Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Wojciech Bielawa: Kandyduję, bo chcę żyć w lepszym mieście [WYWIAD]

Dodano: 28.03.2024 | 14:48

Na zdjęciu: Wojciech Bielawa opuścił lokalne dziennikarstwo. Teraz chce zostać radnym z Fordonu.

Fot. Szymon Fiałkowski

Przepytaliśmy kandydatów na prezydenta – czas na kandydatów do Rady Miasta Bydgoszczy. Na ostatniej prostej kampanii porozmawiamy z kilkoma osobami, reprezentującymi różne komitety wyborcze – zarówno debiutantów, jak i już obytych z lokalną polityką. Pierwszy wywiad przeprowadziliśmy z „chłopakiem z Bajki”. Wojciech Bielawa – były bydgoski dziennikarz, a obecnie lider listy Bydgoskiej Prawicy w Fordonie odpowiada na pytania nie tylko o to, dlaczego wchodzi do polityki, ale przede wszystkim co zmieniłby na obszarze zamieszkanym przez 60 tysięcy mieszkańców.

Błażej Bembnista: Dlaczego były dziennikarz Gazety Wyborczej wchodzi do polityki i to jeszcze z listy prawicowej?

Wojciech Bielawa (Bydgoska Prawica, lider listy w okręgu 3 – Fordonie): Ciężko mnie zaszufladkować. Mam poglądy konserwatywno-wolnościowe, jestem kandydatem bezpartyjnym. Przede wszystkim jednak kocham Bydgoszcz, moja rodzina związana jest z miastem od ponad stu lat, a ja praktycznie całe swoje życie zawodowe działałem na rzecz miasta.

Jako dziennikarz skupiałem się na rozwiązywaniu problemów ludzi, naszych osiedli, Fordonu, Bydgoszczy. Obserwując pewien marazm w samorządzie – wy, jako dziennikarze też to dostrzegacie i nie da się tego ukryć – postanowiłem, że spróbuję swoich sił w radzie miasta. Nie bawię się w tej kampanii w wielką politykę, a mój program jest ściśle związany z problemami miasta. Kandyduję, bo chcę żyć w lepszym mieście. Bydgoszcz potrzebuje zmiany.

Kiedy zakończył Pan swoją pracę w dziennikarstwie, trafił Pan do Kancelarii Premiera. Zachęciło to do wejścia w politykę?

Praca w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów to był dla mnie zaszczyt. Traktowałem to jako służbę, ale i szansę dla zwykłego chłopaka z Fordonu, który jest po studiach politologicznych. W KPRM współpracowałem z ministrem Łukaszem Schreiberem. Miałem okazję uczestniczyć w wielu projektach, których beneficjentem była Bydgoszcz. Mam satysfakcję z tego, że pracując w Warszawie zrobiłem coś dobrego dla swojego miasta.

Czego się nauczyłem w KPRM? Przede wszystkim zdobyłem doświadczenie, które w pracy samorządowca może mi pomóc. Poznałem administrację. Wiem, kto za co jest odpowiedzialny w państwie, jak w praktyce przebiegają pewne procesy, jakie inwestycje są finansowane przez samorząd miasta, a jakie przez samorząd województwa, czy rząd. Dlatego nie składam populistycznych obietnic, jestem z wyborcami uczciwy.

Jako dziennikarz muszę zapytać dawnego kolegę po fachu o porównanie, jak się zmieniły media w Bydgoszczy? W mojej ocenie sytuacja na rynku medialnym pogorszyła się, a w branży nie ma już wielu charyzmatycznych postaci.

Pisze się o mnie głównie jako o byłym dziennikarzu Gazety Wyborczej, bo to dodaje smaczku mojej kandydaturze z list Bydgoskiej Prawicy. Pracowałem w czterech redakcjach – zaczynałem w portalu iFordon.PL, potem związany byłem z Expressem Bydgoskim i Tygodnikiem Bydgoskim. Moja przygoda z dziennikarstwem przypadła na trudny czas dla tego zawodu: obserwowałem, jak zwijają się wielkie tytuły, w których pracowałem.

