Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]

Trwa audyt na włoskich odcinkach budowy S5. Decyzje w sprawie kontraktów mają zapaść po majówce

Dodano: 25.04.2019 | 10:06

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Na "włoskich" placach budowy drogi S5 od dawna nie widać postępów w pracach.

Fot. Szymon Fiałkowski

Dopiero po majówce Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podejmie decyzję w sprawie dalszych losów kontraktów z Impresa Pizzarotti, włoską spółką odpowiedzialną za budowę trzech z siedmiu odcinków drogi ekspresowej S5 w regionie. Choć drogowcy oficjalnie niczego jeszcze nie przesądzają, to o skali problemu świadczy fakt, że nie tylko decyzja, ale i komentarze dotyczące tej sprawy wypływają już wyłącznie z warszawskiej centrali.

W połowie kwietnia upłynął termin ultimatum, które GDDKiA postawiła Włochom z uwagi na de facto brak postępów na budowie odcinków z Nowych Marz do Dworzyska, z Dworzyska do Aleksandrowa oraz z Białych Błot do Szubina. Sytuacja na dwóch pierwszych jest szczególnie alarmująca, bowiem wykonano tam zaledwie jedną piątą prac, a kierowcy, którzy mijali choćby w ostatnich dniach plac budowy, widzieli raczej przemieszczający się piasek (z powodu wiatru) niż przemieszczające się maszyny i robotników.

W ubiegłym tygodniu drogowcy rozpoczęli audyt, który ma wykazać, czy Impresa zrealizowała postulaty, które GDDKiA skierowała do niej w połowie marca (dając miesiąc na realizację). Ale nieoficjalnie nasi rozmówcy przyznają wprost, że zaangażowanie Włochów jest „dramatycznie niskie”. I dokument od dyrekcji nic w tej materii nie zmienił. Podobnie jak nie zmieniło się stanowisko wykonawcy – nadal uzależnia on dalsze prace od dodatkowych środków. Mowa o – bagatela – ponad 760 milionach złotych.

Początkowo drogowcy przekonywali, że weryfikacja prac na S5 potrwa zaledwie dzień lub dwa. Ale zdanie szybko zmienili. – Musimy bardzo dokładnie sprawdzić, czy i w jakim stopniu nasze oczekiwania zostały spełnione. Inżynier kontraktu kompletuje dokumentację, która będzie podstawą do dalszych ruchów – mówi Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA. Potrwa to zapewne jeszcze przynajmniej kilka dni, a konkluzje mamy poznać po długim weekendzie majowym. – W piśmie do wykonawcy bardzo jasno i szczegółowo wskazaliśmy rzeczy do nadrobienia oraz nowe cele. Teraz musimy to dokładnie sprawdzić. Choćby na wypadek ewentualnego postępowania sądowego – dodaje Krynicki.

Bo jednym z nadal prawdopodobnych scenariuszy jest zerwanie kontraktu z Impresa Pizzarotti, naliczenie kar umownych i rozpisanie nowego przetargu. A to niechybnie doprowadzi także do konfrontacji przed sądem. Zwłaszcza patrząc na nieprzejednane stanowisko Włochów, które prezentują od końca stycznia (wówczas wpłynęło roszczenie od spółki na wspomniane przeszło 760 mln złotych; GDDKiA uważa je za bezzasadne i pozakontraktowe).

Trwa audyt na włoskich odcinkach budowy S5. Decyzje w sprawie kontraktów mają zapaść po majówce

Zobacz również:

Posiłki z Gdańska na pomoc przy budowie S5. Bydgoski oddział GDDKiA ma tymczasowego dyrektora

Przedstawiciele dyrekcji zaznaczają, że żadne decyzje do momentu skompletowania dokumentacji z placu budowy nie zapadną, choć rozpatrują różne scenariusze. – Namawiamy Włochów, żeby się dokapitalizowali i wznowili prace. W naszej ocenie kary za opóźnienie czy nawet brak rentowności tej inwestycji będą lepszym rozwiązaniem niż uruchomienie gwarancji bankowych – wskazuje w rozmowie z nami Krynicki. Dla Impresy może to bowiem oznaczać trudności w finansowaniu innych przedsięwzięć.

Przed Wielkanocą drogowcy rozmawiali z kolei z przedstawicielami innego wykonawcy – Trakcji PRKiI, który wspólnie z Intercorem odpowiada za odcinek szósty – od Szubina do Jaroszewa. Choć tam prace są znacznie bardziej zaawansowane (wykonanych jest blisko 60 procent zaplanowanych robót), to w minionych tygodniach również tam budowa w zasadzie stanęła. Pojawiły się nawet informacje o siłowym odebraniu wypożyczonego sprzętu z uwagi na zaległości w płatnościach. – Przyglądamy się tej sytuacji, na bieżąco wiedzieliśmy, że są pewne trudności – komentuje lakonicznie Jan Krynicki.

Stan prac na budowie S5 oraz przygotowania do kolejnej kluczowej z punktu widzenia Bydgoszczy i zachodniej części województwa inwestycji – budowy drogi S10 miały być jednym z tematów obrad środowej sesji rady miasta. Ale nikt z GDDKiA do ratusza się nie pofatygował. Dlatego też przewodnicząca rady Monika Matowska musiała punkt z porządku obrad zdjąć. Ostatnim, który referował radnym zaawansowanie działań, był – i to w styczniu – rzecznik bydgoskiego oddziału Tomasz Okoński. Postawa drogowców zirytowała prezydenta Rafała Bruskiego. – To tak, jakbym ja swoją panią rzecznik wysyłał na merytoryczne spotkania do ministerstwa. Rozumiem, że nowy dyrektor jest tu dopiero od kilku dni i ma pod sobą dwa województwa, ale ma też przecież swoich zastępców. A nie wierzę, że wszyscy są tak zajęci, że nie mogą pojawić się na sesji – podkreślał Bruski.

Nasza redakcja próbowała umówić się na spotkanie z nowym pełniącym obowiązki dyrektora kujawsko-pomorskiego oddziału GDDKiA Radosławem Kantakiem. Chcieliśmy zapytać go między innymi o jego rolę w obliczu konkursu na stanowisko dyrektora, który nadal trwa. Usłyszeliśmy, że obecnie nie będzie on udzielał żadnych wypowiedzi dla mediów.