jego lotu w MiG-u 29 doszło do uszkodzenia filtra niskiego ciśnienia układu paliwowego. Efekt – maszyna w ciągu zaledwie kilku minut straciła ponad dwie tony paliwa. Niestety, podczas manewru nie otworzył się spadochron pilota, który zginął na miejscu. Jego ciało znaleziono około 200 metrów od wraku samolotu. Po katastrofie MiG-i 29 zostały uziemione i wszczęto śledztwo wyjaśniające okoliczności wypadku.

Z informacji Onetu wynika, że władze polskich sił zbrojnych chcą, aby rok po tragedii, a więc już w lipcu, MiG-i 29 wróciły do służby. Tyle że po wypadku morale wśród obsługujących je pilotów ma być bardzo niskie. Nie wiedzą oni, jaki był zakres zmian w kokpicie po remontach w WZL nr 2 i czy odbywały się one przy zachowaniu wymagań producenta.

To nie pierwsze wątpliwości związane z serwisowaniem maszyn z jeszcze radzieckim rodowodem. W 2015 roku podpisano porozumienie, na podstawie którego WZL nr 2 miały serwisować analogiczne samoloty należące do bułgarskiej armii. Rosjanie także wówczas zgłaszali zastrzeżenia do uprawnień bydgoskich zakładów w tej materii.

W sprawie raportu MON dotyczącego katastrofy pod Pasłękiem WZL nr 2 nie udzielają komentarza. – Nawet nie wiedziałem, że ten raport się ukazał. Teraz komisja na pewno przeanalizuje raport, jeśli chodzi o ustalenia i zalecenia i na pewno wyda w tej sprawie stosowne oświadczenie – przekonuje w rozmowie z Gazetą Pomorską Daniel Ciechalski, rzecznik spółki.