Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Szef wojewódzkiego sanepidu zdymisjonowany. „Wojewodzie nie było z nim po drodze od dawna”

Dodano: 18.03.2020 | 16:36
dr Paweł Rajewski, Mikołaj Bogdanowicz, Jerzy Kasprzak

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Służby Mikołaja Bogdanowicza (na pierwszym planie) twierdzą, że za dymisją Jerzego Kasprzaka (z prawej) ze stanowiska szefa wojewódzkiego sanepidu stoi Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas.

Fot. Szymon Fiałkowski

Oficjalnie za poniedziałkową dymisją wojewódzkiego inspektora sanitarnego Jerzego Kasprzaka stoi, zgodnie z ustawą, główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas, a wojewoda Mikołaj Bogdanowicz cierpliwie czeka na uzasadnienie jego decyzji. Nieoficjalnie – drogi Kasprzaka i Bogdanowicza od dawna się rozchodziły, a kwestia uruchomienia w sanepidzie laboratorium badającego próbki na obecność koronawirusa była pretekstem do ekspresowego zwolnienia jego szefa.

Zmianą na stanowisku dyrektora Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej nikt się specjalnie nie chwalił. Powód – w dobie walki z epidemią koronawirusa i zwierania szyków w starciu z chorobą COVID-19 każdy ruch w ochronie zdrowia i służbach sanitarnych rodzi pytania. Ale i tak dymisja Jerzego Kasprzaka je wywołała. Bo o decyzji zaczęło być głośno we wtorek, gdy w województwie kujawsko-pomorskim pojawiły się pierwsze przypadki zakażenia wirusem SARS-CoV-2, a szpital zakaźny zaapelował o wsparcie z powodu braków w środkach ochrony osobistej.

Jak ustaliliśmy, sama decyzja zapadła w poniedziałkowe popołudnie. I właśnie wtedy miała trafić na biurko wojewody Mikołaja Bogdanowicza. Jak twierdzi jego rzecznik Adrian Mól, urząd wojewódzki nadal czeka na jej uzasadnienie od głównego inspektora sanitarnego. – Na razie go jeszcze nie otrzymaliśmy – zapewnia Mól. Tyle że ono w ogóle nie musi na Jagiellońską trafić. Możliwość dymisji w trakcie pięcioletniej kadencji wojewódzkiego inspektora sanitarnego jest kompetencją GIS wynikającą wprost z ustawy. Główny inspektor sanitarny ma bowiem możliwość odwołania dyrektora wojewódzkiego sanepidu „w każdym czasie”, jeśli „przemawia za tym interes służby”, a w szczególności gdy jego działalność „może zagrozić prawidłowemu wykonywaniu zadań Państwowej Inspekcji Sanitarnej, w szczególności naruszyć bezpieczeństwo sanitarne”.

Rzecznik WSSE w Bydgoszczy Olga Radkiewicz o dymisji Kasprzaka rozmawiać nie chce. Od razu odsyła nas do wspomnianego GIS-u. Ale tam również natrafiamy na ścianę nie do przejścia. Rzecznik Jan Bondar nie odbiera od wtorku telefonu (podany jest wyłącznie numer stacjonarny). Nie odpisał nam również na wysłanego we wtorek e-maila. Co więcej, nie udało nam się – pomimo wielu prób – dodzwonić nawet na warszawską centralę Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

