Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Puste obietnice i pełne kontenery. Reportaż z osiedli zasypanych śmieciami [ZDJĘCIA]

Dodano: 22.04.2020 | 15:08

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Tak we wtorek wyglądała wiata położona niedaleko budynku przy ulicy Kleina 3 w Fordonie pomiędzy przychodnią Nowy Fordon, Przedszkolem "Pod Sosnami" oraz pobliskim niewielkim laskiem.

Fot. Eryk Dominiczak

Kilkadziesiąt pokonanych kilometrów, przynajmniej kilkanaście odwiedzonych ulic i tyle samo rozmów z mieszkańcami, wreszcie – kilka, najczęściej gorzkich wniosków – we wtorkowe popołudnie sprawdziłem, jak firma Komunalnik realizuje swoje zapowiedzi o poprawie jakości usług związanych z wywozem odpadów z bydgoskich osiedli.

Po trzech tygodniach obecności spółki z Dolnego Śląska w Bydgoszczy kryzys śmieciowy trwa. Choć Komunalnik zapowiadał, że do 15 kwietnia dostarczy wszystkie pojemniki na odpady zmieszane, a do minionej soboty, 18 kwietnia także kontenery na odpady selektywne, to z naszej, siłą rzeczy – wycinkowej, analizy wynika, że nadal wielu mieszkańców ich nie otrzymało. I o ile sytuacja z pojemnikami na odpady zmieszane jest już względnie unormowana, o tyle cały czas docierają do nas dziesiątki (i to potwierdzonych) sygnałów o braku pojemników na plastik, papier czy odpady biodegradowalne. A należy pamiętać, że wszystkie kontenery – według zapisów umowy między miastem a Komunalnikiem – powinny być podstawione do 31 marca.

Firma z Nysy tłumaczy, że w terminowej realizacji dostaw przeszkodziła jej epidemia koronawirusa. Pojemniki z Francji i Holandii (taką informację przekazał na początku kwietnia zastępca prezydenta Michał Sztybel) miały być zatrzymane na granicy. Nam udało się ustalić, że pojemniki Komunalnika pochodzą od firmy Plastik Gogić z siedzibą w Serbii oraz międzynarodowego holdingu ESE. Ten ostatni to spółka powstała z przekształcenia niemieckiej firmy OTTO, obecnie z siedzibą w Maastricht (Holandia). Posiada swoje przedstawicielstwo w Polsce, natomiast fabryki – w Niemczech i Francji. Na jednym z kontenerów znalazłem zresztą naklejkę w języku niemieckim z numerem zamówienia i datą 22 stycznia 2020 roku. Do piątku, 24 kwietnia Komunalnik ma przedstawić w ratuszu dowody na to, że to walka z COVID-19 doprowadziła do opóźnień. W przeciwnym wypadku miasto uzyska prawo nawet do odstąpienia od umowy.

WIĘCEJ O AKTUALNEJ SYTUACJI Z ODPADAMI W MIEŚCIE W NASZYM WPROWADZENIU WIDEO

Problem z pojemnikami stał się jednak wtórny w momencie, gdy przy wielu bydgoskich nieruchomościach zaczynały się pojawiać hałdy śmieci. Informacje o niewywożonych od wielu dni odpadach docierały ze wszystkich osiedli, gdzie odpowiedzialność od początku miesiąca spoczywa na barkach Komunalnika. Dopiero w ubiegłym tygodniu (sic!) okazało się, że może być to efekt dysproporcji pomiędzy harmonogramami zbiorczymi a indywidualnymi.

