Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Zespół badający tereny dawnego Zachemu zostanie rozwiązany. „Stał się celem ataków”

Dodano: 26.02.2019 | 18:21
Elwira Jutrowska, Maria Dombrowicz, Mikołaj Bogdanowicz, Dariusz Wrzos

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Na konferencji prasowej pojawili się (od lewej): szefowe WIOŚ Elwira Jutrowska oraz RDOŚ Maria Dombrowicz, a także wojewoda MIkołaj Bogdanowicz i zastępca WFOŚiGW w Toruniu Dariusz Wrzos.

Fot. Szymon Fiałkowski

Wojewoda Mikołaj Bogdanowicz zamierza rozwiązać powołany w ubiegłym roku zespół ekspercki zajmujący się tematyką zanieczyszczeń na terenach pozachemowskich. Powody są dwa – rekomendacja przewodniczącego tego gremium Dariusza Wrzosa, który uważa, że jego formuła się wyczerpała i przekonanie samego Bogdanowicza, że zespół stał się celem ataków ze strony władz Bydgoszczy.

Takie wnioski płyną z wtorkowej konferencji prasowej, na której, oprócz wojewody oraz Wrzosa, na co dzień zastępcy prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, pojawiły się: szefowa Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska Maria Dombrowicz oraz wojewódzka inspektor ochrony środowiska Elwira Jutrowska. Zdaniem Wrzosa powołany niemal dokładnie rok temu (8 marca – dod. red.) zespół spełnił swoje zadanie.

Odbyliśmy pięć posiedzeń, w tym jedno wyjazdowe. Od początku funkcjonowania zespół z początkowych dwunastu osób rozrósł się do 28. Przygotowaliśmy kilka scenariuszy działań, ale żaden nie jest gotowy, aby realizować go wprost. Potrzebne jest uzupełnienie wiedzy o aktualny stan środowiska na terenach pozachemowskich

– przekonywał, dodając, że takie badania znajdują się już poza kompetencjami zespołu ekspertów.

Jednym z elementów, który ma umożliwić wskazanie dalszych kierunków działań, mają być właśnie badania wykonane przy okazji budowy instalacji remediacyjnej w ramach projektu realizowanego przez RDOŚ. Budowa instalacji ma rozpocząć się w przyszłym roku, a ona sama ma umożliwić oczyszczanie wód podziemnych na obszarze blisko 27 hektarów. Choć jest to jedynie wycinek terenu, na który oddziałują składowiska odpadów na terenach nieistniejącego Zachemu (dzisiaj na tych gruntach funkcjonuje kilkadziesiąt podmiotów, są również działki należące do miasta), dyrektor Dombrowicz uważa, że projekt jest kluczowy. – Służy interesowi publicznemu – chodzi nie tylko o zdrowie ludzi mieszkających w Łęgnowie lub Łęgnowie-Wsi, ale także o samo środowisko. W odległości trzech kilometrów od składowiska Zielona mamy bowiem obszar Natura 2000 Doliny Dolnej Wisły – wskazuje szefowa bydgoskiej RDOŚ.

Umowa na realizację projektu wartego 93 miliony złotych została podpisana w połowie ubiegłego roku. Teraz – jak zapewnia Dombrowicz – trwają trzy przetargi umożliwiające jego wdrożenie. Wspomniana instalacja remediacyjna ma działać do lutego 2023 roku. – Taki jest szacowany czas na oczyszczenie wód podziemnych w rejonie objętym projektem – wskazuje Dombrowicz i dodaje, że budowa instalacji będzie szła w parze z informacjami dla mieszkańców. – Już w grudniu 2017 roku, gdy otrzymaliśmy informacje, że chmura zanieczyszczeń dociera do osiedli, podjęliśmy decyzję o przyspieszeniu prac – twierdzi regionalna dyrektor ochrony środowiska.

Zespół badający tereny dawnego Zachemu zostanie rozwiązany. "Stał się celem ataków"

Zobacz również:

Skażone tereny i skażona polityką dyskusja. Konflikt o tereny pozachemowskie

Równolegle Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska prowadzi na terenach pozachemowskich kontrole. – W ubiegłym roku przeprowadziliśmy 84 kontrole, w co czwartym przypadku stwierdziliśmy nieprawidłowości – wylicza Elwira Jutrowska. Choć najczęściej ich wykazanie kończyło się karami finansowymi, to w trzech przypadkach WIOŚ zgłosił swoje zastrzeżenia do prokuratury. Chodzi o działania spółki Infrastruktura Kapuściska, która zarządza majątkiem zlikwidowanego Zachemu, a także firmy Gamatronic z Poznania, która od syndyka odkupiła wspomniane już składowisko Zielona. – Wnioski do prokuratury wynikały z zaniechania funkcjonowania ujęcia barierowego (chroniło ono tereny łęgnowskie przed skutkami istnienia składowiska – przyp. red.), a także utrudniania kontroli inspektorom – wyjaśnia Jutrowska.

Wraz z wnioskiem Dariusza Wrzosa o zawieszenie prac zespołu ekspertów ds. zanieczyszczeń na terenach pozachemowskich pojawia się drugi aspekt, który – jest to przesądzone – doprowadzi do zakończenia jego prac w obecnej formie. To konflikt o podłożu politycznym na linii urząd miasta – urząd wojewódzki. Mikołaj Bogdanowicz twierdzi, że jest nieustannie atakowany przez prezydenta Bydgoszczy Rafała Bruskiego oraz bydgoskich radnych. – Dowodem na to jest chociażby apel o moje odwołanie w związku z sytuacją przy rozbudowie trasy Uniwersyteckiej – wskazuje Bogdanowicz. I dodaje, że ani prezydent, ani radni nie są od recenzowania jego prac. Dlatego też na środowej sesji rady miasta, na której problem dawnego Zachemu ma być ponownie omawiany, pojawić się nie zamierza. – Byłby to kolejny pretekst do ataków – twierdzi, wskazując też, że w zaproszeniu od przewodniczącej rady Moniki Matowskiej zabrakło – uwaga! – sformułowań… „Szanowny Panie” oraz „Z poważaniem”.

Wojewoda podkreśla też, że na styczniowej sesji rady miasta ze strony pracowników ratusza padały sformułowania „oderwane od rzeczywistości”. Chodziło między innymi o wypowiedź dyrektora wydziału zintegrowanego rozwoju Grzegorza Boronia, który wskazywał, że jedno z postępowań w sprawie terenów pozachemowskich trafiło do sądu. Jego zdaniem było ono związane z projektem remediacji. Zaprzeczała temu już kilka tygodni temu dyrektor Dombrowicz, przekonując, że jest to sprawa związana z jednym z nakazów w stosunku do Infrastruktury Kapuściska. Sprawa w poniedziałek miała stanąć na posiedzeniu warszawskiego sądu administracyjnego (decyzję RDOŚ w Bydgoszczy uchyliła bowiem Główna Dyrekcja Ochrony Środowiska), ale została odroczona o dwa tygodnie. – W stosunku do mnie ostatnie trzy lata to nieustanne ataki, zagrywki, które mają uderzyć także w administrację rządową. Władze miasta powinny skupić się na swoich zadaniach. Na terenach pozachemowskich mają działki, na których składują odpady. Otwarta pozostaje nadal kwestia dostarczania mieszkańcom Łęgnowa-Wsi bezpłatnej wody – podsumował Mikołaj Bogdanowicz.