Czy bydgoskiemu lotnisku grozi upadłość? Apel prezesa i cięcia wśród pracowników
Dodano: 17.04.2020 | 11:45Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl
Na zdjęciu: Ruch pasażerski na bydgoskim lotnisku jest zawieszony od połowy marca. Ograniczenia obowiązują obecnie do 26 kwietnia.
Fot. Sebastian Torzewski
– Konsekwencje przedłużającego się stanu zagrożenia epidemicznego, przy braku wsparcia i dodatkowych działaniach zaradczych, mogą dramatycznie wpłynąć na regionalne lotnisko – pisze w apelu do przewodniczącego sejmowej Komisji Infrastruktury Pawła Olszewskiego (PO) prezes Portu Lotniczego Bydgoszcz Tomasz Moraczewski. Na razie władze portu redukują koszty, między innymi obniżając wynagrodzenia. A perspektywą na poprawę, choć niepewną, są zapisy drugiej odsłony tarczy antykryzysowej.
Bydgoskie lotnisko, podobnie jak inne porty w kraju, nie obsługuje ruchu pasażerskiego od 15 marca. Stan ten potrwa przynajmniej do 26 kwietnia – taki termin obowiązuje na podstawie ubiegłotygodniowej decyzji rządu Mateusza Morawieckiego. Utrzymujący się stan zawieszenia wpływa coraz poważniej na kondycję finansową portów. Ten w Bydgoszczy nie jest wyjątkiem. Już w ubiegły piątek, 10 kwietnia prezes lotniska Tomasz Moraczewski dał temu wyraz w piśmie skierowanym do Olszewskiego. „Regionalne lotniska w Polsce, w tym nasz port, zostały z przyczyn niezależnych od siebie pozbawione prowadzenia działalności handlowej” – podkreśla Moraczewski. I dodaje, że konsekwencje tej sytuacji rzutują zarówno na samo lotnisko, ale również „łańcuch firm i instytucji związanych z portem, jak i całe województwo kujawsko-pomorskie”.
Ostre cięcia
W liczbach to około pięciuset miejsc pracy w obrębie spółki Port Lotniczy Bydgoszcz, straży granicznej, Krajowej Administracji Skarbowej, Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, służb meteorologicznych czy najemców lotniska. Od miesiąca nieczynny jest bowiem sklep Baltona, Sky Bar, a także otwarty zaledwie kilka tygodni temu kiosk Kolportera. Ale to nie koniec, bo – jak ustaliliśmy – epidemia koronawirusa zahamowała rozmowy w sprawie wyłonienia nowego operatora kantora. I nawet po przywróceniu ruchu na lotnisku może się okazać, że czasowo nie wymienimy w nim walut.
Władze lotniska szukają oszczędności. A nie jest to łatwe, bo – jak wskazuje w rozmowie z nami Daniel Mackiewicz, rzecznik PLB – koszty stałe (czyli ponoszone także w czasie wstrzymania ruchu) wynoszą około 80 procent. – Dzielą się na trzy zasadnicze rodzaje – koszty amortyzacji, koszty osobowe, a także te związane z usługami obcymi – wylicza. I zaznacza, że większość kosztów osobowych wynika z „konieczności wypełnienia obligatoryjnych wymagań dotyczących bezpieczeństwa i ochrony” w porcie. Rocznie koszt funkcjonowania lotniska to blisko 30 milionów złotych, z tego ok. 23 mln zł pochłaniają wymienione wyżej koszty stałe.
Same wynagrodzenia pochłaniają rocznie blisko 10 milionów złotych. Obejmują niemal 200-osobową załogę – kilkudziesięciu pracowników na stanowiskach biurowych oraz ponad 130 osób na stanowiskach roboczych. I tutaj już podjęto decyzje o cięciach. – W uzgodnieniu ze związkami zawodowymi podjęte zostały bolesne, ale niezbędne decyzje o ograniczeniu o 20 procent wynagrodzeń dla całej kadry, w tym kadry zarządczej i rady nadzorczej – mówi nam Mackiewicz, podkreślając, że „zostały one ze zrozumieniem przyjęte przez pracowników”.
Wspomniane pensje nie należą do najwyższych – w 2018 roku przeciętne wynagrodzenie zasadnicze wynosiło ok. 3300 złotych brutto (choć obecnie ta kwota może być wyższa chociażby z uwagi na zmiany w wysokości płacy minimalnej). A ma to znaczenie, gdyż – jak się dowiedzieliśmy – podjęto również inne decyzje finansowe. Do końca czerwca zawieszono bowiem wypłatę premii regulaminowych, do odwołania wstrzymano dodatki z Zakładowego Funduszu Świadczeń Społecznych. Tuż przed Wielkanocą zapadła także decyzja o braku dodatku świątecznego. Wstrzymano również kilka procesów rekrutacyjnych, choć lotnisko od lat (także ze względu na poziom wynagrodzeń) borykało się z problemem pozyskiwania kadry. Niepewna jest przyszłość osób zatrudnionych na czas określony, którym umowy kończą się w nadchodzących tygodniach. Gdy pytamy o zwolnienia, Mackiewicz odpowiada, że „byłyby ostatecznością”, ale „na chwilę obecną nie można wykluczyć żadnego scenariusza”.
Lotnisko pod osłoną tarczy?
Kreśląc scenariusz na nadchodzące miesiące nie sposób opierać się wyłącznie na oszczędnościach (w porcie ograniczono również zużycie mediów), ale także alternatywnych źródeł finansowania działalności. Wiadomo bowiem, że z zakładanego planu – obsłużenia w tym roku 480 tysięcy pasażerów – nic nie wyjdzie. Stopniowe odmrażanie gospodarki nie doprowadzi do powrotu wyników sprzed epidemii, a całą branżę lotniczą czeka kryzys, pytanie tylko – jak duży.