Obserwowałem starszych kolegów po fachu, którzy byli pasjonatami, ale byli także niedowartościowani finansowo i wypaleni zawodowo. Drżeli o etaty. Lokalne media są w takiej właśnie kondycji. Poza tym pewne stanowiska w redakcjach są od lat pozajmowane i szanse dla młodego, ambitnego człowieka są niestety dość ograniczone. Ja w dziennikarstwie szukałem jak największej dozy wolności dla swojej działalności. O to coraz ciężej. Dlatego myślę, że ten etap jest już za mną. Mam jednak szacunek dla dziennikarzy, bo wiem, że to ciężki kawałek chleba.

Dlaczego zdecydował się Pan na start do rady miasta?

Powiem w ten sposób – jeszcze jako dziennikarz interweniowałem w setkach spraw i naprawdę na zdecydowaną większość z nich odbijałem się od ratusza i rzeczników prasowych. Wiecznie słyszałem, że niczego nie da się zrobić. Był to jeden z elementów, gdzie poczułem wypalenie – bo jak podejmuję interwencję i wiecznie odbijam się od ściany, to po co to robić?

Chcę działać aktywnie w samorządzie i myślę, że mandat radnego daje do tego nieco większe możliwości niż praca w mediach. Powiem osobistą historię: jak byłem nastolatkiem, to przebiegłem pod kładką na Wiślanej i zostałem potrącony. Przeżyłem, ale były tam też wypadki ze skutkiem śmiertelnym. Od kiedy zacząłem pracę w mediach, apelowałem do drogowców, aby postawić w tym miejscu barierki. Walczyłem o to aż sześć lat! Odkąd są barierki, nie ma już tam wypadków.

Przejdźmy do tematów fordońskich. Miasto planuje przekształcenie dawnej SP29 na osiedlu Bajka w centrum kultury. Pan proponuje, by poszerzyć jego funkcjonalność o funkcję sportową i dzienny dom seniora. Dlaczego?

Mam sentyment do tego miejsca, ponieważ do SP 29 i gimnazjum nr 3 chodziłem przez dziewięć lat. Ta szkoła dziś stoi pusta. Ratusz planuje tam inwestycję za około 80 milionów złotych. Fordońskie Centrum Kultury – super, ale czy naprawdę chcemy wydawać na ten cel aż tak duże środki? Ja proponuję połączenie funkcji kulturalnych, sportowych oraz stworzenie dziennego domu seniora – o charakterze lokalnym, a nie dla całego Fordonu.

Na Bajce były kiedyś cztery boiska sportowe, dzisiaj nie ma ani jednego. Sala gimnastyczna przy SP 29 może znów pełnić swoją funkcję. Nie jestem zwolennikiem wydawania wielkich pieniędzy, aby utworzyć tam kino. Zamiast wydawać 80 milionów na to jedno miejsce, rozłóżmy to na kilka inwestycji – np. w dawnej SP 9 na Mariampolu. Trzeba podkreślić, że dojazd do SP 29 jest mocno utrudniony. Jeśli faktycznie tam stworzymy miejsce dla całego Fordonu, to ciężko będzie tam dojechać zarówno komunikacją miejską, jak i samochodem.

Z Bajki niedaleko do przystanku Bydgoszcz Fordon, który niebawem znów będzie stacją. Zapowiadaliście na nim uruchomienie bydgoskiej kolei miejskiej. Jaki byłby jej koszt i na ile kursów mogliby liczyć fordoniacy?

Jestem wielkim zwolennikiem kolei, jak i komunikacji miejskiej. Ten temat towarzyszy mi od zawsze, bo mój tata był kierowcą w MZK. Na wtorkowej debacie usłyszeliśmy zaskakujące słowa pana prezydenta, który mówił o tym, że do jej uruchomienia trzeba zbudować infrastrukturę. Ona już jest, bo z przesiadkami można już dotrzeć z Fordonu np. na Osową Górę. Kolej miejska jest już w Toruniu, a do tej inwestycji pieniądze dokłada urząd marszałkowski. Możemy ogłosić przetarg choćby na tę pierwszą linię.

Koszty? Policzyliśmy to i jeśli chcemy dodać do tych pociągów które funkcjonują teraz około siedmiu – ośmiu połączeń, to roczny koszt uruchomienia tej pierwszej linii to cztery miliony złotych. Uważam, że ta inwestycja jest realna. W Gdańsku nikt nie pyta, czy SKM ma sens, w Toruniu i Poznaniu się to udało, to dlaczego u nas ma się nie udać?

W kampanii pojawiły się pomysły, by wybudować nową linię tramwajową do Starego Fordonu – czyli przedłużyć trasę wzdłuż ulicy Akademickiej. Popiera Pan taką wizję?

