Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Wyrok w głośnej sprawie molestowania przez księdza. Pokrzywdzony ma otrzymać wysokie odszkodowanie

Dodano: 07.02.2020 | 17:20
bp Jan Tyrawa

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl :: Szymon Fiałkowski | s.fialkowski@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Biskup Jan Tyrawa zaprzeczał przez swojego pełnomocnika, że wiedział o pedofilskich zapędach eksksiędza Pawła Kani. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy nie dał jednak wiary tym słowom.

Fot. Szymon Fiałkowski

300 tysięcy złotych – takie odszkodowanie mają wypłacić solidarnie: diecezja bydgoska oraz archidiecezja wrocławska mężczyźnie, który jako nastolatek był molestowany przez byłego księdza Pawła Kanię. Nieprawomocny wyrok w tej sprawie zapadł w piątek przed bydgoskim Sądem Okręgowym.

Były ministrant wytoczył cywilny proces władzom kościelnym, twierdząc, że te wiedziały o pedofilskich zapędach byłego już kapłana i w ten sposób są współodpowiedzialne za jego czyny. Zarzucał im, że starały się tuszować sprawę, przenosząc go z parafii do parafii, a w tym konkretnym przypadku – nawet z diecezji do diecezji. Kania po raz pierwszy został zatrzymany przez dolnośląską policję już we wrześniu 2005 roku, gdy miał trzem nastolatkom proponować pieniądze w zamian za seks. Kilka miesięcy później trafił do parafii Opatrzności Bożej na bydgoskich Kapuściskach, gdzie przebywał do połowy 2009 roku. I tam miał poznać swoją późniejszą ofiarę.

Sprawa molestowania dotyczy okresu, gdy Kania wrócił już na Dolny Śląsk, ale z nastoletnim wówczas bydgoszczaninem widywał się nadal. I to właśnie na tym opierała swoją linię obrony bydgoska kuria. Reprezentujący ją mecenas Edmund Dobecki przekonywał, że w czasie, gdy duchowny przebywał na terenie diecezji bydgoskiej, nie miał sądowego zakazu pracy z dziećmi i młodzieżą. Podkreślał też, że organy ścigania posiadały informację, gdzie w danym momencie przebywa Kania.

Sąd uznał jednak, że poszkodowanemu należy się odszkodowanie. Kuria bydgoska i wrocławska mają wypłacić mu po 150 tysięcy złotych i – dodatkowo – zapłacić prawie 20 tysięcy złotych kosztów procesu. Uzasadnienia tego wyroku jednak nie poznaliśmy, gdyż było ono – podobnie jak cały proces – niejawne. Dziennikarze mogli być obecni jedynie na odczytaniu wyroku przez sędziego Wojciecha Rybarczyka.

Z wypowiedzi pełnomocnika 24-letniego dziś poszkodowanego wynika jednak, że udało się udowodnić przed sądem, że Kościół przyczynił się do dramatu bydgoszczanina.

Z dowodów, które wnosiliśmy, wynikało, że Kościół ukrywał pedofila, robił wszystko, aby zatrzeć ślady jego działalności i bagatelizował problem

– podkreśla mecenas Janusz Mazur. – Wygraliśmy ten proces z przeciwnikiem, który jest – dosłownie i w przenośni – państwem w państwie. Mazur zaznacza też, że udało się przełamać pewien impas. – Takich ofiar jest na pewno wiele, są one ciche, boją się i wstydzą – wskazuje.

Z wyrokiem nie zgadzają się pełnomocnicy władz kościelnych. Zarówno mecenas Damian Czekaj reprezentujący archidiecezję wrocławską, jak i mecenas Dobecki zapowiedzieli wystąpienie o pisemne uzasadnienie wyroku. – Będę nakłaniał klienta do tego, aby wnieść od niego apelację. Nie zgadzam się z oceną dowodów, w mojej ocenie są do niej podstawy – mówił po zakończeniu procesu Czekaj. W podobnym tonie wypowiadał się też reprezentujący przed sądem bydgoskiego biskupa Jana Tyrawę Dobecki. Dymisji biskupa już po ogłoszeniu wyroku ponownie domagali się politycy Platformy Obywatelskiej: poseł Paweł Olszewski oraz radny Jakub Mikołajczak.

Były ksiądz Paweł Kania odbywa obecnie siedmioletni wyrok za wykorzystywanie seksualne i gwałty na trzech chłopcach. Wcześniej był także skazany w powtórnym procesie o posiadanie dziecięcej pornografii. O wydaleniu go ze stanu duchownego hierarchowie kościelni poinformowali dopiero po premierze filmu dokumentalnego „Tylko nie mów nikomu”, którego autorami są pochodzący z Bydgoszczy bracia Tomasz i Marek Sekielscy.