Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Na bydgoskich osiedlach wraca jasność. A jak z utrzymaniem oświetlenia radzą sobie inne miasta?

Dodano: 11.02.2021 | 10:27

Na zdjęciu: Tak wyglądała ulica Ku Wiatrakom na Wyżynach po wygaszeniu oświetlenia.

Fot. Jakub Soboczyński

Wyłączenie latarni ulicznych na części bydgoskich osiedli sprawiło, że spółdzielnie mieszkaniowe postanowiły dojść do „awaryjnego” porozumienia ze spółką Enea Oświetlenie. Na spowitych w ostatnich dniach ciemnościami Kapuściskach czy Wyżynach znów zrobiło się jasno, a wysłannicy Enei zaprzestali wygaszania pozostałych lamp na terenach spółdzielczych. Bydgoski konflikt pomiędzy miastem, spółdzielcami i spółką energetyczną zachęca jednak do sprawdzenia, jak z utrzymaniem oświetlenia radzą sobie inne polskie miasta.

Wraz z końcem 2020 roku wygasło porozumienie, na mocy którego Enea zajmowała się naprawą oświetlenia na obszarach należących do spółdzielni czy wspólnot mieszkaniowych. Zdaniem spółdzielców, zapewnieniem sprawności działania lamp powinno zajmować się miasto – stąd też nie zgodzili się na podpisanie odrębnych umów z firmą oświetleniową.


CZYTAJ WIĘCEJ O SPORZE MIASTO – ENEA OŚWIETLENIE – SPÓŁDZIELNIE


Rafał Bruski oczekuje od spółki Enea Oświetlenie świadczenia usługi jedynie na terenach, których zarządcą w imieniu gminy jest prezydent miasta. Argumentując podpisanie umowy na 2021 roku dotyczącej utrzymania lamp jedynie na terenach miejskich, powołał się na opinie Regionalnej Izby Obrachunkowej w Gdańsku, przedstawionej na wniosek burmistrza Pruszcza Gdańskiego. Ta oceniła, że w świetle aktualnych uwarunkowań prawnych brak jest podstaw do finansowania oświetlenia placów i ulic, niebędących własnością gminy, znajdujących się na terenie wspólnot mieszkaniowych i spółdzielni mieszkaniowych.

Według RIO zadaniem własnym gminy, zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym, jest „zaspokajanie potrzeb wspólnoty” – jednym z nich, zgodnie z ustawą Prawo energetyczne, jest planowanie i finansowanie oświetlenia ulicznego. RIO zauważa jednak, że „skoro przepis stanowi o potrzebach wspólnoty (jako całej wspólnoty samorządowej) to nie sposób przyjąć, że tę przesłankę wypełnia wydatkowanie środków na potrzeby określonej grupy mieszkańców, np. należących do wspólnoty czy spółdzielni mieszkaniowej”.

Gdańska izba stoi też na stanowisku, że na gminie nie spoczywa obowiązek oświetlenia wszystkich placów i ulic – na podstawie powiązań zapisów Prawa energetycznego i ustawy o samorządzie gminny obowiązek tyczy się jedynie terenów będących we władaniu samorządu. RIO podkreśla jednak, że jej stanowisko nie jest wiążące, gdyż nie posiada ona uprawnień do dokonywania powszechnie obowiązującej wykładni przepisów prawa. Ten argument wykorzystali spółdzielcy, którzy odmówili podpisania odrębnych umów z Eneą i chcieli powrotu do dotychczasowych zasad finansowania utrzymania lamp.

Wobec braku porozumienia, Enea Oświetlenie od 1 lutego zaczęła wygaszać oświetlenie, położone na terenach nie należących do miasta. Ten radykalny krok był tłumaczony „ograniczeniem ponoszenia nieuzasadnionych kosztów”. Jednak po kilku dniach od pierwszych wyłączeń, spółdzielnie zdecydowały się na podpisanie „awaryjnych” umów z operatorem.

– W związku z otrzymaną pisemną deklaracją bydgoskich spółdzielni mieszkaniowych o woli podpisania umowy na świadczenie usługi eksploatacji oświetlenia z Eneą Oświetlenie, nasza spółka, mają na uwadze dobro mieszkańców, podjęła decyzję o przywróceniu oświetlenia na terenie bydgoskich spółdzielni mieszkaniowych – przekazuje Elżbieta Darol-Matuszewska, rzeczniczka prasowa Enei Oświetlenie. Tym samym na Kapuściskach i Wyżynach, gdzie od kilku dni panowały egipskie ciemności, znów nastała jasność.

Same spółdzielnie, zrzeszone w Regionalnym Związku Rewizyjnym, w czwartek, 11 lutego poinformowały, że podjęły negocjację z Eneą „w celu zawarcia bezpośredniej i warunkowej umowy, zapewniającej skuteczne oświetlenie terenów spółdzielczych”. Ponadto złożyły one też indywidualne wnioski do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na Gminę Bydgoszcz – Prezydenta Miasta Bydgoszczy w sprawie zaniechania ustawowego obowiązku związanego z zapewnieniem oświetlenia miejsc publicznych.


Czytaj więcej: Dlaczego w Bydgoszczy doszło do kryzysu oświetleniowego?