Mnie będzie cieszył rozwój sieci tramwajowej w Fordonie, ale to bardzo poważna inwestycja pod kątem finansowym – to byłby wydatek liczony w setkach milionów złotych. Dajmy więc może szansę kolei miejskiej, tu nie trzeba nowej infrastruktury. Połączenia tramwajowe i kolejowe się nie wykluczają, lecz uzupełniają.

Padają też propozycje przekształcenia terenu przy Galerii Fordon na zielone centrum Fordonu. Pana postulat zakłada budowę parkingu na tym terenie. To nie wyklucza stworzenia tam „Central Parku”?

To ogromny teren i te obie funkcje śmiało się tam zmieszczą. Parking dla klientów targowiska jest potrzebny, bo tam dużą sztuką jest wyjazd z niego i nieurwanie zawieszenia. Ten parking powinien powstać, jeśli chcemy wspierać lokalny handel. Obok będzie mnóstwo miejsca na tereny zielone. Do mnie przemawia pomysł Pawła Siega o fordońskim Las Palmas – gdyby to się udało przeforsować, byłaby to korzyść – mieszkańcy Fordonu kochają tereny zielone. Natomiast w sprawie budowy Parku Akademickiego od ponad dekady nic się nie wydarzyło. To też trzeba zrealizować.


CZYTAJ TAKŻE: Paweł Sieg chce stworzyć w Fordonie Las Palmas


Skoro jesteśmy przy targowisku – sporo fordońskich kierowców narzeka na zwiększony ruch pieszych na przejściu przez Pelplińską w okresie intensywnych zakupów – czy to w soboty, czy przed świętami. Ma Pan pomysł na zmianę tej sytuacji?

Trochę czasu spędziłem ostatnio na targowisku i rozmowach z ludźmi. Jest na tym przejściu duży ruch, ale kierowcy są do niego przyzwyczajeni. Przejście jest bezpieczne, z wysepką: nie stawiałbym tam świateł, tylko zostawiłbym to tak, jak jest.

Na razie teren przy Galerii Fordon jest nieużytkowany, gdyż plany miasta przewidują budowę mitycznej alei Barciszewskiego, która według planów z lat 70. miałaby prowadzić na Górki Fordońskie. Czy ta inwestycja jest potrzebna? W zeszłym roku fordoniacy dość licznie opowiedzieli się przeciwko zabudowie wielorodzinnej na Górnym Tarasie Fordonu, a ta droga miałaby służyć obsłudze nowych bloków.

Można wiele mówić, jak Fordon był projektowany np. w sprawie miejsc parkingowych, ale jeśli chodzi o przestrzeń do życia – ona jest dobrze zaprojektowana. Pokazuje to przykład Bajki. Dzisiaj obserwuję upychanie kolejnych bloków na osiedlu kosztem terenów zielonych, mnie się to nie podoba. Można rozwijać mieszkalnictwo, ale nie takim kosztem.

Bydgoska Prawica proponuje budowę alternatywne połączenie drogowe Fordonu z centrum. Pytanie, gdzie miałoby powstać: czy mowa o przedłużeniu ulicy Inwalidów, czy Twardzickiego?

Odkąd mieszkam w Fordonie, mówi się o alternatywnym połączeniu. Dwa pasy na Fordońskiej jak były jak są, tak były. Pod Skarpą i Zamczysko – tam jest ciasno i dużo progów zwalniających. W pierwszej kolejności musimy zadbać o to, co mamy. Wiadukty Warszawskie to tykająca bomba, w każdej chwili znów możemy utkwić w korkach. Przebudowując je należałoby zbudować bezkolizyjny węzeł Bydgoszcz Wschód.

Alternatywne połączenie – tu ścierają się dwie koncepcje. Pierwsza w oparciu o ul. Inwalidów, ale wtedy trzeba rozwiązać kwestię przejazdu kolejowego. Chcę poznać tego koszty. Druga – przedłużenie Twardzickiego do Armii Krajowej. Mając te wyliczenia na stole, moglibyśmy podjąć decyzję. Dziś nie dysponuję takimi, od tego są wydział inwestycji i ZDMiKP. Dobre pytanie – czy takie analizy w ogóle powstały?

Gorący temat to też komunikacja miejska. Jakie zmiany wprowadziłby Pan w fordońskiej siatce połączeń?