Te pierwsze Komunalnik opracował i przedstawił miastu do akceptacji zgodnie z zapisami umowy. Ich lektura dzisiaj zadziwia. Wynikało z nich bowiem na przykład, że wszystkie odpady selektywne z terenów Fordonu uda się odebrać w kwietniu w ciągu… dwóch dni! Z kolei harmonogramy indywidualne były tworzone jeszcze przez poprzedniego operatora – Remondis w porozumieniu z zarządcami nieruchomości. Efekt – kilka albo, w skrajnych przypadkach, nawet kilkanaście terminów wywozów więcej. Sztybel w rozmowie z nami zapewniał, że te różnice poznał dopiero w ubiegłym tygodniu. Trudno jednak uwierzyć, że nikt w mieście nie miał świadomości tych kolosalnych różnic. Dokument z harmonogramami indywidualnymi (liczący 15 tysięcy stron!) był dostępny od dawna na miejskiej stronie Czysta Bydgoszcz. Tej samej, na której znajdziemy zapewnienie, że terminy odbiorów z czasów Remondisu nie ulegają zmianie.

Po ubiegłotygodniowym spotkaniu wiceprezydenta Sztybla z przedstawicielami Komunalnika spółka zadeklarowała, że od poniedziałku, 20 kwietnia będzie realizowała odbiory według harmonogramów indywidualnych. Poszedłem tym tropem i we wtorkowe popołudnie sprawdziłem, jak wygląda sytuacja na osiedlach…

FORDON

Jest godzina 13:30. Docieram na ulicę Fieldorfa „Nila”. Na wysokości skrzyżowania z ulicą Łabendzińskiego znajduje się duża wiata należąca do bloku przy Fieldorfa „Nila” 15. Właśnie we wtorek miały być stąd odebrane odpady zmieszane. Ale pojazd Komunalnika do momentu naszej wizyty na pewno nie dotarł. Wszystkie cztery duże kontenery są wypełnione po brzegi śmieciami, w żadnym nie domyka się klapa. W poniedziałek miał być natomiast realizowany odbiór odpadów selektywnych. Tu też można mieć wątpliwości, choć kontenery nie są tak wypełnione, jak te na odpady zmieszane. A blok pod numerem piętnastym liczy prawie 90 mieszkań. Do bloków przy ul. Łabendzińskiego także Komunalnik nie dotarł. Kontenery z odpadami zmieszanymi są pełne. 17 kwietnia (także według harmonogramów zbiorczych) miał nastąpić odbiór papieru. Pojemnik jest wypełniony, a z braku miejsca mieszkańcy coraz częściej zaczęli tam upychać również worki z innymi odpadami.

Przenoszę się na ulicę Kleina. Z tego miejsca także dostawaliśmy alarmujące informacje i zdjęcia o wysypujących się odpadach. Pomiędzy blokami numer 2 i 4 sytuacja wygląda na względnie opanowaną. W kontenerach nie zalegają odpady. Wyjątkiem jest przepełniony kontener na szkło, butelki leżą też dookoła niego. Ale termin na odbiór tej frakcji przypada w dniu publikacji niniejszego artykułu, czyli 22 kwietnia.

Idę w kierunku przychodni Nowy Fordon i skręcam w stronę Przedszkola „Pod Sosnami”. Tuż przy pobliskim lesie znajduje się wiata zarzucona odpadami. Wyraźnie widać, że od wielu dni mieszkańcy zmuszeni są odkładać worki obok kontenerów. Wszystkie, z wyjątkiem pojemnika na szkło, są przepełnione. Dotyczy to także pojemnika wspomnianej przychodni.

Kawałek dalej sytuacja nie wygląda inaczej. Pomiędzy blokiem przy Fieldorfa 6 a budynkiem BLM-u przepełnione są pojemniki na metale i tworzywa sztuczne, a także odpady zmieszane. Jako czarny humor należy odczytać znajdującą się na kontenerach naklejkę z napisem (pisownia oryginalna): „To ja, Twój nowy pojemnik na odpady! Zacznij ze mnie korzystać od 1 kwietnia 2020”. – To i tak wygląda lepiej niż jeszcze kilka dni temu – kwituje przechodząca obok mnie kobieta. – Pan z administracji? – zaczepia mnie młody mężczyzna. Gdy tłumaczę powód mojego zainteresowania kontenerami, wskazuje: Niech pan przejdzie się i zobaczy, co się dzieje między blokami. W ten sposób docieramy do wiaty przy ulicy Bielawskiego. Pojemniki wypełnione po brzegi, worki z wysypującymi się śmieciami leżą dookoła. – A to i tak zasługa wyłącznie sprzątaczki, która tu pracuje – przekonuje mój rozmówca.

