Zaostrza się konflikt GDDKiA z włoskimi firmami budowlanymi. Drogowcy wysyłają ultimatum
Dodano: 04.03.2019 | 13:05Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl
Na zdjęciu: Impresa Pizzarotti buduje między innymi odcinek drogi S5 z Białych Błot do Szubina.
Fot. Szymon Fiałkowski
Trwa pat na linii Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad – włoscy wykonawcy autostrad i dróg ekspresowych w kraju. Spółki domagają się od drogowców dodatkowych pieniędzy, a ci ostatni – szybkiego wznowienia prac na realizowanych przez Włochów trasach.
Jak już informowaliśmy, kilka tygodni temu do GDDKiA dotarły roszczenia ze strony włoskich spółek, w tym realizującej trzy odcinki kujawsko-pomorskiej części drogi S5 Impresy Pizzarotti. Ich zakres to ponad 55 ze 130 kilometrów „ekspresówki” w regionie. Impresa, realizująca również fragment drogi S61 na północnym-wschodzie Polski, domaga się aż 766 milionów złotych dodatkowych środków. Jeśli ich nie otrzyma, niewykluczone, że zejdzie z placu budowy. Podobne stanowisko zajmuje Salini Impregilio, które domaga się waloryzacji w wysokości niespełna 450 mln złotych. Roszczenia wysunęła też, choć bez podania kwoty, spółka Toto Costruzioni Generali.
Generalna dyrekcja od początku sporu stoi na stanowisku, że oczekiwania włoskich firm nie mają uzasadnienia. Tłumaczy, że mają one charakter pozakontraktowy i jako takie nie mogą być nawet brane pod uwagę przy rozliczeniach. Dotyczy to także Impresy Pizzarotti. Ale, jak mówił nam kilka dni temu były już dyrektor bydgoskiego oddziału GDDKiA Jarosław Gołębiewski (nadal pracuje w nim na innym stanowisku), mimo to firma otrzyma odpowiedź na swoje pismo z końca stycznia. Na razie, jak ustaliliśmy, stanowisko nie zostało jednak jeszcze Włochom przedstawione.
Ale GDDKiA nie tylko odpowiada, ale również sama formułuje oczekiwania wobec wykonawców. Jak poinformowało w piątek RMF FM, wspomniana spółka Salini, która buduje drogę S3 przebiegającą w osi północ – południe w zachodniej części kraju, otrzymała wezwanie do powrotu na plac budowy. Jeżeli tych żądań nie spełni, drogowcy zapowiadają, że rozwiążą z nią umowę, a także naliczą kary umowne. A te wynoszą nawet dziesięć procent wartości kontraktu.
Zobacz również:
Ogromne żądania Włochów budujących S5. GDDKiA: Są bezpodstawne
Bydgoski oddział GDDKiA na razie podobnego pisma do Imprezy (pomijając planowaną odpowiedź na jej postulaty) nie sformułował, ale nieoficjalnie drogowcy mówią, że „przygotowują się na wszystkie możliwe scenariusze”. W tym na taki, w którym Włosi schodzą z placu budowy. Wówczas potrzebna będzie inwentaryzacja prac przeprowadzonych na odcinkach: Nowe Marzy – Dworzysko, Dworzysko – Aleksandowo, a także Białe Błota – Szubin oraz rozpisanie nowego przetargu. To zdecydowanie opóźni prace przy S5 i niewykluczone, że całą trasą nie pojedziemy w 2020, ale dopiero w 2021 roku. I nie jest też pewne, że będzie to początek tego roku. Papierkiem lakmusowym, który pozwoli zbadać aktualną sytuację na budowie, będzie 15 marca, gdy zakończy się zapisana w kontraktach przerwa zimowa. Wówczas wykonawcy będą już zobligowani do prowadzenia prac na swoich odcinkach.
Drogowcy zdają sobie sprawę, że znaleźli się w niełatwej sytuacji. Z jednej strony ustąpienie Włochom uruchomiłoby lawinę roszczeń ze strony innych wykonawców, którzy w trudnej sytuacji na rynku budowlanym – przy rosnących cenach materiałów i usług – podobnych żądań dotąd nie formułowali. Z drugiej strony GDDKiA ma świadomość, że rozpisanie nowego przetargu niemal na pewno będzie oznaczało wyższe ceny. A warto pamiętać, że oddziały dyrekcji w zakresie finansowania są jednak uzależnione od Warszawy.
Przy okazji roszczeń Impresy Pizzarotti przypomniano także, że wątpliwości co do jej potencjału wykonawczego formułowano już po wyborze na wykonawcę części S5. Pytał o to jeszcze w poprzedniej kadencji sejmu chociażby poseł Prawa i Sprawiedliwości Piotr Król. Ówczesny wiceminister infrastruktury Paweł Olszewski (Platforma Obywatelska) przekonywał, że weryfikację pod kątem tzw. rażąco niskiej ceny przeprowadzono w przypadku aż 6 na 7 odcinków S5 w województwie kujawsko-pomorskim. Oferty wykonawców (nie tylko te zwycięskie i przygotowane także przez polskie firmy i konsorcja) oscylowały głównie w przedziale 60-70 procent kosztorysu. Wyjątkiem był odcinek od Jaroszewa do granicy województwa, gdzie zwycięska propozycja Mirbudu i Kobylarni wyniosła ponad 83 procent budżetu planowanego przez GDDKiA.
Do czwartku trwa natomiast pierwszy etap konkursu na nowego dyrektora bydgoskiej GDDKiA. Do momentu jego wyłonienia oddziałem kieruje zastępca ds. inwestycji Zbigniew Szymczak.
- Brawurowa ucieczka ulicami i chodnikami miasta. Sprawca zmyślił historię o kradzieży auta - 28 kwietnia 2022
- Pijany motocyklista doprowadził do zderzenia w parku przemysłowym. Tragedia była o krok - 28 kwietnia 2022
- Zabytkowe kamienice w Bydgoszczy idą do renowacji. W tym roku tylko trzy - 28 kwietnia 2022