Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

„Najgorszy prezydent” kontra „zachęta do pracy”. Starcie Arndta i Bruskiego o MZK na sesji rady miasta

Dodano: 29.06.2022 | 16:04

Na zdjęciu: Na sesję rady miasta przybyło kilkudziesięciu kierowców i motorniczych MZK.

Fot. Szymon Fiałkowski

Burzliwy i napięty przebieg miała dyskusja na sesji rady miasta poświęcona buntowi pracowników Miejskich Zakładów Komunikacyjnych. Po pięciu dniach od protestu nie widać na razie szansy na porozumienie: pracownicy podtrzymują swoje postulaty i wzywają ratusz do podjęcia rozmów natomiast prezydent Rafał Bruski przedstawił swoje argumenty, podtrzymując narrację o „nielegalnym” strajku. Radni powołali komisję doraźną do spraw sytuacji w miejskiej spółce – czy wpłynie ona na zmianę napiętej sytuacji?

Temat strajku w Miejskich Zakładach Komunikacyjnych zdominował dzisiejszą sesję rady miasta. Na jej obrady przybyło wielu pracowników miejskiego przewoźnika, którzy wspierali przemawiającego w ich imieniu szefa związkowców Andrzeja Arndta. Ten na wstępie przeprosił mieszkańców za utrudnienia i brak transportu.

Liczymy, że pan prezydent też do nich się dołączy – prosił związkowiec. Jak przyznawał, od grudnia związkowcy i pracownicy rozmawiali z radą nadzorczą i prosili o spotkanie z panem prezydentem. – Nie doszło ono do skutku. Tak państwo traktujecie komunikację miejską – grzmiał Arndt. Następnie przedstawił wyliczenia, wedle których koszty wozokilometrów przedstawianych przez MZK były wyższe, niż oferty ZDMiKP. I mówił, by spełnić oczekiwania finansowe, MZK szuka oszczędności kosztem załogi.


NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE O STRAJKU PRACOWNIKÓW MIEJSKICH ZAKŁADÓW KOMUNIKACYJNYCH – KLIKNIJ TUTAJ


Wśród pracowników coś pękło. Dzisiaj bierze pan nas na wytrwałość i szuka nieznanych sprawców. Sprawcy są znani – to my – zwrócił się do Bruskiego. I pytał, dlaczego prywatny przewoźnik Irex szuka obecnie kierowców, oferując 60 złotych na godzinę, a także czy miasto chce “wydostać” tramwaje należące do miasta z zajezdni, poszukując motorniczych zwolnionych z pracy. – To jest uczciwa komunikacja miejska? – mówił.

Tego tematu nie odpuścimy. Prosimy, wyrównajcie nam koszty – zwracał się do władz miasta lider związkowy. Wyśmiał też radnego Mateusza Zwolaka, który podczas wystąpienia Arndta lekceważąco kiwał głową. – Jak pan chce zostać prezesem MZK, niech się pan zgłosi na konkurs – stwierdził. Arndt spuentował swoją mową mocnym akcentem skierowanym wprost do Rafała Bruskiego.

– Jest pan najgorszym prezydentem, jeśli chodzi o komunikację miejską

– zakończył, zbierając aplauz od pracowników MZK.

Po związkowcu głos zabrał prezydent Rafał Bruski. – Jestem z jednej strony zapraszany do rozmów, ale z drugiej jestem oceniany. Ten strajk jest nielegalny, choć pan prokurator Arndt wydał wyrok: winny jest prezydent i wiceprezydent – rozpoczął emocjonalnie prezydent. Później Bruski podtrzymał swoją narrację, że postulaty pracowników MZK nie powinny być kierowane do miasta – właściciela spółki, tylko do zarządu MZK. Przekonywał, że najnowsze postulaty są sprzeczne z wcześniejszym porozumieniem miasta ze związkowcami z września 2021 roku.

Mimo że w spółce była strata, pracownicy poprosili o podwyżkę. Uzgodniliśmy też powołanie przedstawiciela związków zawodowych w radzie nadzorczej – do tej pory nie poznałem kandydata. Ustaliliśmy podwyżkę 300 zł za etat, ale też podkreśliliśmy, że właściciel nie będzie przeznaczał środków własnych na spółkę – wymieniał Bruski. Dodał też, że miasto nie zamierza podnosić cen i likwidować ulg.