Po drodze do centrum miasta zaglądamy jeszcze na ulicę Harcerską. W moich notatkach jest informacja, że w poniedziałek powinny być stamtąd odebrane odpady zmieszane. I rzeczywiście, tych nie widać, a pojemniki wyglądają na opróżnione. Przed posesjami zalegają jednak dziesiątki wypełnionych worków z odpadami selektywnymi. Co ciekawe, worki są z logo Remondisa. Jedyny termin ich odbioru w kwietniu – sobota, 18 kwietnia.

Poniżej zdjęcia kolejno z: Fieldorfa „Nila” 15, Kleina 3 (obok przychodni Nowy Fordon i Przedszkola „Pod Sosnami”), Fieldorfa „Nila” 6 (obok BLM-u) oraz Bielawskiego 2. | fot. Eryk Dominiczak

ŚRÓDMIEŚCIE I BIELAWY

Z ulicy Wyszyńskiego wjeżdżam w Chodkiewicza i kieruję się na ulicę Cichą. Tam kilka dni temu o problemach z wywozem informował nas pan Krzysztof, jeden z Czytelników. Przed wieloma posesjami stoją pojemniki na bioodpady. Tyle że według harmonogramów (zarówno zbiorczych, jak i indywidualnych) ta frakcja powinna być odebrana albo w sobotę, 18 kwietnia albo dopiero w nadchodzący piątek. Na ulicy panuje jednak porządek. Choć idealnie nie jest. W reakcji na film zapowiadający nasz dziennikarski audyt pisze do nas pani Dorota: W dalszym ciągu brak pojemników na odpady zmieszane, papier i szkło. Ulica Cicha 34.

Niemal w tym samym czasie pisze do nas pan Tomasz. – Na ulicy Sielanka pojemniki tylko na odpady zmieszane. Nie dostaliśmy na bio, szkło, plastik i papier – wylicza. I dodaje: Dziś byli odebrać bio. Śmiech, bo do dzisiaj nie mamy pojemnika. Nie wiem, po co jeżdżą, skoro nie dostarczyli pojemników. Pan tylko się uśmiechnął i powiedział, że jeżeli chodzi o pojemniki, to nie do niego. Nie mamy worków do plastiku, papieru ani szkła. Pytam – za co więc płacimy? Docieram na Sielankę i widzę, że przed budynkami leżą worki z odpadami. Podobnie jak na Harcerskiej – z logo Remondisu. Kontenery, jeśli są widoczne, to tylko na odpady zmieszane. Jeden z nich stoi na terenie Pałacu Ślubów. Po drodze widzę jeszcze pojemniki na Alejach Ossolińskich. Wypełnione i wystawione przed posesje.

Przejazd przez Śródmieście i kolejne adresy pozbawione albo kontenerów, albo planowanych wywozów. Pani Ludwika Jóźwiak z zarządu wspólnoty mieszkaniowej przy ulicy Gdańskiej 32 pisze: Remondis zabrał swoje kontenery na przełomie marca i kwietnia. Po upływie kilku dni Komunalnik postawił swoje kontenery na odpady zmieszane i żadnych innych. W związku z tym zaczęły się na podwórku gromadzić odpady wymagające segregacji. Pojemnik brązowy na bioodpady pojawił się w sobotę. Jeśli chodzi o odbiór odpadów, nie ma z tym problemu, pojemniki na odpady zmieszane zostały opróżnione.

