Bydgoszczanie mają dość ciemności na ulicach i organizują protest. Prezydent Bruski komentuje
Dodano: 15.09.2020 | 13:59Na zdjęciu: W Bydgoszczy znajdują się 32 tysiące punktów oświetleniowych. Połowa z nich należy do miasta, a połowa - do Enei.
Fot. Szymon Fiałkowski
W środowy wieczór (16 września) na Starym Rynku odbędzie się protest mieszkańców, którzy domagają się zakończenia sporu pomiędzy miastem a spółką Enea Oświetlenie. – Mieszkańcy mają rację, ale nie mogę płacić rachunków za usługę, na którą one nie opiewają – komentuje prezydent Rafał Bruski.
Od kilku miesięcy na wielu ulicach, i to na kilkunastu bydgoskich osiedlach, nie działają latarnie uliczne należące do spółki Enea Oświetlenie. Brak napraw wynika z faktu, że miasto i Enea nie podpisały umowy na utrzymanie lamp, co zwyczajowo odbywało się na przełomie roku. Jedną z przyczyn braku porozumienia jest proponowana przez bydgoski ratusz zmiana zakresu lamp, które są konserwowane przez spółkę Enea. Propozycja władz miejskich zakładała bowiem wyłączenie z przetargu punktów świetlnych, znajdujących się na terenie spółdzielni mieszkaniowych czy wspólnot.
Według Enei, wydzielenie z przetargu części latarni może spowodować problem, gdyż infrastruktura oświetleniowa – w tym skrzynki czy przyłącza – mogą częściowo znajdować się na terenie miasta, a częściowo na terenach spółdzielczych. I to sama spółka ma – zdaniem jej przedstawicieli – decydować, czy dana lampa oświetla teren miejski, czy na przykład spółdzielczy. Podkreślali też, że w wypadku dokonaniu podziału, spółdzielnie mogą nie wyrazić chęci płacenia za utrzymanie punktów oświetleniowych, a sam proces potrwałby kilka miesięcy.
W związku z tym, że zbliża się jesień – a co za tym idzie dni stają się krótsze – mieszkańcy obawiają się, że w najbliższych tygodniach będą musieli docierać do swoich domów po ciemku. Część ma już dosyć trwającego konfliktu – czego wyrazem jest protest „Chcemy oświetlonych ulic w Bydgoszczy”, który odbędzie w środę, 16 września.
Organizatorem pikiety jest przewodniczący Rady Osiedla Osowa Góra Radosław Ginther. Osiedle w zachodniej części Bydgoszczy jest bowiem jednym z najbardziej dotkniętych trwającym od początku 2020 roku kryzysem oświetleniowym. – Protest ma na celu zwrócenie uwagi na patologiczną sytuację konfliktu między prezydentem miasta Bydgoszczy panem Rafałem Bruskim (PO) a firmą Enea (PiS), w wyniku którego nie działa oświetlenie bydgoskich ulic od marca. Ludzie, szczególnie starsi, boją się wieczorami wyjść z domów, łatwo o wypadek i kalectwo, że o przestępczości nie wspomnimy – podkreśla przewodniczący. I dodaje, że „mieszkańcy Bydgoszczy nie mogą być zakładnikami kolejnej wojenki polsko-polskiej PO-PiS”.
WSZYSTKIE ARTYKUŁY NA TEMAT KRYZYSU OŚWIETLENIOWEGO
- Niejasna sytuacja oświetlenia ulicznego. Miasto bez umowy z Eneą [marzec]
- Brak porozumienia – brak napraw. Bydgoszcz nie podpisała umowy z Eneą [kwiecień]
- Dlaczego w Bydgoszczy nie działają latarnie uliczne? [maj]
- Dwugłos Enei i ratusza na sesji rady miasta. Rafał Bruski: Wybudujemy własne oświetlenie [lipiec]
- Spółdzielnie mieszkaniowe zabrały głos w sprawie braku oświetlenia [sierpień]
Środowy protest rozpocznie się o godzinie 19:00 na płycie Starego Rynku – uczestnicy chcą bowiem zapalić świeczki przed ratuszem, by w ten sposób pokazać prezydentowi problem braku oświetlenia. – Następnie ruszamy ze Starego Rynku, ulicami Mostową i Focha na ulicę Warmińskiego przed siedzibę ENEA S.A., gdzie również zapalimy świeczki Zarządowi w/w spółki Skarbu Państwa zarządzanej przez PiS – wyjaśnia Ginther. Tu warto jednak dodać, że konflikt tyczy się spółki Enea Oświetlenie, której bydgoska siedziba jest na ulicy Kościuszki.
