Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Bydgoscy radni chcieli porozmawiać o Uniwersytecie Medycznym. Sejmik nie był zainteresowany

Dodano: 23.06.2016 | 09:11
Collegium Medicum UMK Bydgoszcz

W poniedziałek tematem Uniwersytetu Medycznego mogli zająć się radni województwa.

Na zdjęciu: Nadal nie wiadomo, jaka będzie przyszłość Collegium Medicum UMK.

Fot. Leszek Grabowski

Podczas poniedziałkowej sesji sejmiku województwa bydgoscy radni zamierzali przedstawić projekt stanowiska w sprawie Uniwersytetu Medycznego. Okazało się jednak, że inicjatywa nie została nawet wprowadzona do porządku obrad.

Projekt stanowiska przygotowany przez pięciu bydgoskich radnych województwa (Dorotę Jakutę, Romana Jasiakiewicza, Macieja Świątkowskiego, Michała Krzemkowskiego i Andrzeja Walkowiaka) zakładał zwrócenie się o utworzenie wielokierunkowego wydziału medycznego na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika oraz utworzenie w Bydgoszczy Uniwersytetu Medycznego na bazie Collegium Medicum UMK. – Dla toruńskiej uczelni byłaby to szansa, tym bardziej, że studenci są obecnie częściej zainteresowani takimi kierunkami niż humanistycznymi. Chcieliśmy wyciągnąć rękę i pomóc, tak jak kiedyś pomagano Akademii Medycznej – tłumaczył dzień po odrzuceniu projektu Świątkowski. Jego zdaniem najlepszą drogą dla bydgoskich uczelni byłoby utworzenia związku wzorem tego powołanego w Krakowie. – Byłby to taki motor napędowy dla rozwoju miasta, a ministrowi Gowinowi, który chce wspierać duże uczelnie, dalibyśmy pole do działania – zapowiadał Świątkowski.

Do złożenia projektu stanowiska potrzebna jest grupa trzech radnych, lecz ostatecznie propozycja bydgoskiej części sejmiku (pozytywnie zaopiniowana przez komisję zajmującą się sprawami edukacji) nie znalazła się w porządku obrad. Decyzją przewodniczącego radni głosowali, czy zajmą się projektem. Jedenastu było przeciw, dziewięciu się wstrzymało, a jedynie sześciu było za.

Miałem nawet obiekcje, czy nie jest to stanowisko nader kompromisowe. Odpowiadano, że takie jest potrzebne, a okazało się, że na przedstawiony kompromis nikt nawet nie chciał spojrzeć – mówił w środę Roman Jasiakiewicz. – To już prościej byłoby wprowadzić tę kwestię do porządku obrad i po dyskusji odrzucić. Wówczas nie mielibyśmy argumentu, aby spotykać się z dziennikarzami. Bezczelność sejmikowych organów poszła jednak tak daleko, że nawet pozorowana demokracja ich nie interesuje. Musimy zastanowić się, co dalej Bydgoszcz ma robić w tym sejmiku – mówił Jasiakiewicz.

Były prezydent wśród zarzutów do sejmiku wymieniał problemy z liniami kolejowymi i inwestycjami unijnymi, które jego zdaniem rozstrzygane są na korzyść wschodniej części województwa. – W prezydium nie ma żadnego przedstawiciela Bydgoszczy. Żaden nie jest też wśród organów wykonawczych, bo trudno uznać za przedstawiciela Bydgoszczy figuranta Ostrowskiego – mówił Jasiakiewicz, który dodawał, że bydgoskim radnym nie udało się wypracować współpracy z politykami z otoczenia miasta, np. ze Świecia czy Inowroławia.

Trzeci z radnych obecnych na konferencji, Andrzej Walkowiak, także nie szczędził słów krytyki pod adresem władz województwa. – Chcieliśmy dowiedzieć się, na co konkretnie przeznaczony zostanie kredyt o wartości 500 mln zł – na jakie szpitale, jaki sprzęt, jak planowany jest rozwój służby zdrowia w województwie. Ten kredyt będzie spłacany przez 20 lat. Niczego się nie dowiedzieliśmy – mówił Walkowiak.

Sebastian Torzewski