Kolejne konsekwencje tąpnięcia są już jednak zauważalne. Upadłość w marcu ogłosiły brytyjskie linie regionalne Flybe, choć dla nich koronawirus był elementem przesądzającym o zamknięciu działalności (z problemami finansowymi borykały się już wcześniej). W ubiegłym tygodniu Lufthansa zapowiedziała likwidację swojej spółki-córki Germanwings, a cięcia w lotach i wśród personelu zapowiedział Wizz Air. W tym gronie nie ma – przynajmniej na razie – Ryanaira, który obsługuje około 3/4 pasażerów w Bydgoszczy. Ale nawet jeśli stanowisko linii, a właściwie – ich dyrektora generalnego Michaela O’Leary’ego jest często odwrotne do większości branży, to rzeczywistości w pełni zaklinać się nie da.
Zobacz również:
Budowa CPK. Czy w ramach rozbudowy sieci kolejowej pociągi dotrą na bydgoskie lotnisko?
Czy jest zatem światełko w tunelu? Jest, chociaż tunel do krótkich nie należy. W przyjętej minionej nocy ustawie określanej jako tarcza antykryzysowa 2.0 znajduje się bowiem zapis o możliwym dofinansowaniu portów lotniczych z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. Nie oznacza to jednak, że wsparcie otrzymają wszystkie lotniska. Jak wynika z zapisów ustawy, ich katalog zostanie wskazany w rozporządzeniu rady ministrów. Lotniska te zostaną zobowiązane do utrzymania „minimalnej gotowości operacyjnej” (co to oznacza – również ma określić rozporządzenie). Dotacja, w nieznanej jeszcze wysokości, będzie udzielona na wniosek zarządcy lotniska.
Jeszcze przed formalnym przyjęciem tarczy 2.0 poseł PiS Piotr Król wystąpił do ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka o ujęcie bydgoskiego lotniska w rozporządzeniu. Z jego interpelacji wynika, że to na barkach MON spoczywa obowiązek przygotowania listy portów, które mogą liczyć na dotację. Król w swoim piśmie wskazuje na fakt, że z lotniska korzystają Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 oraz liczne jednostki wojskowe funkcjonujące w mieście, a zakłócenie ich funkcjonowania mogłoby wpłynąć zarówno na kwestie obronne, jak i na wzrost bezrobocia. Z pytaniem o wsparcie dla polskich lotnisk zwrócił się także do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka poseł Olszewski, załączając list od prezesa Moraczewskiego.
Plan i bez planu
W ubiegłym roku wynikiem ponad 425 tysięcy obsłużonych podróżnych Port Lotniczy Bydgoszcz pobił rekord frekwencji. Plany na rok 2020, jak już wskazywaliśmy, zakładały kolejny rok ze wzrostami. Łącznie – o ponad 50 tysięcy pasażerów. Z uwagi na epidemię stały się one niewykonalne, choć jeszcze pierwsze dwa miesiące zapowiadały realność szacunków. W styczniu oraz lutym z lotniska imienia Paderewskiego skorzystało ponad 60 tysięcy osób. W marcu – już tylko 11,5 tysiąca. Choć nadal oznacza to wzrost w pierwszym kwartale rok do rok o blisko osiem procent. – Pandemia zatrzymała trwający od ponad dwóch lat wzrostowy trend na bydgoskim lotnisku – twierdzi Daniel Mackiewicz. Generalny trend – tak, ale przecież całkiem niedawno zdarzyły się miesiące z kilkuprocentowymi spadkami (choćby listopad i grudzień).
Czy 26 kwietnia nastąpi przywrócenie lotniczego ruchu pasażerskiego? Na razie taka decyzja nie zapadła. Co więcej, na czwartkowej konferencji premiera Morawieckiego oraz ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego temat lotnisk został kompletnie pominięty. Podobnie jak w wytycznych prezentowanych przez kancelarię premiera, które zakładają cztery etapy znoszenia obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa.
Wszystko wskazuje na to, że sytuacji w bydgoskim porcie nie poprawi również nadchodzący sezon wakacyjny. Czartery, które obsługiwały kilkadziesiąt tysięcy pasażerów, stoją pod znakiem zapytania. Napięta sytuacja międzynarodowa uniemożliwia obecnie odpowiedź na pytanie, ile osób w ogóle będzie mogło skorzystać z wykupionych wycieczek. – Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Chcielibyśmy, aby wakacyjne loty z Bydgoszczy w ścisłym sezonie letnim odbyły się zgodnie z planem, jednak decyzja o uruchomieniu rejsów należy do touroperatorów. Lotnisko jest gotowe na obsługę lotów wakacyjnych, jednak obawiamy się, że ten segment rynku lotniczego może odbudowywać się dłużej – podsumowanie Daniel Mackiewicz.
Więcej o sezonie czarterowym i wakacyjnych wycieczkach napiszemy w przyszłym tygodniu na MetropoliaBydgoska.PL.
- Brawurowa ucieczka ulicami i chodnikami miasta. Sprawca zmyślił historię o kradzieży auta - 28 kwietnia 2022
- Pijany motocyklista doprowadził do zderzenia w parku przemysłowym. Tragedia była o krok - 28 kwietnia 2022
- Zabytkowe kamienice w Bydgoszczy idą do renowacji. W tym roku tylko trzy - 28 kwietnia 2022