W trakcie przejazdu mogę nanosić kolejne adresy, gdzie mieszkańcy domagają się reakcji. To skrzyżowanie ulicy Bocianowo z Racławicką, podczas przejazdu Ogrodową także widać wystawione kontenery na odpady zmieszane. Sygnały o śmieciach zalegających na ulicy dostajemy między innymi z kamienicy przy Dworcowej 47, gdzie znajduje się kilka firm. – Żadnego pojemnika – wskazuje pan Paweł, załączając obraz monitoringu padający na miejsca postojowe przy ul. Dworcowej. Podobnie jest na ulicy Pomorskiej. W trakcie mojej wtorkowej relacji na żywo piszą kolejni mieszkańcy. We wtorek wieczorem kontaktuje się z naszą redakcją z kolei pan Piotr. „Pomorska 41 i 41A. Od początku, jak dostarczono kubły na odpady resztkowe, nie zostały nawet raz opróżnione. Kubłów na odpady segregowane brak” – czytamy w wiadomości na naszym Facebooku. Zdjęcia z placu Wolności wysyła nam pan Tomasz. – Pojemniki wyglądają tak od świąt i nadal śmieci przybywa. Nadmieniam, że w kamienicy funkcjonuje restauracja Manekin. Na szczęście, nie na pełnych obrotach. O porządek wokół pojemników dba pan, który sprząta w kamienicy. Sytuacja irytuje też panią Ewę, właścicielkę Życia Gruzji. – Mam zapłacić słone „stówy” za wywóz śmieci, które trzymam w ogródku? Obłęd! Powinnam zostać zwolniona z opłaty w tym miesiącu – zaznacza.

Jadę na ulicę Chwytowo 13. To nieprzypadkowy adres. Wytypowałem go jako jeden z papierków lakmusowych. Jeden z jej mieszkańców, pan Rafał od wielu dni sygnalizuje nam problem. – Brak wywozu od dwóch tygodni – kwituje. Do poniedziałku mieszkańcy nadal nie otrzymali wszystkich potrzebnych kontenerów. Kolejny termin odbioru przypada w środę. Przed kilkoma budynkami wystawione już we wtorek były pojemniki, podobnie na fragmencie ulicy Dolina (przepełnione pojemniki na odpady zmieszane).

Poniżej zdjęcia kolejno z: Sielanki oraz placu Wolności 1 i Chwytowo 13 | fot. Eryk Dominiczak oraz nadesłane przez Czytelników

CZYŻKÓWKO, FLISY i OSOWA GÓRA

Z centrum Bydgoszczy kieruję się na Czyżkówko. Jadę ulicą Grunwaldzką. W okolicach skrzyżowania z Kraszewskiego, gdzie w rejonie przystanku autobusowego kilka dni temu leżała hałda śmieci, odpady leżą nadal. Tyle że jest ich mniej. Z samej ulicy Grunwaldzkiej (na odcinku od ronda Grunwaldzkiego do ronda Maczka) odpady zmieszane powinny być odbierane we wtorek, 21 kwietnia.

Moim kolejnym punktem zaczepienia jest ulica Świętopełka. Pan Błażej wskazuje, że od kilku dni nie odebrano z tej ulicy, jak i ulic przyległych, odpadów zmieszanych. Sprawdzam harmonogram. Śmieci powinny być odebrane w ostatni piątek. We wtorek po godzinie piętnastej wypełnione pojemniki nadal stoją przez niemal wszystkimi domami jednorodzinnymi.

Na prostopadłej ulicy Koronowskiej przed kilkoma budynkami zalegają worki. Kontaktuje się z nami pani Marta, właścicielka piekarni znajdującej się przy Koronowskiej 4. – Dostarczyli śmietniki, ale dopiero w sobotę, po tym, jak zagroziłam, że nie zapłacę – tłumaczy, podkreślając, że co miesiąc jej faktura za wywóz odpadów opiewa na 1200 złotych. – W umowie mam wywóz zmieszanych odpadów dwa razy w tygodniu – w poniedziałek i czwartek. Komunalnik był u nas raz – wylicza. Po chwili konsultuje się z jedną z pracownic. I prostuje: W sumie dostaliśmy tylko dwa śmietniki na zmieszane. Nigdzie nie ma informacji, że są nasze.

