Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Ewenement na skalę ogólnopolską potrwa. Radni idą do sądu w sprawie komisji

Dodano: 31.01.2019 | 17:07
Rada Miasta Bydgoszczy

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: 31-osobowe komisji rady miasta to ewenement na skalę ogólnopolską.

Fot. Stanisław Gazda

Bydgoscy radni zdecydowali o zaskarżeniu decyzji wojewody Mikołaja Bogdanowicza uchylającej ich uchwałę w sprawie składu osobowego komisji. Kością niezgody jest ograniczenie liczby komisji, do których może należeć każdy z radnych. A dodatkowym problemem – liczba miesięcy, która może upłynąć, zanim uda się sprawę rozstrzygnąć przed sądem.

Od początku kadencji trwa impas przy podziale stanowisk w obrębie rady miasta. Ponownie w jej prezydium nie znalazło się miejsce dla przedstawiciela opozycji, spośród kilkunastu komisji fotel przewodniczącego Prawo i Sprawiedliwość otrzymało tylko w jednym przypadku – komisji rewizyjnej. Przewodnicząca Monika Matowska tłumaczyła kilka miesięcy temu, że mandat do takiego układu personalnego dał im wynik wyborów, opozycja twierdzi, że to łamanie dobrych praktyk w samorządzie. Ostatecznie radni PiS zapisali się do wszystkich komisji, i to w komplecie, co powielili radni wybrani z list Koalicji Obywatelskiej oraz SLD Lewica Razem. Doprowadziło to, jeśli nie do paraliżu, to znacznego utrudnienia działań komisji, które muszą obradować w pełnym, 31-osobowym składzie w sali sesyjnej ratusza.

Wszystko wskazuje na to, że na razie ten stan pozostanie niezmienny. A przynajmniej tak wynika z analizy radcy urzędu miasta Zbigniewa Cichowskiego. W środę przedstawiał on radnym projekt uchwały o zaskarżeniu decyzji wojewody uchylającej uchwałę o ustaleniu składu komisji (skromniejszych liczbowo) i ograniczeniu do czterech liczby komisji, do których może należeć każdy z radnych. Urząd wojewódzki uznał bowiem, że tego typu regulacje powinny pojawić się w statucie miasta, a jego zmiana wymaga konsultacji z radą ministrów. W ten sposób ponownie bydgoskie komisje składają się ze wszystkich radnych.

Z tym stanowiskiem nie zgadza się przewodnicząca Matowska, punktował ją również wspomniany Cichowski. Ich zdaniem w bydgoskim samorządzie już od lat 90. funkcjonowały podobne uchwały. – Pierwsza z nich pojawiła się w roku 1994 roku, ostatnia – w 2014 roku – przypominał radca ratusza. Wspomniane uchwały są zresztą załącznikami do skargi, która ma trafić do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Cichowski wskazywał także, że wojewoda – niezgodnie ze stanem faktycznym – nazywa uchwałę prawem miejscowym.

Problemem jest jednak termin, w którym wspomniana skarga może zostać rozstrzygnięta. Zdaniem miejskich prawników przynajmniej kilka miesięcy trwa ustalenie terminu posiedzenie WSA. – A terminy w przypadku ewentualnego odwołania do Naczelnego Sądu Administracyjnego są jeszcze dłuższe – liczą od 16 do 18 miesięcy – wskazywał Zbigniew Cichowski.

Mimo to radni większością głosów przychylili się do projektu uchwały, choć PiS – ustami przewodniczącego klubu Jarosława Wenderlicha – chciał niewprowadzania punktu do porządku obrad, a nawet przesunięcia sesji (z uwagi na zbyt późny termin przekazania projektu uchwały). Ten ostatni wniosek przepadł jednak w głosowaniu.