Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Mnożą się pytania w sprawie Zawiszy. Tylko – kto na nie odpowie?

Dodano: 11.06.2016 | 11:36
Zawisza Bydgoszcz biuro

Z domniemanym nowym właścicielem klubu i prezesem Arturem Czarneckim od kilkudziesięciu godzin nie ma kontaktu.

Na zdjęciu: W siedzibie Zawiszy można spotkać sporą grupę osób, ale nie nowego prezesa - Artura Czarneckiego.

Fot. Eryk Dominiczak

Zawisza Bydgoszcz nie ma licencji na grę w I lidze, jego akcjonariusze – dokumentów finansowych spółki, a kibice – informacji, co dalej z zespołem, który właściwie przestał istnieć. Wątpliwości te mógłby rozwiać nowy większościowy udziałowiec klubu i prezes Artur Czarnecki. Tyle że nie wiadomo nawet, czy faktycznie pełni on w klubie jakąkolwiek funkcję.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Rafał Bruski o Zawiszy – Czy to dramat? Nie odbieram tego w ten sposób

Piątek, godzina 13:30. Docieram do siedziby klubu WKS Zawisza Bydgoszcz SA. Za mną idzie Daria Kosmala, do niedawna rzecznik prasowy klubu. Wita się wylewnie z Marcinem Niemcewiczem, dyrektorem ds. bezpieczeństwa. Pytam tego ostatniego o prezesa (?) Artura Czarneckiego. – Nie, nie widziałem go dzisiaj – odpowiada. – Można się z nim jakoś skontaktować? – dopytuję. – Proszę wejść do sekretariatu – mówi Niemcewicz. W sekretariacie zapewniają, że prezesa dzisiaj nie było. – Może dysponuje on jakimś numerem komórkowym? – sugeruję, choć odpowiedź da się przewidzieć. Dostaję numer do biura. Bezużyteczny. Już w innego źródła udaje mi się uzyskać numer telefonu komórkowego do Czarneckiego. Numer jest aktywny, ale nikt nie odbiera.

Tak w pigułce wygląda rzeczywistość w Zawiszy po spektakularnym wejściu i równie spektakularnej kompromitacji rzekomego nowego inwestora. Rzekomego, bo poza wnioskiem o wpis do księgi akcyjnej udziałowcy nie zobaczyli żadnego potwierdzenia na to, że Radosław Osuch faktycznie sprzedał Arturowi Czarneckiemu akcje Zawiszy. Co więcej, mniejszościowy akcjonariusz – Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza – nie otrzymał dotąd obiecanego protokołu z posiedzenia rady nadzorczej spółki. A to jeden z kluczowych dokumentów, bo podczas poniedziałkowego zebrania rady Czarneckiego wybrano prezesem Zawiszy.

Takich dokumentów, zarazem ważnych i nieosiągalnych, jest więcej. Wiktor Jakubowski, przedstawiciel miasta w radzie nadzorczej, w specjalnym piśmie domaga się od Katarzyny Piątkowskiej, przewodniczącej rady, zwołania jej kolejnego posiedzenia w trybie pilnym. Nie wiadomo bowiem, czy i gdzie znajduje się raport i opinia biegłego rewidenta, którego powołano w połowie kwietnia. To jeden z dokumentów, którego brak zadecydował o tym, że bydgoski klub nie otrzymał licencji na grę w I lidze.

Organów, które oczekują weryfikacji stanu spółki WKS Zawisza Bydgoszcz SA, jest więcej. Problemem zajęła się na piątkowym posiedzeniu komisja rewizyjna rady miasta. – Chcę, aby zbadano prawidłowość wydatkowania środków publicznych na klub oraz weryfikacji dokumentacji finansowej dotacji przyznawanych w latach 2011-2016 – mówi nam Tomasz Rega, przewodniczący komisji i wnioskodawca. Jego propozycja zyskała aprobatę komisji i została skierowana do prezydenta Rafała Bruskiego.

ZOBACZ TAKŻE: Dramatyczna sytuacja w Zawiszy Bydgoszcz – dzień po dniu

Sam prezydent w piątkowej „Rozmowie Dnia” na antenie Radia PiK również wspomniał o zleconym urzędnikom audycie. Tyle że jeszcze rok temu miasto podpisało z Radosławem Osuchem porozumienie, w którym stwierdza, że wszystkie aspekty umowy (podpisanej w 2011 roku, gdy Osuch przejmował władzę w klubie) zostały wypełnione i strony nie roszczą do siebie żadnych pretensji. W piątek również powtórzył ten argument. – Do tej pory w wydatkowaniu środków miejskich nie stwierdzono nieprawidłowości – zaznaczał Bruski.

Tyle że – według nieoficjalnych wciąż informacji – dług spółki może sięgać nawet 4,5 miliona złotych. Z czego większość to zobowiązania wobec Osuch Sport, spółki byłego (?) właściciela (3 mln zł – dod. red.). Jakie środki na koncie posiada klub – tego nie wiadomo. Podobnie jak nie wiadomo, jaki jest plan na dalsze funkcjonowanie spółki WKS Zawisza. Nic więc dziwnego, że pojawiają się teorie, które zakładają, że wszelkie działania i uniki mają zmierzać do postawienia jej w stan upadłości likwidacyjnej. Na ile są one jednak prawdziwe – bez dokumentów i chociażby stanowiska Artura Czarneckiego trudno będzie im zarówno zaprzeczyć, jak i je potwierdzić.