Cieszę się, że mamy tramwaj linii 11 wiozący nas do ronda Kujawskiego, bo jak jest coś dobrego, to to pochwalę. Siatka wymaga zwiększenia częstotliwości w godzinach szczytu i poza nim. Tramwaj do Fordonu kosztował setki milionów złotych, ale jak mamy czekać na tramwaj 15-20 minut, to w ten sposób nie zachęcimy do niego ludzi. Co wymaga poprawy w komunikacji z Fordonem? Trudno poruszać się między osiedlami, a po uruchomieniu Bydgoskiej Kolei Miejskiej musielibyśmy utworzyć połączenia, aby każdy mieszkaniec Fordonu mógł dotrzeć na jej przystanki.

Problemem jest nie tylko dojazd z Fordonu do centrum, ale też wyjazd w stronę Strzelec Dolnych i Jarużyna. Po otwarciu S5 na ulicy Sudeckiej znacząco wzrósł ruch. Czy widzi Pan jakąś alternatywę dla tych wąskich dróg?

Tam się zrobił spory zator. Nie mam dziś gotowej recepty na to, jak ten problem rozwiązać. W tej części miasta potrzebny byłby nowy przebieg drogi wojewódzkiej 256, która jest teraz mocno zatłoczona. Mamy prawie całą obwodnicę miasta i do domknięcia ringu brakuje odcinka wokół Fordonu. To ogromna inwestycja, którą musi państwo wziąć na swoje barki. Oczywiście będę popierał działanie miasta i parlamentarzystów, którzy o to zadanie będą zabiegali, bo samorząd sam go nie udźwignie.


CZYTAJ TAKŻE: Znaki zamiast remontu i chodnika. Mieszkańcy wciąż walczą o przebudowę ulicy Geodetów


Popiera Pan pomysł przystani w Starym Fordonie?

To bardzo dobry pomysł. Jestem pełen podziwu dla pracy Stowarzyszenia Miłośników Starego Fordonu. Oni pokazali, że ludzie potrafią się zjednoczyć na rzecz osiedla. Widzimy, jak Stary Fordon się zmienił. Jak najbardziej jestem za tym pomysłem, gdyż pamiętam rozmowy z nestorami Starego Fordonu, m.in. ze śp. Henrykiem Wilkiem. On opowiadał mi, jak kiedyś kwitło życie nad Wisłą.

Stary Fordon przeszedł rewitalizację, ale potrzebuje jeszcze wielu zmian, by wykorzystać efekt odnowionego rynku czy nabrzeża. Gdyby to Pan miał decydować o kolejnych działaniach w tej części Fordonu, to co by to było?

Kamienice – część została odremontowana, ale część jest w złym stanie technicznym. Gdybym miał uzupełnić rewitalizację, to właśnie o to zadanie. Kilka starych budynków zostało wystawionych na sprzedaż. Jeśli ratusz znajdzie inwestorów na kupno kamienic przy Bydgoskiej, a oni zrobią konserwatorskie remonty, to jak najbardziej jestem na tak.

Nie brak jednak głosów, że w ostatnich latach Nowy Fordon nie jest tak dofinansowany, jak Stary. Nie chodzi tylko o nakłady na inwestycje, ale też o kulturę.

Z infrastruktury w Starym Fordonie korzystają także mieszkańcy Nowego Fordonu. Na pewno w Nowym Fordonie potrzeba centrum kultury, taką inwestycją powinien być też urząd miasta dla Fordonu. To jest skandal, że mieszkańcy osiedla muszą jeździć na Toruńską, aby wyrobić sieciówkę.

Dochodzimy zatem do ważnego postulatu, czyli ratusza dla Fordonu. To miałby być nowy budynek, czy adaptacja istniejącego?

Kwestia jest otwarta, możemy zaadoptować jakiś budynek miejski. Na pewno obecny urząd przy ul. Gierczak jest niewielki i ma swoje problemy komunikacyjne, gdyż nie jest łatwo tam dojechać. Myślałem, aby wzorem Zielonych Arkad zrobić punkt urzędu miasta w Galerii Fordon – to byłby gest w stronę mieszkańców. Nie musimy robić wielkiej inwestycji za miliony złotych.

Do wielu miejsc w Fordonie nie jest łatwo dojechać z uwagi na ogromną ilość aut. Problemy z parkowaniem to duży problem tej części miasta?

