Na zdjęciu: Ulica Długa
Fot. Archiwum
Co zrobić, kiedy lokalny biznes podupada, a okolica jest stosunkowo nudna i nieciekawa? Przykład Starego Fordonu pokazuje, że trzeba założyć stowarzyszenie, które zbierze ostatnie osoby, którym się jeszcze coś chce i zacznie dbać o interesy lokalnej społeczności. Przykład Stowarzyszenia Miłośników Starego Fordonu jest chyba najlepszym przykładem, że aktywność społeczna jest najlepszym lekarstwem na pewne obszary na terenie miasta.
Od momentu powstania SMSF, któremu obecnie przewodzi Rafael Prętki, w tej samodzielniej niegdyś części Bydgoszczy mamy regularne festyny, rekonstrukcje przyciągające tłumy z okolic, ale i także wycieczki po Starym Fordonie i akcje porządkowe. Dzięki tym bardziej zaangażowanym mamy w Starym Fordonie lapidarium. Mamy grupy oddziaływania na organy miejskie. Mamy też coś, co jest ewenementem na skalę miasta – dobrze zorganizowaną społeczność lokalną, która dba o swoje interesy i potrafi działać tam, gdzie miasta i jego działań brakuje. Potrafi także wymóc na władzach miejskich i spółkach im podległych zmiany, których oczekuje cała społeczność lokalna. Czemu o tym wspominam? Otóż jestem aktualnie po lekturze wywiadu przeprowadzonego z Adamem Bujnym (współwłaściciel Muzeum Mydła i Historii Brudu), jaki ukazał się w Gazecie Wyborczej.
W artykule pojawia się wiele ciekawych informacji. Pochwała dla lokalnych sukcesów, ale i szczegóły dotyczące niepowodzenia kilku innych biznesów. To co jednak mnie zabolało, to stwierdzenie, że w związku z życiem prywatnym i prowadzeniem biznesu, a więc i brakiem czasu, to miasto powinno zadbać o interesy i rozpoznawalność ul. Długiej. Z całym szacunkiem do Pana, Panie Adamie. Jeżeli zamierzacie liczyć na miasto, to sobie jeszcze długo poczekacie – o ile rzecz jasna dotrwacie. Miasto nie jest też od tego, aby wyręczać prywatnych przedsiębiorców bo nie mają na coś czasu. Owszem, może tworzyć warunki dla biznesu, wspierać go, ale nie może go wyręczać. Tym właśnie byłoby reklamowanie Długiej i rozwiązywanie wszystkich problemów przedsiębiorców tam funkcjonujących przez specjalnie do tego powołanego urzędnika. Tym bardziej, że największy problemem ulicy Długiej i osób tam działających nie jest raczej sam problem z reklamą kilku podmiotów, o którym Pan wspomniał. Z pozycji klienta, który co jakiś czas na Długiej bywa, śmiem twierdzić, że problem leży zdecydowanie gdzie indziej.
Największym problemem jest ten z poruszaniem się po tej ulicy i tych do niej przyległych. Chodzi mi o niebezpieczeństwo generowane przez regularnie poruszające się tam samochody. Tak, są pory w ciągu dnia, kiedy trzeba uważać żeby ktoś nas nie potrącił. Auta parkujące byle jak również utrudniają poruszanie się pomiędzy lokalami. Drugim powodem, chyba nawet ważniejszym, są godziny otwarcia większości lokali znajdujących się w ciągu tej ulicy. W godzinach 8-16 czy 9-17 wielu klientów najzwyczajniej w świecie może nie mieć czasu na odwiedzanie tej okolicy – z prozaicznego powodu, są po prostu w pracy lub w drodze do/z niej. Choćby nie wiem jak pyszne jedzenie tam by serwowano, to lokal który nie jest otwarty do późnego wieczora nie ma szans na utrzymanie się. Niestety, część sklepów właśnie w takich mało atrakcyjnych godzinach tam funkcjonuje. Jest więc kilka rzeczy, które aby poprawić sytuację przedsiębiorców z ulicy Długiej muszą zrobić sami. Drugą rzeczą, jest podjęcie działań wspólnych, które wyprzedzą działania miasta i pokażą władzom, że jednak jest tu pewna siła, z którą trzeba się liczyć i coś więcej jej zagwarantować.
I tak właśnie dochodzimy do wątku wspomnianego na samym początku, czyli do Stowarzyszenia Miłośników Starego Fordonu. Może, skoro sami nie macie państwo czasu, warto powołać do życia własną organizację i zatrudnić kogoś, kto zajmie się spójną reklamą okolicy? Przecież właśnie z tą rozpoznawalnością macie problem. Czemu więc nie zrobić czegoś, żeby to poprawić. Zatrudnijcie kogoś. Zlećcie mu zadania, na które nie macie czasu. Stwórzcie sobie rzecznika do rozwiązywania Waszych problemów lub po prostu załóżcie organizację i działajcie razem dzieląc się pracą. Patrząc na przykład Starego Fordonu, tak idzie zdziałać istne cuda… Polecam pod rozwagę zanim po raz kolejny padnie hasło, że to „miasto coś musi”, bo sami możecie o wiele więcej.
- Walka ze smogiem i czas na transformację - 18 lutego 2019
- Nielegalne parkowanie – plaga i zagrożenie - 29 stycznia 2019
- Niepodległość Polski a Bydgoszczy - 5 listopada 2018