CZYTAJ WIĘCEJ: Bunt w MZK przelał czarę goryczy. Z bydgoską komunikacją od dawna jest bardzo źle


Prezydent odwoływał się także do “sumienia” pracowników, pokazując list od dyrekcji Centrum Onkologii, które prosiło o uruchomienie komunikacji dla pacjentów szpitala. Przekonywał również, że nie ma prawa wydawać poleceń szefom miejskim spółek. Bruski nie ukrywał, że prywatna konkurencja MZK jest tańsza. – Ja chcę powierzyć przewozy MZK w kolejnych latach, ale nie chcę, by była to randka w ciemno. Miasto nie zabrało wam 10 milionów – dodał. Jednocześnie przyznał, że wobec rosnących cen paliwa i energii scenariusze rozwoju komunikacji mogą być różne.

Ja nie zamierzam redukować pracy przewozowej, ale jak zrobi się biednie, to możemy o tym rozmawiać. W innych miastach tak się już dzieje – nie ukrywał prezydent. Padły też różne propozycje ograniczania wydatków, takie jak podział spółki na część tramwajową i autobusową.

Bruski poprosił również Andrzeja Wadyńskiego (do czasu wybrania nowego szefa MZK były już prezes pełni tę funkcję) o wyliczenia, ile kosztowałoby realizacja postulatów. – Podwyżka o 1000 złotych spowoduje stratę 9 milionów złotych. I to tylko w tym roku – mówił prezydent. Przedstawił też symulację, wedle której realizacja oczekiwań pracowników mogłaby pokryć podwyżka biletów czy likwidacja darmowych przejazdów dla emerytów. Prezydent Bydgoszczy uznał stronę pracowniczo-związkową za niewiarygodną. – W przypadku dalszego strajku, zarząd spółki będzie zobligowany złożyć wniosek o upadłość – mówił.

Jaka jest recepta prezydenta na uzdrowienie komunikacyjnego patu?

– Zachęcam pracowników do bezzwłocznego podjęcia pracy i poczucia się odpowiedzialnym za sytuację

– skończył Bruski.

Podczas dalszych wystąpień radni nie przedstawili praktycznie żadnych konkretnych wniosków. Zamiast tego słyszeliśmy polityczne przepychanki czy cytowanie słynnego fragmentu z filmu “Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz” Stanisława Barei o “bardzo dobrym połączeniu”.

Warto jednak odnotować głos radnego Pawła Bokieja, który wspomniał o przedstawianych przez Bydgoski Ruch Miejski wyliczeniach dot. spadku nakładów na transport zbiorowy i podkreślił, że środki na jej rozwój można znaleźć, rezygnując z innych inwestycji, np. z forsowanej przez urząd miasta i Miejską Pracownię Urbanistyczną, a wzbudzającą spore niezadowolenie społeczne pomysłu budowy ulicy Nowomazowieckiej.

Podczas sesji radni podjęli tylko jedną decyzję, która może wpłynąć na zakończenie protestu – powołali komisję doraźną ds. sytuacji w MZK. Ma ona obradować jedynie przez dwa tygodnie. Czy do tego czasu uda się uzyskać porozumienie na linii pracownicy – miasto? Jak mówi nam Arndt, komisja doraźna to twór gwarantujący ze strony radnych, że rozmowy z protestującymi będą miały charakter publiczny.

Jeżeli będzie zgoda załogi, to związek zawodowy przejmie wszystkie postulaty i wejdzie formalnie w spór zbiorowy – dodaje związkowiec. Jutro pracownicy MZK mają nie wyjechać na trasy, ale to, jak dalej będzie wyglądał protest, zależy od dalszych uzgodnień związkowców z załogą. – Jeśli ona się zgodzi, to przyjeżdżamy do pana prezydenta i jeśli nas przyjmie, to będziemy chcieli wspólnie podpisać takie porozumienie – przekazuje Arndt. Ma to być swoiste „zabezpieczenie” postulatów.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Adam
Adam
1 rok temu

Panie arnt ma pan rację, że Bydgoszcz ma najgorszego Prezydenta i to nietylko dotyczy MZK. Chcę Panu powiedzieć, że unikanie spotkań i dyskusji ze społeczeństwem to wyjątkowa specjalność tego Prezydenta.

Kamila
Kamila
1 rok temu

Niestety dużym błędem było wybieranie Bruskiego na kolejną kadencję, wyprzedaje grunty deweloperom, mieszkańców ma za nic. Pracownicy MZK są kolejnym pionkiem w grze, Pan prezydent ma kolejny argument żeby wprowadzić nowego przewoźnika który zapewne siedzi Rafałkowi w kieszeni. I co z tego że może przegra wybory jak wcześniej wszystko wyprzeda.