Trwający od roku spór o utrzymanie bydgoskich latarni każe zwrócić uwagę na to, jak do tego problemu podchodzą władze innych polskich miast. Na początek przypomnimy dane: Na terenie Bydgoszczy znajduje się około 32 tysięcy punktów oświetleniowych. Według danych ZDMiKP z jesieni ubiegłego roku, po dokonaniu inwentaryzacji majątek Enei Oświetlenie stanowi 14 792 latarni. Pozostała część – około 17 tysięcy punktów – to własność miasta. Umowa miasta ze spółką Enea Oświetlenie z 2019 roku na opiewała na kwotę 3,98 miliona złotych brutto.

Poznań – podobnie jak Bydgoszcz – znajduje się w obszarze, gdzie oświetleniem zarządza Enea (w stolicy Wielkopolski mieści się także główna siedziba grupy oraz oddziału Enei Oświetlenie, któremu podlega Bydgoszcz). Tam do spółki należy 34 tysiące lamp, a do samorządu – prawie 12 tysięcy. – Umowa obejmuje wszystkie punkty świetlne Enea Oświetlenie. W przypadku punktów świetlnych poza pasem drogowym, zgodnie z zapisami Statutu ZDM dotyczy „utrzymania istniejącego przed dniem 3 września 2013 r. oświetlenia znajdującego się na drogach, placach oraz ulicach ogólnodostępnych niezarządzanych przez ZDM, będących w zarządzie spółdzielni mieszkaniowych oraz innych podmiotów niebędących jednostkami miejskimi” – przekazało biuro prasowe poznańskiego zarządu dróg.

Na bydgoskich osiedlach wraca jasność. A jak z utrzymaniem oświetlenia radzą sobie inne miasta?

Zobacz również:

W weekend tramwaje nie pojadą Kujawską

Sprawdźmy, jak to wygląda w Gdańsku. Tam operatorem energetycznym jest spółka Energa. – Majątek Gminy Miasta Gdańska to 26 050 sztuk punktów świetlnych, a Energii Oświetlenie – 14 200 sztuk punktów świetlnych – poinformowała MetropoliaBydgoska.PL Magdalena Kiljan, rzeczniczka Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. Jak rozwiązano kwestie odpowiedzialności za utrzymanie latarni? – Umowa miasta ze spółką Energa nie obejmuje punktów świetlnych na terenach prywatnych jak wspólnoty czy spółdzielnie mieszkaniowe – dodała Kiljan.

Zupełnie inna sytuacja panuje w Warszawie. – 100% infrastruktury oświetlenia ulicznego na terenie miasta stołecznego Warszawy jest własnością miasta. Cała infrastruktura została odkupiona od publicznej jeszcze wtedy firmy STOEN w latach dziewięćdziesiątych – przekazał nam Jakub Dybalski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie. Przedstawiciel ZDM podkreśla, że decyzja o wykupie postawiła stolicę w „komfortowej sytuacji”. – Mamy świadomość, że poza Krakowem, żadne duże miasto w Polsce nie ma takiej sytuacji, co znacznie utrudnia przeprowadzenie kompleksowej modernizacji. Niemniej jednak, w naszej ocenie, miasta powinny dążyć do zmiany tej sytuacji, w której obecnie się znajdują – nie ukrywa rzecznik ZDM.

W Warszawie znajduje się ponad 120 tysięcy miejskich latarni. – Nasze umowy z konserwatorami są warte rocznie w sumie 13 960 880 zł brutto (w tym 10% na naprawy dodatkowo płatne, poza ryczałtowym utrzymaniem – np. wymiana słupów lub kabli). Zatem w przeliczeniu na punkt mamy średnią cenę jednostkową równą 9,66 zł brutto miesięcznie – zaznacza Dybalski. Dla porównania, utrzymanie jednej latarni należącej do ZDMiKP kosztuje 8 (we wrześniu drogowcy podawali nawet kwotę 4,80 złotych), a tej do Enei – 20 złotych.

Warto przypomnieć, że według bydgoskiego ratusza miasto wychodziło do Enei Oświetlenie z propozycją odkupienia należących do nich latarni. – Miasto mogłoby zostać właścicielem całego oświetlenia ulicznego i taki jest nasz cel. Stąd też występowaliśmy z propozycją odkupu majątku od Enea Oświetlenie w ubiegłych latach. Spółka nie wyraziła na to zgody – wyjaśniał wiosną ubiegłego roku zastępca prezydenta Bydgoszczy Mirosław Kozłowicz. Podczas lipcowej sesji rady miasta prezydent Rafał Bruski przedstawił natomiast pomysł budowy nowego miejskiego oświetlenia.

 – Jesteśmy w trakcie tworzenia audytu. Chcemy budować oświetlenie albo w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, albo przy udziale środków unijnych. Unia Europejska wspiera takie działania – podkreślał jesienią 2020 roku prezydent Rafał Bruski. Budowa energooszczędnej infrastruktury została wpisana na listę projektów, na które miasto chce uzyskać dofinansowanie z Krajowego Planu Odbudowy. Koszt inwestycji wyceniono na 110 milionów złotych.

0 0 votes
Article Rating
Błażej Bembnista
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments