
Sprzedaż działki po Torbydzie. Dlaczego ratusz nie ujawnia kupca?
Trudno zrozumieć, z jakich powodów urząd miasta nie podał jeszcze do informacji publicznej danych nabywcy działki przy ulicy Chopina po wyburzonym niedawno lodowisku...
Na zdjęciu: Tak Torbyd prezentował się jeszcze wiosną w trakcie rozbiórki. Obecnie po obiekcie nie ma już śladu.
Fot. Stanisław Gazda / archiwum
– Na prośbę inwestora nie ujawniamy jeszcze jego danych – wyłuszczył w poniedziałek po przeprowadzeniu przetargu na zakup nieruchomości po wyburzonym kilka miesięcy temu Torbydzie urząd miasta. Tymczasem na gruncie prawnym takie „uprzejmości” nie mają racji bytu…
Niezrozumiałe jest dla mnie nieujawnianie inwestora, który za kwotę ponad 10 milionów złotych netto nabył 1,5-hektarową działkę w centrum miasta [CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT]. Biorąc udział w przetargu publicznym, w dodatku nieograniczonym (no, chyba że kwotą wadium, która wynosiła ponad milion złotych), kupiec powinien liczyć się z tym, że opinia publiczna pozna (i ma do tego pełne prawo!) jego dane. I już.
Spójrzmy na podstawę prawną – dostęp do informacji publicznej, w tym do informacji o gospodarowaniu mieniem komunalnym, jest uprawnieniem każdego z obywateli. Mówi o tym ustawa o dostępie do informacji publicznej z 6 września 2001 roku już w pierwszym artykule, ale doprecyzowuje to pojęcie w artykule szóstym, ustęp piąty, litera c: „Udostępnieniu podlega informacja publiczna, w szczególności o: (…) majątku publicznym, w tym o: (…) majątku jednostek samorządu terytorialnego oraz samorządów zawodowych i gospodarczych oraz majątku osób prawnych samorządu terytorialnego (…)”. Z kolei Konstytucja RP z 1997 roku jednoznacznie wskazuje, że kwestie mienia są sprawą publiczną (art. 61, ust. 1).
Co więcej, jak pisała na łamach serwisu Wspólnota.org dr Marlena Sakowska-Baryła, w przypadku zbycia np. nieruchomości gminnej informacja o kontrahencie jest kluczowa i powinna zostać ujawniona. „Informacje te należy uznać za podstawowe z punktu widzenia możliwości dokonania społecznej oceny co do prawidłowości gospodarowania mieniem komunalnym” – pisze dr Sakowska-Baryła i dodaje, że „udostępnienie informacji o imieniu, nazwisku i miejscowości, w której zamieszkuje nabywca nieruchomości gminnej nie jest nadmierne z punktu widzenia przesłanek dopuszczalności przetwarzania danych osobowych”.
Słowa te potwierdza również Krzysztof Izdebski, prawnik, aktywista i dyrektor programowy platformy ePaństwo, działający na rzecz przejrzystości życia publicznego…
@Eriksson1988 A jest w Biuletynie Zamówień Publicznych?
— Krzysztof Izdebski (@K_Izdebski) 14 grudnia 2016
@Eriksson1988 Moim zdaniem nie ma ku temu podstaw. Proszę wnieść wniosek o udostępnienie treści ogłoszenia i informacji o rozstrzygnięciu — Krzysztof Izdebski (@K_Izdebski) 14 grudnia 2016
Dlatego też apeluję do urzędu miasta o ujawnienie niezwłocznie nabywcy działki po dawnym Torbydzie. Aby sprawie nadać oficjalny bieg, złożyłem również stosowny wniosek o udostępnienie informacji publicznej w zakresie nie tylko rozstrzygnięcia poniedziałkowej licytacji, ale również ogłoszenia o zbyciu, które niespodziewanie po przetargu zniknęło z Biuletynu Informacji Publicznej UM Bydgoszczy. Bo transparentność jest najważniejsza, prawda?
Po publikacji wpisu skontaktował się ze mną Michał Sztybel, dyrektor Biura Obsługi Mediów i Komunikacji Społecznej. Zapewnił, że wyłączną podstawą prawną w wypadku tego przetargu było rozporządzenie do ustawy o gospodarce nieruchomościami warunkujące udostępnienie informacji o zwycięzcy przetargu w terminie 7 dni od licytacji. Powód – możliwość złożenia odwołania od jej wyniku. – Tylko przepisy, a nie „uprzejmości” mogą mieć znaczenie – podkreślił.
- Teoria (nie)spiskowa. Czy darowizna od siostry posła Tomasza Latosa mogła mieć inny cel? [Dominiczak na dobry weekend] - 12 października 2018
- Trzeba wybrać – parkomat czy dojarka [Dominiczak na dobry weekend] - 5 stycznia 2018
- Chcecie alei Kaczyńskiego? To za pięćdziesiąt lat! [Dominiczak na dobry weekend] - 29 grudnia 2017