
Bydgoski Budżet Paraobywatelski
W bydgoskim budżecie przede wszystkim razi bardzo niska kwota pozostająca do dyspozycji mieszkańców.
Na zdjęciu: Wady Bydgoskiego Budżetu Obywatelskiego niewątpliwie są do usunięcia przy dobrej woli ratusza
Fot. Stanisław Gazda
Za nami kolejna edycja Bydgoskiego Budżetu Obywatelskiego, wybrano projekty, które będą realizowane przez Miasto na poszczególnych osiedlach. W tym roku w głosowaniu wzięła udział rekordowa ilość osób, jednak nadal widać braki i niedociągnięcia programu.
W bydgoskim budżecie przede wszystkim razi bardzo niska kwota pozostająca do dyspozycji mieszkańców. 5 milionów złotych to znacznie mniej niż miasto wydaje np. na promocję. W mniejszym Białymstoku budżet partycypacyjny to 20 milionów złotych! W przypadku mniejszych osiedli są to środki śmiesznie małe, za które nie można zbudować niemal niczego trwałego i sensownego. Budżet można zwiększyć np. włączając doń środki przeznaczone na promocję miasta, profesjonalny sport i kulturę. Mieszkańcy, których zdanie powinno przecież się liczyć przy wydatkowaniu środków publicznych zgłaszali niewiele propozycji związanych z kulturą do BBO, zaś projektów promocyjnych wcale. Taki zwiększony budżet mógłby posiadać wyodrębnioną część ogólnomiejską dla sfinansowania zadań wykraczających poza osiedla.
W dyskusji na temat BBO pada wiele głosów krytycznych odnośnie zgłaszania projektów budowy chodników. Zgadzam się z tym, że nie powinny to być projekty obywatelskie, gdyż miasto posiada własną komórkę odpowiedzialną za budowę i utrzymanie dróg, która dysponuje odrębnymi środkami na realizację tych zadań. Zgłaszanie tych projektów wynika jednak z desperacji mieszkańców, którzy są zbulwersowani małą aktywnością Miasta w tym zakresie i sposobem działania ZDMiKP. Warunkiem wyłączenia więc projektów „chodnikowych” z BBO powinno być zwiększenie środków ZDMiKP i sensowniejsze ich wydawanie połączone ze zmianą funkcjonowania ZDMiKP, który jest coraz ostrzej oceniany przez wszystkie środowiska opozycyjne.
Podobnie jak i chodniki część pozostałych zgłaszanych projektów powoduje wrażenie, iż miasto stara się „wcisnąć” do budżetu obywatelskiego zadania, które powinny być zrealizowane z innych środków. Dotyczy to przede wszystkim miejsc parkingowych, jak i środków przeznaczanych faktycznie na dofinansowanie szkół. Inwestycje te powinny być finansowane z innych źródeł przez Miasto.
Wątpliwości pojawiają się też przy samej wstępnej ocenie zgłaszanych projektów. Wydaje się, iż kryteria odrzucenia powinny być wcześniej dokładnie wskazane. W tegorocznej edycji często bowiem o odrzuceniu decydowała rzekoma możliwość sfinansowania inwestycji innymi środkami (powinno być dokładnie wskazane jakimi!), wątpliwości co do definicji inwestycji (żaden punkt regulaminu nie nakazuje zgłaszać jedynie inwestycji…) czy względy estetyczne (a przecież mieszkańcy mają prawo wypowiedzieć się co do tej kwestii).
Dobrym pomysłem wydaje się ograniczenie niektórych projektów. Wydaje się, iż po tej edycji BBO np. stopień nasycenia Bydgoszczy siłowniami zewnętrznymi będzie wystarczający, aby nie budować już nowych.
Konieczna jest wreszcie likwidacja zasady, iż każdy mieszkaniec Bydgoszczy może oddać tylko jeden głos i zastąpienie jej przez ograniczenie co do wysokości kwoty przeznaczonej na osiedle lub systemem głosów preferencyjnych.
Wskazane wyżej wady Bydgoskiego Budżetu Obywatelskiego niewątpliwie są do usunięcia przy dobrej woli ratusza zarządzającego programem. Pytanie tylko, czy tej dobrej woli starczy, zwłaszcza że wiąże się to ze zmianami systemowymi w zarządzaniu miastem.
- Jak władze rozwiązują problemy - 30 stycznia 2017
- Bydgoski Budżet Paraobywatelski - 20 grudnia 2016
- Wybory po amerykańsku – Kujawy polskim Michigan - 9 listopada 2016