Tak, wszędzie w Fordonie jest problem z parkowaniem. Jest sporo miejsc w Fordonie, gdzie można zrobić parkingi i to nie kosztem terenów zielonych – choćby przy ulicy Kromera, gdzie dzisiaj auta parkowane są w błocie. Jest dużo pojedynczych lokalizacji, gdzie można dorobić kilka miejsc parkingowych. Warto byłoby podjąć się negocjacji z sieciami handlowymi, mającymi ogromne parkingi – jeśli chcą odpowiedzialnie prowadzić biznes, to mogłyby udostępniać część parkingów mieszkańcom. Sam podjąłbym się takich rozmów.

Czy jeśli Pan wejdzie do rady miasta, to będzie Pan interweniował w sprawach Fordonu tak jak przy wykrytej jako dziennikarz Expressu Bydgoskiego „aferze śmieciowej”. To była głośna sprawa.

To był ciekawy przypadek. Pisałem o wielu ważniejszych sprawach, ale dopiera ta dotyczącego tego, jak urzędnicy wyrzucali ważne pisma gdzieś między mandarynki nabrała ogólnopolskiego rozgłosu. Tak – chcę być bardzo aktywnym radnym. Nie rozumiem osób, które nie wykorzystują mandatu, milczą na sesjach, nie piszą interpelacji, nie działają w sprawie mieszkańców. Jak mieszkańcy mnie wybiorą, a ja nie byłbym aktywny – to zrzekłbym się mandatu. Byłoby mi wstyd i nie startowałbym w następnych wyborach. Chcę swoja kandydaturą pokazać, że można działać inaczej.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Rysio
Rysio
3 miesięcy temu

Nastepna hiena która próbuje się dostać do koryta
Idioci głosują na idiotow

I takie małe pytanko
Poważnie w Fordonie mieszka tylko 60000 ludzi? XD

Tomas
Tomas
3 miesięcy temu

Jeśli chodzi o kolej miejską to chyba ma słaby potencjał. Dodanie kiku kursów nie będzie stanowiło atrakcyjnej oferty. Ta kolej musiala by kursowac jak metro co kilka minut. Dodatkowo leci obrzezami miasta i dzielnic więc stawiał bym na rozwój tramwajów w fordonie. Poza tym ciekawe propozycje aczkolwiek brak mi pomysłu na lobbowanie za budowa mostu Czarnowo- Solec z połączeniem z s10, odciążyło by to ul. Fordonską, brak pomysłu na lepszą komunikację Fordonu z bppt – lepsze drogi i komunikacja miejska.

Rysio
Rysio
3 miesięcy temu

Widzę że mnie zminusowaliscie więc przeczytałem ten artykuł xD bo szczerze mówiąc myślałem że to jakiś odklejeniec z typu lewica ko czy pis. I facet mówi całkiem sensownie jak na nasze miasto. Kilka ciekawych propozycji i zna się nawet na komunikacji. Bo ci co są przy korycie to oni pewnie nie wiedzą co jeździ po tej Bydgoszczy bo skąd mają wiedzieć skoro nigdy tam dupska nie posadzili i nie posądza. By obywatel przekonał się do komunikacji muszą być spełnione dwa warunki. Pierwszym jest większa częstotliwość a drugim punktualność. I jakoś to pójdzie. Ostatnio powstaje dużo nowych osiedli a więc trzeba… Czytaj więcej »

Krystian
Krystian
3 miesięcy temu

Wstyd dołączyć do niszczycieli samorządności w Polsce!

kibic
kibic
3 miesięcy temu

Pan Kandydat raczył ująć to tak; „bo chcę żyć w lepszym mieście.”
Drogi Panie, to miasto JUŻ NIGDY lepszym nie będzie, bez względu na to, kto z was wygra.

mieszkaniec bdg
mieszkaniec bdg
3 miesięcy temu

Krystian, o jakiej ty samorządności piszesz? O lokalnej bydgoskiej prywacie Bruskiego, któremu ślepo służą przewodnicząca miejskiej rady i wojewoda – co wyraźnie widać przy tej kampanii wyborczej? Kto więc kogo ma teraz kontrolować? Gdzie tu masz demokrację? Gdzie ta samorządność? Gdzie dobro mieszkańców, którzy przy takiej komitywie i partyjniackim pożenieniu wszystkich samorządowych organów nie mają nawet komu się teraz poskarżyć na tą prywatę?!