Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Zapadł wyrok w procesie po tragedii na UTP. Trzy osoby skazane

Dodano: 10.12.2019 | 10:51
Ewa Ż., prof. Antoni B.

Nieprawomocny wyrok zapadł w bydgoskim Sądzie Okręgowym.

Na zdjęciu: Zapadł wyrok w procesie po tragedii na imprezie Start Party na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym.

Fot. Szymon Fiałkowski

W bydgoskim Sądzie Okręgowym zapadł wyrok w procesie po tragedii na imprezie Start Party na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym, do której doszło w połowie października 2015 roku. Zginęły wówczas trzy osoby.

Na ławie oskarżonych bydgoskiego sądu zasiadły cztery osoby. To ówczesny rektor uczelni prof. Antoni B., prorektor do spraw dydaktycznych prof. Janusz P., kierownik ochrony Andrzej Z. i przewodnicząca samorządu studenckiego Ewa Ż. Cała czwórka od początku nie przyznawała się do winy.

W cztery lata po tragedii i po niemal dwóch i pół roku procesu, we wtorek w bydgoskim Sądzie Okręgowym zapadł wyrok. Sąd uznał, że Ewa Ż. jest winna nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa na zdrowie i życie wielu osób. Została skazana na karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata skazano kierownika ochrony. Andrzeja Z. uznano winnym niezastosowania przepisów ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, niewłaściwe rozmieszczenie pracowników ochrony oraz brak zapewnienia im łączności. Karę sześciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata usłyszał za to prof. Antoni B. Byłego rektora uznano winnym niedopełnienia obowiązków służbowych. Oczyszczony z zarzutów nieumyślnego przekroczenia uprawnień poprzez wydanie zgody bez konsultacji z rektorem został za to prof. Janusz P. Całej czwórki we wtorek nie było na sali rozpraw. Dodatkowo, trójka skazanych musi rodzinom zmarłych zapłacić po 20 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Przypomnijmy, że dla wszystkich prokurator chciał kary półtora roku więzienia.

Sędzia Krzysztof Dadełło uzasadniał wydanie wyroku przez ponad godzinę. Przypomniał, że w sumie odbyło się w tej sprawie 48 rozpraw, a w toku całego procesu przesłuchano ponad stu świadków, w tym także biegłych. – Przesłuchania świadków były wielogodzinne – nie ukrywał sędzia Dadełło. – Zasadniczą kwestią, nad którą sąd musiał się pochylić, była odpowiedź na pytanie, jakie uchybienia organizacyjne doprowadziły do takiego przebiegu wydarzeń – dodawał. Mówił, że nie był to proces kryminalny, a zadaniem sądu było rozpoznanie, gdzie zostały popełnione błędy przy organizacji imprezy.

Ta sprawa była trudna dowodowo, w trakcie procesu pojawiały się nowe, nieznane wcześniej okoliczności, była konieczność przesłuchiwania nowych świadków. Istotne było też to, że ustalenie stanu faktycznego szło dwutorowo. Sąd musiał ustalić stan faktyczny dot. przebiegu samej imprezy, z drugiej strony ustalenie stanu faktycznego musiało dotyczyć przygotowań do organizacji 

– argumentował sędzia Dadełło. Uzasadniając wyrok, sędzia przypomniał, że trójka oskarżonych, która została skazana powinna była przewidzieć ewentualne zagrożenia, jednakże ich działanie nie było umyślne. Równolegle, rodziny zmarłych mogą ubiegać się o odszkodowania, a procesy w tej sprawie już się toczą.

Zaryzykuję, że wszyscy oskarżeni wobec których orzeczono kary pozbawienia wolności, złożą wnioski o uzasadnienie wyroku. Ja za siebie mogę powiedzieć, że na pewno będziemy apelowali do Sądu Apelacyjnego – mówi mec. Grzegorz Hawryłkiewicz, który w procesie był obrońcą Andrzeja Z. Niewykluczone, że także obrońcy pozostałych skazanych, jak i prokurator będą składali apelację od wyroku, który nie jest prawomocny.

Szymon Fiałkowski