Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

„Bruski do roboty za trzy tysiące złotych”. Pikieta pracowników MZK na Starym Rynku [ZDJĘCIA, WIDEO]

Dodano: 03.07.2022 | 19:41

Na zdjęciu: Podczas dzisiejszej pikiety na Starym Rynku protestujący przygotowali transparenty odnoszące się do ich sytuacji i postawy urzędu miasta w konflikcie.

Fot. Szymon Fiałkowski

W niedzielę, o godzinie 15:00 na Starym Rynku rozpoczęła się pikieta pracowników Miejskich Zakładów Komunikacyjnych, którzy od ponad tygodnia prowadzą strajk i nie wyjeżdżają na linię, domagając się przede wszystkich podwyżek pensji.

Protest zaczął się od muzycznego akompaniamentu kilku instrumentalistów i okrzyków „Dość wyzysku w MZK”. Następnie głos zabrał Andrzej Arndt, który podkreślał, że miejska spółka jest źle zarządzana i nie dostaje wystarczających pieniędzy z budżetu miasta. – Jak mamy sobie dorobić? Mamy ciepłe silniki, może będziemy na niej podgrzewać pizzę? A może z kabin zrobimy kioski Ruchu – ironizował przewodniczący związku zawodowego pracowników komunikacji miejskiej.


BUNT PRACOWNIKÓW MZK – PRZECZYTAJ WSZYSTKIE INFORMACJE O PROTEŚCIE


Arndt dodaje, że nowi pracownicy MZK mają płace zasadniczą wynoszącą 2,5 tysiąca złotych na rękę, a ci z 20-letnim stażem – 2750 złotych. – Mamy do tego pewne dodatki za prace w nocy, niedzielę czy święta. Jest też dodatek premiowy, ale otrzymujemy go pod warunkiem, że nic nam się na trasie nie wydarzy. Nie mamy żadnych „kwartalników”, ani 13. pensji – przekonywał. Dodał też, że do jazdy nowymi tramwajami czy autobusami potrzebni są motorniczowie bądź kierowcy. – Przy takich zarobkach i ryzyku ich utraty wielu pracowników po prostu odchodzi. Mamy już wiele braków kadrowych. Pozostali jeżdżą nadgodziny, a niedługo wypełnimy limit kodeksowy. Wtedy w ogóle nie wyjedziemy na ulice bez protestu  – komentował związkowiec.

Zatrudnieni w MZK uważają, że zaniedbania miasta i obecne działania niedążące w ich opinii do rozwiązania konfliktu są prowadzone po to, by doprowadzić do likwidacji spółki w celu powołania nowej, w której nie zostaną zatrudnieni dotychczasowi pracownicy zakładów. Mówią również, że efektem buntu może być powierzenie jeszcze większej liczby przewozów firmom prywatnym.

– Dzisiaj dla prezydenta Bruskiego liczy się tylko ekonomia i polityka, a nie bezpieczeństwo pasażerów. Nawet jego idol Rafał Trzaskowski potrafi spotkać się z warszawskimi pracownikami komunikacji i rozwiązywać problemy. A pan?

– pytali retorycznie Arndt i protestujący. Później pracownicy i zgromadzeni bydgoszczanie skandowali hasła „Bruski do roboty za trzy tysiące złotych”, „Solidarność naszą bronią”, czy „Żaden strajk nie jest nielegalny”, odnosząc się do propagowanej przez urząd miasta wersji, że bunt w MZK to nielegalny strajk, w którym zakładnikami są mieszkańcy.

Podczas niedzielnej pikiety na Starym Rynku Andrzej Arndt po raz kolejny zaapelował do władz o pilnie podjęcie rozmów z pracownikami w celu rozwiązania sporu. – Jesteśmy gotowi do rozmów – zapewnił. Odniósł się także do listu otwartego prezydenta – Bruski podkreślił w nim, że podwyżka wynagrodzeń musiałaby się wiązać np. z podwyżką cen biletów.To pan jest od podejmowania takich decyzji i pobiera za to pensję – wskazywał przewodniczący związków zawodowych w MZK.

Głos zabrał także Waldemar Węgłowski, ogólnopolski sekretarz generalny związków zawodowych komunikacji miejskiej. Wyraził on poparcie dla buntu pracowników MZK w imieniu kilkudziesięciu związków z całej Polski. – Cała Polska patrzy na Bydgoszcz. Postawiliście się przeciwko temu, z czym walczymy w całym kraju. Słusznie domagacie się wyższego wynagrodzenia za ciężką pracę: niestety postawa władz miasta i spółki doprowadziła do wybuchu desperackiego protestu – mówił.

Do protestu przyłączyli się także związkowcy z Inicjatywy Pracowniczej w Miejskich Wodociągach i Kanalizacji, którzy nie ukrywają, że warunki płacowe w ich spółce mogą doprowadzić do kolejnego wybuchu niezadowolenia.

Pikieta pracowników MZK Bydgoszcz – relacja wideo Flash Bydgoszcz