Zawisza z kompletem zwycięstw. Jacek Łukomski: Przeanalizujemy, co jeszcze można poprawić
Dodano: 24.08.2018 | 10:48Na zdjęciu: Jacek Łukomski jest od ponad roku trenerem Zawiszy.
Fot. ST
Trzy mecze i trzy zwycięstwa – to bilans Zawiszy Bydgoszcz w rozpoczętym niedawno sezonie. Trener Jacek Łukomski, który w środowym meczu pucharowym przyjrzał się postawie kilku zawodników rezerwowych, może być zadowolony z obecnego dorobku podopiecznych. W sobotę jednak jego drużynę może czekać najtrudniejszy jak dotąd sprawdzian.
W środę Zawisza pokonał w meczu Okręgowego Pucharu Polski zespół złożonych z sędziów Kujawsko-Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. Niebiesko-czarni już po dwóch minutach prowadzili 2:0, przesądzając tym samym losy rywalizacji. Jeszcze w I połowie dołożyli trzeciego gola. – Mecz nad wyraz szybko dobrze się nam ułożył. Chyba nawet nie spodziewaliśmy się, że od razu zdobędziemy dwie bramki. Mogę tylko pogratulować moim zawodnikom i cieszyć się, że te dwie bramki pozwoliły nam w pełni kontrolować wydarzenia na boisku – oceniał po zakończeniu spotkania trener Jacek Łukomski.
Tuż przed przerwą arbitrzy zdołali zdobyć bramkę na 1:3, a po przerwie żadnej z drużyn nie udało się już zmienić wyniku. – Żałujemy straty gola i tak jak zawsze przeanalizujemy, co trzeba poprawić – stwierdził Łukomski. Zapytany o wrażenia z gry przeciwko nietypowemu rywalowi przyznał, że była to dla niego nowa sytuacja. – Jako trener nie mam z tym problemu, znam wielu z tych chłopaków, którzy przeciwko nam zagrali. Może wolelibyśmy trafić na kogoś innego, było tu trochę folkloru, ale oczywiście szanuję tę inicjatywę i poważnie podeszliśmy do meczu – mówił szkoleniowiec.
W meczu z arbitrami kilku podstawowych zawodników Zawiszy – na przykład Paweł Kanik czy Adam Wiśniewski – dostało szansę odpoczynku. Inni – jak Jakub Witucki czy Wojciech Ruczyński – pojawili się dopiero po przerwie. Szansę pokazania się dostali za to zmiennicy. – Ci, którzy nie grali, brali udział w treningu wyrównawczym, który odbył się jeszcze przed meczem – wyjaśniał Łukomski.
W sobotę Zawisza wróci do zmagań w rozgrywkach ligowych. Po dwóch kolejkach bydgoszczanie mogą być zadowoleni. Na inaugurację wygrali 1:0 w Kowalewie Pomorskim po golu Pawła Kanika w ostatnich sekundach gry, zaś tydzień później rozbili na wyjeździe Naprzód Jabłonowo Pomorskie 5:0. – Najważniejsze, że mamy komplet punktów. Można zdobyć jedną bramkę, można zdobyć pięć, ale na koniec i tak liczą się zdobyte punkty – tłumaczył w środę szkoleniowiec.
O powiększenie swojego dorobku piłkarze Zawiszy zagrają w najbliższą sobotę w Radominie, gdzie zmierzą się z miejscowym Sokołem. Spadkowicz z IV ligi zaczął sezon obiecująco – od wygranych 9:0 z Iskrą Ciechocin (rywale już wycofali się z rozgrywek, więc ten wynik został anulowany) oraz 3:0 z Promieniem. – Wiadomo, że boisko nie gra, ale pierwszy raz w tym sezonie spotkamy się na murawie, która nie jest pełnowymiarowa – zaznaczył Łukomski, dodając, że jego zespołowi sprzyja duże plac gry.
Początek meczu w Radominie o godzinie 12:00.