Telefonu nie odebrał od nas również Jerzy Kasprzak. Na niczym spełzły kilkukrotne próby połączenia, nie odpowiedział nam także na sms-a z prośbą o kontakt i komentarz. A jego stanowisko jest tutaj kluczowe, bo fotel dyrektora stracił po ponad dwunastu latach. – Nie oszukujmy się, ma prawo być rozżalony. Do emerytury nie brakuje mu wiele, a kto go teraz zatrudni? – pyta retorycznie, prosząc o anonimowość, jeden z jego współpracowników. Nie oznacza to jednak, że przez wszystkich Kasprzak był oceniany jednoznacznie. Pozytywnie o pracy byłego już dyrektora sanepidu wypowiada się poseł PiS i szef sejmowej Komisji Zdrowia Tomasz Latos. – Nie ukrywam, że byłem zaskoczony jego dymisją. Wiadomość dotarła do mnie post factum. Akurat ja pracę pana dyrektora zawsze oceniałem dobrze – zaznacza w rozmowie z nami. Ale inny z naszych rozmówców, który miał na szczeblu administracji rządowej styczność z Kasprzakiem, jest ostrożniejszy w ocenach. – Współpraca z nim była specyficzna. To nie był człowiek z mojej bajki – mówi.

Z naszych informacji wynika, że nie po drodze z Kasprzakiem było także wojewodzie Bogdanowiczowi. Choć to on w październiku 2017 roku wręczał byłemu już dyrektorowi powołanie na trzecią kadencję, która miała trwać do jesieni 2022 roku, to ich relacje od dawna miały być napięte. – Wojewoda nie przepadał za dyrektorem Kasprzakiem. A teraz nadarzył się pretekst do zmiany. Wiadomo, że to wojewoda wie więcej o bieżącej działalności szefa sanepidu i może iść z tym wyżej – do głównego inspektora sanitarnego czy ministra zdrowia – przekonuje jeden z naszych informatorów. A drugi dodaje: Jeżeli w takiej sytuacji, jak obecna, odwołuje się wojewódzkiego inspektora sanitarnego, to tylko z powodu utraty zaufania.

Co miało być wspomnianym pretekstem? Laboratorium w sanepidzie, które od początku tygodnia rozpoczęło badania próbek na obecność koronawirusa. Jak wynika z naszych ustaleń, ma ono mieć możliwość wykonania około 100 testów na dobę (pozostałe punkty badań znajdują się: w Zakładzie Medycyny Sądowej przy szpitalu Jurasza oraz w szpitalu zakaźnym; ich przepustowość to łącznie kilkadziesiąt próbek dziennie). We wtorkowych publikacjach w mediach pojawiła się sugestia, że były dyrektor WSSE w Bydgoszczy miał „opóźniać uruchomienie laboratorium”. – To trudne do sprecyzowania. Wymagałoby bowiem ustalenia, czy od dyrektora wymagano konkretnej daty startu badań w Bydgoszczy. I czy przeznaczono na to odpowiednie środki. Moim zdaniem Jerzy Kasprzak robił wszystko, aby termin rozpoczęcia badań skrócić, jak tylko się dało – twierdzi jeden z naszych rozmówców.

Nieoficjalnie wiemy także, że były dyrektor miał oczekiwania względem bezpieczeństwa laborantów. Bo ich ewentualne zakażenie może sparaliżować prace stacji (która – poza zleceniami od pracowników wodociągów – bada od środy tylko próbki na koronawirusa). A że należy wziąć taką ewentualność pod uwagę, pokazuje przykład laboratorium przy warszawskim Państwowym Zakładzie Higieny. Także od środy nie przyjmuje ona próbek do badań z uwagi na obawę, że dwóch pracowników mogło zakazić się wirusem SARS-CoV-2 (choć w tym wypadku niekoniecznie w trakcie badań). Pozytywne wyniki ich testów mogą oznaczać odesłanie na kwarantannę większej liczby laborantów.

Od poniedziałku funkcję dyrektora Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy pełni Wojciech Koper, dotąd inspektor sanitarny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na terenie województwa kujawsko-pomorskiego.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Pracownik Sanepidu
Pracownik Sanepidu
4 lat temu

Nosił wilk razy kilka ponieśli i wilka – Nie ma się co użalać, ma już prawa emerytalne poza tym cały czas dorabia w Bydgoskiej Szkole Wyższej, zmuszając pracowników do podejmowania u niego płatnych studiów; Teraz zrozumie co to znaczy odejść po 30 latach pracy bez podziękowania. Łączę się ze wszystkimi którzy to przeżyli.