Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Bydgoski poseł o posiedzeniu sejmu: „Naziści mordowali zgodnie z obowiązującym w Niemczech prawem”

Dodano: 26.03.2020 | 10:53

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Bartosz Kownacki w maju 2019 roku podczas konwencji Prawa i Sprawiedliwości przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Fot. Szymon Fiałkowski

Podczas nadchodzącego posiedzenia sejmu mają zostać przyjęte rozwiązania prawne wchodzące w skład zapowiedzianej w ubiegłym tygodniu przez rząd tzw. tarczy antykryzysowej. W ostatnich godzinach spór dotyczył jednak nie samej ustawy, której projekt został przekazany dopiero w czwartek po godzinie drugiej w nocy, ale tego, czy sejm powinien zebrać się na sali plenarnej. Wybrany w bydgoskim okręgu poseł Prawa i Sprawiedliwości Bartosz Kownacki sięgnął w dyskusji nawet po argumentum ad hitlerum.

Przeprowadzenie obrad sejmu oraz senatu w budynkach przy ulicy Wiejskiej budzi zrozumiałe obawy parlamentarzystów. W dobie epidemii koronawirusa zgromadzenie kilkuset osób (nie tylko posłów czy senatorów, ale również chociażby pracowników kancelarii obu izb) wiąże się z ryzykiem rozprzestrzenienia się zakażeń. Argumenty te podnoszą zarówno osoby (związane z obozem Zjednoczonej Prawicy), które nie widzą z kolei przeszkód w zorganizowaniu wyborów prezydenckich 10 maja, jak i część środowisk opozycyjnych.

Granica w różnicach poglądów na temat posiedzenia sejmu nie przebiega wyłącznie wzdłuż linii poszczególnych klubów. Posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk przekonuje:

Posłowie stanowią prawo. To praca, którą mamy wykonywać, tak jak swoją wykonują lekarza i pielęgniarki. 

I choć dodaje, że „każdy, posłowie też, musi dbać o ograniczenie epidemii”, to zaznacza przy tym, iż „jest pewna, że jednocześnie pilne i bezpieczne posiedzenie sejmu nie przerasta możliwości Polski w XXI wieku”. Bardziej jednoznaczny w swoim przekazie jest z kolei przewodniczący Partii Razem Adrian Zandberg. „Regulamin powinien dopuścić obrady zdalne jak w Parlamencie Europejskim. (…) Jest rok 2020, trzeba używać narzędzi, które na to pozwalają” – przekonywał w środę wieczorem na Twitterze. I zarzucał przewodniczącemu Platformy Obywatelskiej Borysowi Budce „rytualne przepychanki”.

Bo to właśnie PO, wraz z Konfederacją, najgłośniej domagała się odbycia posiedzenia plenarnego. Powód – jej zdaniem do przeprowadzenia posiedzenia w trybie zdalnym konieczna jest zmiana regulaminu sejmu. Ale tę zmianę musi przegłosować cała izba. W środę przed południem uchwałę w sprawie zmiany regulaminu przyjęło co prawda prezydium sejmu (pięć głosów „za”, wstrzymała się Małgorzata Kidawa-Błońska, Konfederacja nie ma w prezydium swojego reprezentanta), ale zdaniem sił opozycyjnych to za mało. – W tej chwili kancelaria sejmu, jak również rząd, nie jest w stanie poradzić sobie z telekonferencjami na kilkanaście osób! – grzmiał poseł Konfederacji i kandydat na prezydenta Krzysztof Bosak. Oliwy do ognia dodał fakt, że login i hasło do przygotowywanych zdalnych obrad otrzymał w środę sms-em (sic!) prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Warto dodać, że pełni on tę funkcję od jesieni 2018 roku, a posłem obecnej kadencji nie był przez ani jeden dzień. W tej sytuacji marszałek sejmu Elżbieta Witek zapowiedziała posiedzenie plenarne na czwartek na godzinę 14:00. Przekonywała jednak publicznie, że odpowiedzialność za zgromadzenie posłów na sali ma wziąć na siebie PO.

W dyskusji o obradach wziął również udział poseł PiS Bartosz Kownacki. Były wiceminister obrony narodowej w specyficzny sposób zwrócił się do przedstawicieli opozycji. „Dla przypomnienia politykom PO i Konfederacji, którzy chcą posiedzenia sejmu na sali obrad. Naziści mordowali zgodnie z obowiązującym w Niemczech prawem. Ważniejsze było prawo niż nakazy moralne i zdrowy rozsądek” – napisał na Twitterze. Wywołał oczywiście lawinę komentarzy, nierzadko nieparlamentarnych lub nawet nieprawdziwych (jedna z osób domagała się nawet dymisji Kownackiego, choć nie pracuje on w strukturach MON od ponad dwóch lat).

Tyle że tzw. argumentum ad hitlerum, czyli odwoływanie się w dyskusji do postępowania Hitlera czy nazistów (bądź przedstawicieli innego ustroju totalitarnego np. komunizmu) uznaje się – według zasad netykiety (reguł postępowania w internecie) – za przejaw braku argumentów. A osobę, która po takie środki sięga, za przegraną w debacie. Kownacki tłumaczył zresztą w kolejnym wpisie, że „próba przypisania mu zamiaru porównania opozycji do nazistów jest dalece nie na miejscu i świadczy wyłącznie o złych intencjach interpretujących”. – Moją jedyną intencją jest przypomnienie, czym kończy się sztywne stosowanie litery prawa – przekonywał.

Podczas czwartkowej części posiedzenia sejmu posłowie mają zająć się projektem zmian w regulaminie obrad oraz wysłuchać sprawozdania Komisji Finansów Publicznych na temat ustawy budżetowej. W planach dwudniowego (rozciągniętego również na piątek) posiedzenia jest wprowadzenia założeń tarczy antykryzysowej. Problem w tym, że ponad 100-stronicowy dokument został rozesłany dopiero po godzinie drugiej w nocy w czwartek. Nie nadano mu jak dotąd sejmowego numeru druku.