Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Spółdzielnie mieszkaniowe zabrały głos w sprawie bydgoskiego kryzysu oświetleniowego

Dodano: 01.09.2020 | 06:46

Na zdjęciu: Problem braku oświetlenia szczególnie dotknął zasobów bydgoskich spółdzielni, w tym głównie Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

Fot. BB

Kolejny akt sporu miasto – Enea Oświetlenie. Na poniedziałkowym posiedzeniu komisji doraźnej swoje stanowisko przedstawili prezesi bydgoskich spółdzielni mieszkaniowych. Domagają się oni równego traktowania wszystkich właścicieli terenów. Dyrektor Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej Wojciech Nalazek podkreślił natomiast, że rozmawia ze spółką oświetleniową i chce jak najszybciej podpisać umowę utrzymaniową.

Od kilku miesięcy na wielu ulicach, i to na kilkunastu bydgoskich osiedlach, nie działają latarnie uliczne należące do spółki Enea Oświetlenie. Brak napraw wynika z faktu, że miasto i Enea nie podpisały umowy na utrzymanie lamp, co zwyczajowo odbywało się na przełomie roku. Jedną z przyczyn braku porozumienia jest proponowana przez bydgoski ratusz zmiana zakresu lamp, które są konserwowane przez spółkę Enea. Propozycja władz miejskich zakładała bowiem wyłączenie z przetargu punktów świetlnych, znajdujących się na terenie spółdzielni mieszkaniowych czy wspólnot.

Według Enei, wydzielenie z przetargu części latarni może spowodować problem, gdyż infrastruktura oświetleniowa – w tym skrzynki czy przyłącza – mogą częściowo znajdować się na terenie miasta, a częściowo na terenach spółdzielczych. I to sama spółka ma – zdaniem jej przedstawicieli – decydować, czy dana lampa oświetla teren miejski, czy na przykład spółdzielczy. Podkreślali też, że w wypadku dokonaniu podziału, spółdzielnie mogą nie wyrazić chęci płacenia za utrzymanie punktów oświetleniowych, a sam proces potrwałby kilka miesięcy.

Dziś (31 sierpnia) stanowisko w sprawie propozycji postulowanej przez prezydenta Rafała Bruskiego zabrały spółdzielnie mieszkaniowe. Podczas posiedzenia komisji doraźnej do spraw kryzysu oświetleniowego przedstawiciele bydgoskich spółdzielni, ustami Zbigniewa Sokoła (prezesa Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej) podkreślili, że brak sprawnego oświetlenia dotyka wielu mieszkańców. – Niezadowolenie z zaistniałego stanu rzeczy jest bardzo duże, ponieważ zbliżamy się do okresu jesienno-zimowego. Niepokój mieszkańców Bydgoszczy – członków spółdzielni jest duży – podkreślał Sokół. W stanowisku skierowanym do prezydenta Rafała Bruskiego spółdzielcy podkreślili, że przed uporządkowaniem kwestii własności lamp, należy wpierw uruchomić niedziałające oświetlenie. – W przypadku Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej latarnie wyłączone są w połowie zasobów – przedstawił sytuację szef FSM. Spółdzielcy uważają, że ich tereny powinny być traktowane tak samo, jak tereny należące do innych właścicieli – m.in. związków wyznaniowych czy ADM. – Jeżeli inne podmioty w Bydgoszczy będą partycypowały w kosztach utrzymania oświetlenia, to my wówczas zajmiemy stanowisko w tej kwestii – dodał Sokół.

Spółdzielnie mieszkaniowe zabrały głos w sprawie bydgoskiego kryzysu oświetleniowego

Zobacz również:

Dwugłos Enei i miasta w spawie ciemności na ulicach. Rafał Bruski chce budować własne oświetlenie

Spółdzielcy podkreślają, że nie są stroną sporu, a jedynie odbiorcą. – Jako pracownicy spółdzielni mamy obowiązek dbania o komfort i bezpieczeństwo zamieszkiwania jej członków, którzy są naszymi pracodawcami – podkreślał prezes Sokół.

Dyrektor ZDMiKP Wojciech Nalazek podkreślił, że miasto wniosło opłatę za bezumowne korzystanie z oświetlenia za pierwsze półrocze 2020 roku. To jednak w żaden sposób nie zmieniło sytuacji związanej z awariami, ale drogowcy wciąż negocjują z Enea Oświetlenie warunki i sposób świadczenia usługi. Przypominał też argumenty, które padły na sesji rady miasta: Enea ma – zdaniem ZDMiKP – podawać zbyt dużą liczbę latarni, objętych jej utrzymaniem i nie wie, gdzie się one dokładnie znajdują. Nalazek wierzy jednak, że uda się uzyskać porozumienie ze spółką i prowadzi z nią rozmowy, by jak najszybciej podpisać umowę. Przy tym uważa jednak, że jej szefowie walczą o swój interes i dlatego chcą, by miasto podpisało z nią umowę na warunkach korzystnych dla Enei. ZDMiKP czeka też na stanowisko Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w sprawie ceny usługi, gdyż uważa, że Enea Oświetlenie jako monopolista ma narzucać miastu zbyt wysoką cenę. Szef drogowców podkreśla także, że jego pracownicy zamierzają sami policzyć wszystkie latarnie i ustalić warunki umowy. – Nie wykonujemy kroku w tył – spuentował.

Naprawy nie są teraz realizowane, ponieważ nie mamy podpisanej umowy – przypominał dyrektor ZDMiKP. I dodał, że przed posiedzeniem komisji rozmawiał z Piotrem Grocholewskim (dyrektorem poznańskiego oddziału spółki Enea Oświetlenie) o możliwości porozumienia. Nalazek poinformował też radnych i spółdzielców, że koszt napraw lamp w trybie doraźnym jest znacznie większy, niż przy podpisaniu umowy. – Dlatego nie zlecimy naprawy lamp, a chcemy jak najszybciej podpisać umowę – argumentował Nalazek. Nie zmienia to jednak faktu, że do tego czasu na osiedlach nadal będziemy mieli do czynienia z „czarnymi punktami”, a jak zauważali radni Paweł Bokiej i Krystian Frelichowski wchodzimy w okres jesienno-zimowy, kiedy brak oświetlenia będzie szczególnie uciążliwy.

Po spotkaniu zapytaliśmy prezesa Zbigniewa Sokoła o to, jak ocenia stanowisko miasta w sprawie problemów z oświetleniem. – To nie jest spór polityczny. Najważniejszy jest interes mieszkańca Bydgoszczy. Uznaję, że jest szansa na załatwienie tego tematu – wola miasta jest duża, natomiast Enea realizuje swoją monopolistyczną postawę – powiedział prezes FSM. Dodał także, że bydgoscy spółdzielcy są za uporządkowaniem kwestii własności oświetlenia. – To musi być wykonane poprawnie pod względem technicznym, ekonomicznym i musi być logiczne. Gdy miasto przedstawi własny projekt, my się na pewno do niego włączymy – podkreślił Sokół.

Błażej Bembnista