Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Zmiany w systemie gospodarowania odpadami. Za śmieci od nowego roku zapłacimy znacznie więcej!

Dodano: 19.11.2019 | 16:40

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Aktualnie odpady segregujemy w czterech typach pojemników. Od stycznia obowiązywał będzie podział na pięć (metal i plastik, papier, szkło, odpady zmieszane oraz bioodpady).

Fot. Szymon Fiałkowski

Więcej rodzajów pojemników i wyższe o kilkadziesiąt procent opłaty – taka będzie rzeczywistość gospodarowania odpadami w Bydgoszczy od 1 stycznia przyszłego roku. Wszystko wskazuje na to, że już za nieco ponad miesiąc za wywóz śmieci zapłacimy dwadzieścia dwa, a nie – jak dotychczas – trzynaście złotych od osoby.

Obecne stawki za odpady obowiązują od ponad dwóch lat. Wtedy też ratusz przymierzał się do podwyżek. Powód – w systemie (który musi się bilansować, miasto nie ma prawa na nim zarabiać) brakowało pieniędzy. I to nawet kilku milionów złotych rocznie. Prezydent Rafał Bruski wiosną 2017 roku zaproponował więc konsultacje społeczne – mieszkańcy mieli zdecydować, czy zgadzają się na wyższe opłaty od osoby czy też na przejście na system naliczania stawek od metrażu mieszkań. Ale jeszcze przed ich zakończeniem ogłosił, że zmian nie będzie. Zamiast tego podwyższono stawki dla nieruchomości niezamieszkałych, czyli głównie biur czy lokali usługowych.

Teraz jednak podwyżka – o 70 procent – jest w zasadzie przesądzona, choć musi ją przegłosować jeszcze rada miasta. Z naszych informacji wynika, że projekt uchwały pojawi się na zaplanowanej pod koniec miesiąca sesji. Miasto musi szukać pieniędzy w kieszeniach mieszkańców, bo – jak tłumaczy zastępca prezydenta Michał Sztybel – znacząco wzrośnie koszt obsługi systemu. W przyszłym roku wyniesie on blisko 95,5 mln złotych, czyli o ponad piętnaście procent więcej niż w roku 2019.

Czteroosobowa rodzina płaciła dotąd za wywóz odpadów 624 złote rocznie. Po podwyżkach będzie to 1056 złotych.

Jak tłumaczy Sztybel, wzrost kosztów związany jest między innymi z wejściem w życie nowelizacji ustaw dotyczących odpadów. Wskutek tego od początku stycznia ich segregacja będzie musiała odbywać się w pięciu, a nie – jak do tej pory – trzech, a doliczając odpady zielone – czterech pojemnikach. Dotychczasowy pojemnik na papier, tworzywo sztuczne i metale zostanie podzielony – papier trzeba będzie wyrzucać do osobnego kontenera. W śmietnikach pojawi się jeszcze jeden nowy pojemnik – na bioodpady. Warto przypomnieć, że na osiedlach górnego tarasu pilotażowy program segregacji na pięć tzw. frakcji został wprowadzony już od początku listopada.

Na początku listopada rozstrzygnięto także przetarg na odbiór odpadów w latach 2020-2023. Jego rezultaty także są przyczynkiem do podwyżek. Firmy odbierające z miasta odpady nie zmienią się – nadal będą to: Corimp, ProNatura oraz Remondis, ale za swoje usługi oczekują więcej pieniędzy. W ujęciu trzyletnim – niemal 200 mln zł. Na bydgoskim rynku odpadów chciał co prawda pojawić się nowy gracz – nyski oddział firmy Komunalnik z Wrocławia (proponował nawet najniższe ceny w trzech sektorach miasta; łącznie sektorów jest dziewięć), ale miasto jego propozycję wykluczyło z przetargu. – Badaliśmy ofertę pod kątem rażąco niskiej ceny. Nie mieliśmy również pewności, że firma będzie w odpowiednim momencie zdolna do wywożenia śmieci, a odpady nie będą zalegały na ulicach. Oferta nie spełniała też szeregu reguł – zaniżała liczbę kilometrów, którą będzie musiał pokonać samochód z odpadami, a także przewidywała, że pracownicy z Dolnego Śląska przeniosą się do Bydgoszczy, żyjąc z pensji minimalnej. Ryzyko było tak ogromne, że decyzja miasta mogła być tylko jedna. I nie chodzi o kwestie żałowania niższej ceny, ale twardego prawa – podkreśla Michał Sztybel.

Podwyżka stawki do 22 złotych od osoby ma także związek z kolejnymi zapisami ustawy o odpadach. Chodzi o wymuszone orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego ustalenie maksymalnych stawek za odbiór i wywóz odpadów ze wspomnianych już nieruchomości niezamieszkałych (w mieście jest ich prawie siedem i pół tysiąca). Przykładowo – po podwyżkach z 2017 roku za 120-litrowy pojemnik przedsiębiorca z Bydgoszczy musi zapłacić 27,50 zł. Znowelizowana ustawa określa tymczasem, że za taki pojemnik można żądać niespełna 17 złotych, za 1100-litrowy kontener – nieco ponad 54 złote. Jak mówi wiceprezydent Sztybel, realny koszt wywozu tego ostatniego to nawet 80 złotych.

Dlatego też, jak się dowiedzieliśmy, miasto chce maksymalnie długo utrzymać dotychczas obowiązujące stawki dla przedsiębiorców. Zdaniem Sztybla, na dostosowanie się do nowych regulacji ma rok (licząc od daty wejścia ustawy w życie). Czyli – do końca sierpnia 2020 roku nadal mogłyby obowiązywać obecne opłaty. Dopiero od września musiałyby być one obniżone. Jednocześnie, prezydent Bruski wystosował do nowego ministra klimatu Michała Kurtyki pismo, w którym wskazuje na konieczność zmiany niekorzystnego z punktu widzenia miasta zapisu. I deklaruje pomoc w pracach nad kolejną już nowelizacją.

Przykładowe ceny za odbiór odpadów w innych miastach Polski (dane zebrane przez Urząd Miasta Bydgoszczy)
Ruda Śląska – 29 złotych, Wałbrzych – 27 zł, Łódź i Leszno – po 24 zł, Kalisz – 23 zł, Jaworzno – 22 zł, Katowice 21,30 zł, Opole – 19 zł.

* W Gdańsku oraz Warszawie podwyżki mają sięgnąć nawet 100 procent. W Radomiu – nawet 120 proc.