Końcówka procesu po tragedii na imprezie Start Party. Zeznawała była szefowa samorządu studenckiego UTP
Dodano: 23.03.2019 | 08:35Proces po tragicznych wydarzeniach z października 2015 roku zbliża się do końca.
Na zdjęciu: Na ławie oskarżonych bydgoskiego sądu zasiadają: były rektor uczelni prof. Antoni B., ówczesny prorektor ds. dydaktycznych prof. Janusz P., była szefowa samorządu studenckiego Ewa Ż. i kierownik ochrony Andrzej Z. Cała czwórka nie przyznaje się do winy.
Fot. Stanisław Gazda
Coraz bliżej końca jest proces po tragedii na imprezie Start Party na bydgoskim Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym. Podczas jednej z ostatnich rozpraw zeznawała była przewodnicząca samorządu studenckiego.
Ewa Ż. to jedna z czterech osób, które zasiadają na ławie oskarżonych bydgoskiego Sądu Okręgowego. Oprócz niej, aktem oskarżenia objęci zostali także były rektor uczelni prof. Antoni B., ówczesny prorektor do spraw dydaktycznych Janusz P. i szef ochrony Andrzej Z. Cała czwórka odpowiada za niedopełnienie obowiązków, a do winy się nie przyznają.
Była przewodnicząca samorząd studenckiego przed ponad godzinę podczas piątkowej rozprawy składała dodatkowe zeznania uzupełniające. – To nie ja byłam organizatorem imprezy z imienia i nazwiska – mówiła Ż., kategorycznie nie zgadzając się z zapisami aktu oskarżenia sporządzonego przez prokuraturę Bydgoszcz – Północ. Tłumaczyła, że o prawdziwości jej stwierdzenia sugerują oznaczenia na plakatach wydarzenia oraz treści dokumentów, jakie wówczas były kierowane do władz uniwersytetu. – Przy organizacji imprezy brało udział więcej osób – dodawała. Do akt sprawy Ewa Ż. dołączyła skany plakatów imprez Start Party z lat wcześniejszych oraz z 2015 r., a także m.in. płytę z posiedzenia Senatu uczelni po imprezie, na której prof. B. mówił, że była ona organizowana przez samorząd studencki (już wiadomo, że płyta ma być odtworzona na kolejnym posiedzeniu sądu w tej sprawie, a to odbędzie się pod koniec kwietnia). Ż. przytoczyła też słowa ówczesnego rzecznika prasowego uczelni prof. Mieczysława Napartego, który miał mówić, że ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych nie znajduje odzwierciedlenia na uczelniach.
Dodawała, że władze uczelni wiedziały o tym, że wstęp na imprezę był płatny. – Ten zabieg został zastosowany od czasu kadencji Sebastiana K. – mówiła. K. to przewodniczący samorządu studenckiego w poprzednich latach. Potem wyjaśniała, dlaczego impreza Start Party w ogóle się odbyła. – Jest to tradycja na uczelni, że takie imprezy się odbywają, jest to wpisane w kalendarz wydarzeń na uczelni – dodawała. Przyznała jednak, że nawet rzecznik uczelni prof. Naparty nie miał świadomości, że takie imprezy mogą za sobą nieść jakiekolwiek zagrożenie. Podkreślała, że samorząd studencki nigdy nie czuł się jedynym lub samodzielnym organizatorem wydarzenia.
W opinii Ewy Ż., wszystkie osoby funkcyjne, które składały wyjaśnienia, oczerniły jej osobę. – Pracownicy ochrony niemający wyższych stanowisk, przedstawiają fakty zbieżne z tym, co przedstawiam ja – powiedziała. Nie zgadza się z tezą, że władze uczelni nie wiedziały o tym, że na tym wydarzeniu będzie sprzedawane piwo. Przytoczyła przy tym wypowiedź prof. Janusza P.: – Wiadomo, że jak studenci się bawią, to są puszki po piwie i papierosy. Mówiła dalej, że od godziny 20:00 do 1:00 nikt nie zgłaszał żadnych nieprawidłowości co do przebiegu wydarzenia. – Dopiero po godzinie 1:00 podszedł do mnie student zakomunikować, że coś się dzieje – zaznaczała.
Padła też kwestia firmy ochroniarskiej. – Na poprzednich imprezach też byli tylko do ochrony mienia, ale były 2-3 patrole. Za mojej kadencji, samorząd nie ingerował w działania ochrony, gdzie mają stać, ani jak mają być rozmieszczone płotki – zapewniała.
Ponadto, była przewodnicząca samorządu studenckiego mówiła w sądzie również o tym, że w 2015 roku było rozważane inne miejsce zorganizowania imprezy Start Party. Tym miejscem miała być hala Artego Arena przy ul. Toruńskiej. – W wakacje poprzedzające rozpoczęcie tamtego roku akademickiego, Sebastian K. zainicjował spotkanie z przedstawicielem Revel Music Bydgoszcz. Doszło do niego i była na nim omawiana kwestia wynajęcia hali – opowiadała. Wówczas zostało wystosowane pytanie również do studentów, czy chcą aby ta impreza odbyła się poza murami uniwersytetu, na co oni mieli jasno stwierdzić, że nie. Sędzia Krzysztof Dadełło dopytywał Ewę Ż. o ewentualne sporne kwestie co do wydarzenia. – Nad czym głosowano? – pytał. – Na pewno nad tym, kto będzie didżejem, kto będzie występował, nad rozwiązaniem szatni i plakatem – odpowiedziała.
Niewykluczone, że proces zakończy się w połowie tego roku. Prawdopodobnie w maju odbędą się mowy stron, a potem zapadnie wyrok.
- Obcokrajowcy zatrzymani w Bydgoszczy i regionie. Złamali warunki pobytu, do Polski przylecieli samolotami - 6 grudnia 2024
- Mężczyzna z mieczem samurajskim gonił przechodniów. Policjantom mówił o „rzekomym ataku Japończyków” - 5 grudnia 2024
- Tragiczny wypadek na przejeździe kolejowym. Nie żyją dwie osoby - 5 grudnia 2024