Jak protest mieszkańców komentuje prezydent Rafał Bruski? W wypowiedzi dla mediów przy okazji konferencji poświęconej muralowi na ulicy Kujawskiej przyznał, że problem awarii dotyczy latarni należących do Enei, a te należące do miasta są sprawne. – Enea Oświetlenie nie przystępuje do przetargów, które ogłaszamy. A tylko ona może świadczyć usługi na swoich lampach. Dlaczego tego nie robi – to pytanie do spółki. Ja bardzo apeluję i proszę o powołanie mediatora sądowego – ja rozumiem, że jest konflikt, bo one się zdarzają. Ale Enea odmawia takiego rozwiązania – wyjaśniał prezydent.

Zobacz również:
Abstrakcja na Kujawskiej. Tak będzie wyglądał mural
Od samego początku konfliktu prezydent Bruski domaga się inwentaryzacji lamp, którymi faktycznie zarządza spółka Enea Oświetlenie. Jak twierdził, Enea podawała zawyżone dane, uwzględniając m.in. latarnie, które zostały już wymienione i przeszły w posiadanie miasta, co istotnie zwiększało koszty utrzymania oświetlenia. – Teraz okazało się, że jest tysiąc lamp, które dawno są lampami miejskimi i nie są na stanie Enei, a nadal są wymieniane w rachunkach od tej spółki. Jest też kilkadziesiąt lamp, które stoją poza granicami miasta. Takich sytuacji jest znacznie więcej – zaznaczył Bruski.
Precyzyjne dane podane zostały przez bydgoski ratusz we wtorek po południu. – Dotychczas przedstawiana przez Enea Oświetlenie liczba punktów świetlnych na poziomie 16 262 szt. odbiegała od rzeczywistego stanu po przeprowadzonej weryfikacji ZDMiKP. Jak się okazało w rzeczywistości punktów świetlnych jest prawie półtora tysiąca mniej (14 792 – ok. 1000 lamp zlikwidowanych przy inwestycjach m. Bydgoszczy i 525 punktów świetlnych pozostających w utrzymaniu ZDMiKP, a tylko zasilanych z szaf oświetleniowych własności Enea Oświetlenie – poinformowało biuro prasowe urzędu miasta.
Prezydent zapewnił – zgodnie ze swoją obietnicą na lipcowej sesji rady miasta – że ratusz przygotowuje się do budowy kolejnych miejskich latarni, tak aby całkowicie uniezależnić się od Enei. – Jesteśmy w trakcie tworzenia audytu. Chcemy budować oświetlenie albo w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, albo przy udziale środków unijnych. Unia Europejska wspiera takie działania – podkreślił Bruski. Jednak proces realizacji tej inwestycji może potrwać około dwóch lat.
– Koszt utrzymania lampy Enei to 20 złotych, a lampy miejskiej – 7 złotych
– argumentował, podkreślając, że latarnie należące do spółki energetycznej są przestarzałe i nieefektywne. Dodał też, że kilka lat temu – kiedy miasto wymieniało oświetlenie ulic na LED – Enea poprosiła o oddanie im starych opraw, które zostały zamontowane na należących do niej słupach.
Prezydent przyznał, że dopóki miasto spełniało żądania „monopolisty”, nie było problemu z oświetleniem. – Gdy osobiście przyjrzałem się tej sprawie, stwierdziłem, że tak dalej być nie może – powiedział. Nadziei na rozwiązanie konfliktu upatruje w nowym prezesie Enei. – Kiedy Enea zacznie naprawiać lampy, mieszkańcy będą mieli oświetlenie na ulicach. Ja bym wysłał własne ekipy naprawcze, ale nie mogę tego zrobić – rozkłada ręce.
Bruski dodał jednak, że mieszkańcy „mają rację”, domagając się uruchomienia niesprawnych latarni. – Ja jestem z nimi, bo ich rozumiem, ale nie mogę płacić w ich imieniu rachunków, które nie opiewają na usługę, którą chce kupić. Należy kierować pretensje do Enei. W najbliższym czasie ogłosimy dwa kolejne przetargi – powiedział Bruski, poddając jednak w wątpliwość to, czy spółka przystąpi do tych postępowań.
Termin składania ofert w ogłoszonych postępowaniach przetargowych mija 25 września. – Aby uniknąć obecnej sytuacji w 2021 roku, obecne ogłoszenie przetargowe obejmuje wydłużony okres – od października tego roku do końca przyszłego roku – precyzuje urząd miasta.
- Nie Wyzwolenia, a Andersa i Geodetów. DW256 z nowym przebiegiem przez Fordon - 30 czerwca 2025
- Wraca temat Centrum Kultury Fordon. Ratusz szuka projektanta, finansowania brak - 30 czerwca 2025
- Tragiczny bilans weekendu. Utonęły dwie osoby - 29 czerwca 2025