Palimy w piecach, czym popadnie. W dwa miesiące strażnicy ukarali mandatami prawie 200 osób!
Dodano: 21.01.2020 | 16:09Na zdjęciu: Na początku grudnia mieszkańcy Miedzynia zorganizowali pikietę antysmogową. W okresie grzewczym osiedle na co dzień zmaga się z problemem zanieczyszczenia powietrza.
Fot. Szymon Fiałkowski
Stare meble, panele podłogowe i klepki, a także zaolejone szmaty, przepracowany olej silnikowy, plastikowe opakowania czy kable elektryczne – to wszystko trafiało w obecnym sezonie grzewczym do pieców w domach i zakładach na terenie Bydgoszczy. Tylko w listopadzie oraz grudniu specjalnie utworzony w straży miejskiej ekopatrol ujawnił ponad pół tysiąca wykroczeń związanych z paleniskami.
Te alarmujące dane pokazują paradoks spraw związanych z zanieczyszczeniem powietrza i smogiem. Z jednej strony liczba przewinień wskazuje na – nierzadko skrajną – ignorancję w tym zakresie zarówno mieszkańców, jak i przedsiębiorców, którzy wykorzystują odpady jako opał. Z drugiej – podstawą zdecydowanej większości kontroli są właśnie zgłoszenia mieszkańców. Ekopatrol, czyli sześcioosobowa grupa strażników powołana w listopadzie do badania pieców, interweniowała do końca ubiegłego roku w niemal 770 przypadkach. Cztery na pięć takich interwencji to efekt inicjatywy bydgoszczan.
W listopadzie przeprowadziliśmy 362 kontrole, z czego 323 po zgłoszeniach mieszkańców, w grudniu – 407 kontroli (przy 314 zgłoszeniach mieszkańców). Pozostałe interwencje wynikały z inicjatywy funkcjonariuszy
– precyzuje w rozmowie z nami Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskich municypalnych.
Chociaż ostrzeżenia o złej jakości powietrza czy podejrzanym dymie z kominów krążą wśród mieszkańców wielu bydgoskich osiedli, to nie może ujść uwadze szczególny przypadek Miedzynia. Rejon miasta o zdecydowanej przewadze zabudowy jednorodzinnej. I powtarzające się komunikaty o fatalnym powietrzu, wręcz zmuszającym do noszenia masek. Nic więc dziwnego, że to właśnie na tym osiedlu – jak deklarują strażnicy – skupiają w ostatnim czasie swoją uwagę. Nie bez powodu – na początku stycznia w jednej z firm położonych niedaleko Kanału Bydgoskiego ekopatrol odkrył przypadek spalania odpadów (choćby okuć meblowych) w bezklasowym kotle.

Zobacz również:
SONDA: Czy mandat 500 złotych za palenie odpadami jest wystarczający? Kolejne przypadki łamania prawa
Problemem bowiem nie jest tylko to, czym palimy w piecach, ale także w czym palimy. – W skrajnych przypadkach są to tzw. samoróbki grzewcze czy urządzenia grzewcze, które nie mieszczą się w żadnej z możliwych kategorii urządzeń. Są na przykład zrobione z beczek po olejach czy smarach – wyjaśnia Arkadiusz Bereszyński. Do tego oczywiście dochodzi szkodliwy opał – wspomniany już na wstępie plastik, odpady wielkogabarytowe czy poprodukcyjne. Nadal ujawniane są przypadki stosowania jako opału drobnego miału węglowego czy zbyt wilgotnej (powyżej 20 procent) biomasy stałej powodującej znaczne zadymienie. Zakaz wykorzystywania tych materiałów wynika z przyjętej w ubiegłym roku przez sejmik województwa uchwały antysmogowej. Zabrania ona także stosowania w piecach węgla brunatnego.
Przeprowadzone w listopadzie oraz grudniu kontrole pozwoliły na wskazanie nieprawidłowości w ponad pięciuset przypadkach. Choć należy zwrócić uwagę, że nie wszystkie dotyczyły spalania odpadów. – W ponad 300 przypadkach poprzestano na pouczeniu. Nieprawidłowości dotyczyły braku dokumentacji technicznej kotła, przekroczenia norm wilgotności biomasy czy braku świadectwa jakości paliwa. W tym ostatnim przypadku dotyczyło to zakupu opału przed wejściem w życie obowiązku posiadania takiego świadectwa – wylicza Arkadiusz Bereszyński.
Blisko 190 osób ukarano jednak mandatami. Głównie właśnie za palenie odpadami. Tyle tylko, że ich średnia wysokość to niecałe 160 złotych. Jak podają strażnicy, łączna kwota kar to niespełna 30 tysięcy złotych. Przypomnijmy, że maksymalna wysokość mandatu to 500 złotych. Chyba że ujawnione zostaną równocześnie dwa (lub więcej) wykroczenia, wówczas karę można podwoić. Do wyższych sankcji potrzebna jest już decyzja sądu – ten może ukarać palącego śmieciami mieszkańca karą do 5000 złotych. Przekonał się o tym w ubiegłym miesiącu jeden z mieszkańców Leszna w województwie wielkopolskim. W trakcie wizyty strażników odmówił przyjęcia mandatu, a sąd uznał racje municypalnych. I wymierzył maksymalną karę grzywny.
Niewykluczone, że w Bydgoszczy taki przypadek też się pojawi. W trakcie dziesięciu kontroli strażnicy z ekopatrolu pobrali próbki z palenisk do badań laboratoryjnych. Dalsze ruchy są jednak uzależnione od ich rezultatów. – Analizy próbek trwają – zaznacza rzecznik bydgoskiej straży miejskiej.
Po zakończeniu sezonu grzewczego strażnicy wspólnie z Wydziałem Zintegrowanego Rozwoju mają realizować dalsze kontrole na terenie Bydgoszczy. Celem będzie sprawdzenie źródeł ogrzewania posiadanych przez mieszkańców oraz informowanie o możliwości uzyskania dofinansowania na wymianę wysłużonych kotłów na ekologiczne.
- Brawurowa ucieczka ulicami i chodnikami miasta. Sprawca zmyślił historię o kradzieży auta - 28 kwietnia 2022
- Pijany motocyklista doprowadził do zderzenia w parku przemysłowym. Tragedia była o krok - 28 kwietnia 2022
- Zabytkowe kamienice w Bydgoszczy idą do renowacji. W tym roku tylko trzy - 28 kwietnia 2022