Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]
Metropolia BydgoskaBlogiCETA czy antyCETA?
16.10.2016 | 20:33

CETA czy antyCETA?

Jaka jest różnica między niezdrową żywnością z Europy a niezdrową żywnością z Kanady - pyta na naszym blogu Marcin Sypniewski, szef regionalnych struktur Wolności.

Na zdjęciu: W Polsce odbywają się protesty przeciwko CETA.

Fot. FreeImages

O ile w przypadku samej umowy CETA dostrzegam zarówno jej wady, jak i zalety, o tyle zarzuty formułowane przez protestujące przeciwko jej ratyfikowaniu grupy wzbudzają u mnie śmiech i politowanie. Zacne grono pod przywództwem towarzysza Zandberga i Pawła Kukiza straszy napompowanymi kurczakami z Kanady, rządami korporacji i utratą pracy dla rolnictwa.

Argument dotyczący szkodliwości niekontrolowanej żywności można by uznać za słuszny, gdybyśmy obecnie mogli jeść tylko zdrową żywność. Od ponad roku uprawiam i jem własne owoce, staram się także kupować ekologiczne jaja, warzywa i mleko. W porównaniu z asortymentem z supermarketów smakuje zupełnie inaczej. Nikt mi nie wmówi, że jedzenie zalewające półki sklepowe i sieci fast-foodów w Europie jest aktualnie zdrowe. Nie ma jedzenia mniej lub bardziej szkodliwego dla zdrowia, jest zdrowe i niezdrowe. A to, które możemy kupić dzisiaj nie jest ekologiczne, naturalne i nieszkodliwe. Osią sporu jest więc, czy będziemy jeść niezdrowe i drogie kurczaki z Europy czy niezdrowe i tanie kurczaki z Kanady… Natomiast istotne jest co innego – w Kanadzie dopiero po wykazaniu szkodliwości produkt zostaje wycofany z obrotu. W UE, aby dopuścić produkt do obrotu, należy wykazać jego bezpieczeństwo. System unijny poza ułatwieniem praktyk korupcyjnych nie działa sprawniej od kanadyjskiego, za to na pewno jest sprzeczny z ogólnie przyjmowanymi zasadami. Jest jednym z elementów systemu nakazującego obywatelowi udowodnienie swojej niewinności. Być może konkurencja spowoduje w końcu zmianę tego nastawienia.

Przy podkreślaniu wpływu CETA na gospodarkę protestujący straszą utratą miejsc pracy, zwłaszcza w rolnictwie. Powołują się przy tym na wpływ umowy NAFTA na Meksyk. Zwróćmy jednak uwagę, jak funkcjonuje meksykańska gospodarka. To system, w którym najbogatszy obecnie człowiek na świecie, Carlos Slim zrobił interes życia, kupując od państwa monopolistę telekomunikacyjnego. To system tworzony przez wieloletnie, jednopartyjne rządy socjalistów ze wszystkimi wadami tego ustroju – monopolami, koncesjami, korupcją, nadregulacją, niewydolnością państwa. I to obrona mastodontów socjalizmu – gałęzi żyjących z dotacji jest prawdziwym celem ataków na umowy typu CETA. Problemem jest bowiem Wspólna Polityka Rolna UE, która w sytuacji konkurencji z towarami kanadyjskimi może udowodnić swoją nieprzydatność i nieefektywność. Niestety jednak, największa część wyłączeń w umowie CETA dotyczy właśnie rolnictwa. A wracając do Meksyku – faktem jest, że spadły ceny, a część firm amerykańskich przeniosła się do Meksyku, gdzie koszt pracy jest niższy.

Plusem umowy jest zniesienie barier celnych (powolne wprawdzie, ale zawsze) i barier handlowych (z wyłączeniami, przez to umowa ma tyle stron). Wzrost zaś wymiany handlowej zawsze prowadzi do wzrostu zatrudnienia. Plusem jest ograniczenie uprawnień państwa do nacjonalizacji niektórych usług czy faworyzowania firm państwowych. To bowiem regulacje państwowe tworzą rząd korporacji. To takie państwa jak Meksyk czy Polska tworząc monopole, korupcyjne i niejasne procedury, zawiłe i zmienne prawo, nieefektywne sądy umożliwiają rządy korporacjom i to przeciwko tym faktycznym protektorom korporacji powinien być skierowany gniew uczestników protestów.

Na koniec sprawa arbitrażu. W chwili obecnej Polska ma podpisaną umowę z Kanadą, która także dopuszcza arbitraż. Arbitraż Polska stosuje na podstawie innych umów międzynarodowych od wielu lat, to w wyniku arbitrażu Skarb Państwa przegrał z Eureko. Umowa zmienia jednak model arbitrażu, nie mi oceniać, czy na lepszy czy na gorszy. Zwracam uwagę jednak, iż często porażki państw w sporach arbitrażowych dotyczą łamania wcześniejszych obietnic lub faworyzowania niewydolnych firm państwowych. Nie mam nic przeciwko temu, aby taka groźba wisiała nad rządem polskim, zwłaszcza w obliczu aktualnie rządzącej ekipy. Z drugiej strony wyobraźmy sobie, że kanadyjska korporacja zrobiła jakąś okrutną rzecz i rząd polski postanowił zrobić z nią porządek. Dla porównania przypomnę, iż afera Amber Gold wybuchła w 2012 roku – sprawy karne i cywilne potrwają jeszcze kilka lat, zaczęła działać komisja sejmowa. Z większą i zamożniejszą korporacją rząd polski procesować będzie się przed własnym sądem kilkadziesiąt lat, zatem nie przejmujmy się aktualnie przepisami o arbitrażu.

Redaktor Stanisław Michalkiewicz powiedział, iż umowa o wolnym handlu powinna się składać z dwóch zdań. Pierwsze zdanie – w stosunkach między UE a Kanadą ustanawia się wolny handel. I drugie zdanie – uchyla się wszelkie regulacje sprzeczne z zasadą wolnego handlu. Niestety, umowa CETA tych kryteriów nie spełnia. Jest bardzo długa, większą jej część stanowią załączniki z wyłączeniami, procedurami itd. Bardzo źle (i długo) się to czyta, to dla mnie lektura na długie, jesienne wieczory. To w mojej ocenie największa wada umowy, jednak ciężko oczekiwać od biurokratów wynegocjowania innej. Argumenty przeciwników umowy przynoszą jednak tylko wolę zachowania dzisiejszego szczęśliwego skansenu pozbawionego rządów korporacji i niezdrowej żywności bez wskazania rozsądnych alternatyw.

Dla zainteresowanych – cała wersja umowy tutaj: http://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX:52016PC0444.

Marcin Sypniewski

Prezes Wolności w regionie kujawsko-pomorskim.
Marcin Sypniewski

Przedsiębiorca, rodowity bydgoszczanin.

Powiązane treści