Puste obietnice i pełne kontenery. Reportaż z osiedli zasypanych śmieciami [ZDJĘCIA]

Zobacz również:

Kryzys śmieciowy. Kary dla Komunalnika będą na pewno. Pytanie - jakie?

Kierując się w stronę Osowej Góry przejeżdżam ulicami: Chmurną oraz Filtrową. Przed budynkami wystawione są pojemniki na odpady zmieszane. Odbiór zaplanowany jest na środę. Ale niedaleko skrzyżowania z ul. Grunwaldzką moją uwagę zwracają zalegające worki na terenie przy ul. Filtrowej 16. Właściciel tłumaczy mi: Nikt tego nie odebrał od początku miesiąca. Chowam je na posesji i nie wystawiam na noc, bo w okolicach pojawiają się dziki. Mielibyśmy tutaj wielkie śmietnisko. Worków jest około dziesięciu. Do tego dwa wypełnione pojemniki na odpady zmieszane. I dodatkowe worki, które się w nich już nie zmieściły.

Z Filtrowej kieruję się na Niklową. Moją uwagę przykuła wiadomość jednej z mieszkanek, która wskazywała, że o jej budynku kompletnie zapomniano. – Zapraszam na ulicę Niklową 2. Nie ma ani jednego pojemnika. Monity u wiceprezydenta Sztybla i w komórce urzędu miasta odpowiedzialnej za gospodarkę komunalną to farsa – pisze. Korzystam z zaproszenia. Budynek przy Niklowej 2 zamieszkuje sześć rodzin. Położony jest na uboczu otoczony wieloma zakładami produkcyjnymi. – Do tej pory mieliśmy osiem pojemników na odpady zmieszane i worki na selektywne. Teraz nie mamy nic! – denerwuje się pani Bernadeta Marks-Konieczna. Jej wielokrotne próby interwencji spełzły jak dotąd na niczym. – Już mi jest nawet trochę żal sekretarki wiceprezydenta, która musi odbierać ode mnie telefony – dodaje. Ani razu Komunalnik nie odebrał z Niklowej odpadów. No, z jednym wyjątkiem. – 14 kwietnia przeprowadziliśmy z mężem eksperyment. Wystawiliśmy jeden worek, który zniknął. Ale normalnie tego nie robimy, bo po okolicy biegają sarny czy lisy – wyjaśnia. Śmieci na co dzień trzymają na balkonie. A potem… wywożą do siostry pani Bernadety.

Z górnego tarasu Osowej Góry również otrzymuję wiele sygnałów. W ostatnich godzinach dominują te o braku pojemników na bioodpady. A wielu mieszkańców ma tam przecież ogródki. Do tego dochodzi brak wywozu odpadów innych rodzajów. W piątek kontaktuje się ze mną przewodniczący Rady Osiedla Osowa Góra Radosław Ginther. Przesyła przekazany prezydentowi Rafałowi Bruskiemu list z prośbą o reakcję. Dołącza dwadzieścia zdjęć, nie tylko z Osowej Góry. „Sytuacja jest dramatyczna, a obawiam się, że będzie tylko gorzej” – czytamy w liście. Ginther wskazuje, że plan naprawczy nie działa, a dotychczasowe deklaracje Komunalnika nazywa „pustymi”. „Proszę o natychmiastowe działania, które zakończą tę chorą sytuację, zanim dojdzie do katastrofy ekologicznej w naszym mieście” – apeluje.

Po kilkugodzinnej podróży po mieście wracam ulicą Mińską. Tam także wystawione są, nierzadko przepełnione, pojemniki na odpady zmieszane. Problem w tym, że powinny być odebrane w sobotę. Skręcam jeszcze w ulicę Bronikowskiego, skąd wielokrotnie kontaktowała się ze mną jedna z mieszkanek, pani Monika. Najpierw walczyła o pojemniki, później o wywóz zalegających odpadów. – Zobaczymy, jak poradzą sobie z odbiorem wielkogabarytowych – pisze do mnie w poniedziałek. Czy sobie poradzili? Nie, nie poradzili…