Ostatni świadkowie przesłuchani. Proces po tragedii na UTP zbliża się do końca
Dodano: 21.09.2018 | 20:16Dobiega końca proces po tragicznej imprezie otrzęsinowej na bydgoskiej uczelni, w której zginęły trzy osoby.
Na zdjęciu: Jednym ze świadków, który zeznawał w piątek był były przewodniczący samorządu studenckiego.
Fot. Szymon Fiałkowski
W bydgoskim Sądzie Okręgowym dobiega końca proces po tragedii na imprezie otrzęsinowej w 2015 roku na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym.
Przypomnijmy, że tragedia na uniwersytecie rozegrała się w październiku 2015 roku podczas otrzęsin. Na imprezie Start Party wybuchła panika, a wskutek tego kilka osób zostało stratowanych. Zginęły trzy: 24-letnia Paulina, 20-letnia Natalia i 19-letni Paweł, a kilka innych zostało hospitalizowanych. W toku czynności sądowych przesłuchano ponad setkę świadków: pracowników uczelni, ratowników medycznych, policjantów, a także zasięgnięto opinii biegłych, w tym m.in. tej z zakresu imprez masowych.
Na ławie oskarżonych zasiadły cztery osoby. To była szefowa samorządu studenckiego Ewa Ż., były rektor uczelni Janusz B., były prorektor do spraw dydaktycznych Janusz P. oraz szef ochrony Andrzej Z.
CZYTAJ WIĘCEJ: Relacje z rozpraw po tragedii na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym
W piątek odbyła się jedna z ostatnich rozpraw, a wśród świadków był były student uczelni oraz były przewodniczący samorządu studenckiego. – Byłem przy samym budynku przez ok. 5-10 minut, musiałem oddać książki – przyznał pierwszy świadek i zeznał, że stał przy głównym wejściu do uniwersytetu, kiedy było jeszcze przed imprezą. Dodał, że widział ludzi, którzy się kręcili. Mężczyzna przyznał przed sądem, że w przeszłości był członkiem komisji rewizyjnej.
Znacznie więcej zeznał drugi świadek. To były szef samorządu studenckiego. – Wiem tyle, że w pewnym momencie w tej sprawie został przez organizatorów zaniechany sposób organizacji tego typu przedsięwzięć przez samorząd studencki – zaczął swoje wyjaśnienia i opisywał, jak w przeszłości wyglądał standard organizowania takich wydarzeń. – Były kierowane wnioski do rektora, prorektora, administratora obiektu, Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej oraz do komendy policji. Wniosek trzeba było uszczegółowić i zmienić datę – precyzował.
Przed sądem potwierdził on, że w 2015 roku uczestniczył na imprezie Start Party, jednakże w tym okresie czasu w samorządzie nie pełnił żadnej funkcji. – Członkiem samorządu byłem od 2008 do 2014 roku, a Ewa Ż. była przewodniczącą samorządu studenckiego przez dwie kadencje – opisywał. Sędzia Krzysztof Daddeło dopytywał go o to, jak pamięta imprezę z tego roku. – Była ona inaczej zorganizowana niż w latach wcześniejszych – mówił świadek. Zeznał, że dochodziły do niego słuchy o tym, że ówczesny rektor i kanclerz uniwersytetu po remoncie uczelni nie zgodzili się na to, żeby impreza odbyła się na holu głównym. Jego zdaniem, cała organizacja imprezy była nieprzemyślana. – Nie było wyznaczonej strefy dla palących, widziałem ludzi, którzy palili papierosy w łączniku i zwracałem im na to uwagę – dodawał. Doprecyzował też, że liczba ochroniarzy na tej imprezie była niewystarczająca. – Nie więcej niż siedem osób wtedy było. Ówczesna przewodnicząca samorządu studenckiego nie zwracała się do mnie z prośbą o pomoc – dodał.