Plany planami, a fakty są jakie są, czyli o frustracji z powodu ciągłych porażek
Na zdjęciu:
Fot.
Czytam właśnie plany na nadchodzący czas, które ma Robert Szatkowski, prezes stowarzyszenia Bydgoski Wyszogród. Nie wiem jaki on bydgoski, bo Wyszogród to fordoński, no chyba, ze weźmiemy pod uwagę iż teraz leży w terenie administracyjnym Bydgoszczy. Samego prezesa przedstawiać bardzo nie trzeba. Zasłynął z wielu górnolotnych i wycyzelowanych słów na temat prezydenta miasta. Atakował go publicznie, pomimo że należeli w tym czasie do jednej partii. Ciągłe ataki na prezydenta pomimo, że jadowite choć mało wysublimowane nie przyniosły mu wysokiej pozycji na liście podczas wyborów samorządowych. Jako fordoński działacz został nawet przesunięty do kandydowania na Brdyujściu. Cóż w polityczne przepychanki jak do tego doszło nie wnikam. Zaskoczenie jednak było w Fordonie wielkie. Wybory się nie powiodły to trzeba się zająć czymś innym. To może historia, wszak podobno nawet doktorat po cichu już się skrobie. A jak historia to trzeba też kogoś zaatakować. Padło na moją osobę.
W oświadczeniu czytamy: Nasi historycy fachowo zajmą się również sprawą Doliny Śmierci, w tym wznowieniem badań bydgoskiego Katynia. Muszą zająć się tym profesjonalni historycy a nie krzykliwi amatorzy wojujący z IPN.” Nie wiem ilu tam jest tych fachowych profesjonalistów, ale sądząc po wpisie to musi być spora siła. Badania już zostały wznowione więc nie wiem co jeszcze chce wznawiać pan prezes. Polecam też panu prezesowi zapoznanie się z faktami a wszystkim, którzy nie czytali jeszcze mojej książki polecam poniższy opis wydarzeń.
Gdy w lipcu zeszłego roku zostałem zaproszony przez dr Andrzeja Boguckiego na obchody 150 lecia Sokoła na spotkaniu zjawił się również Robert Szatkowski, znany polityczny frustrat. Chciałem z nim porozmawiać o Dolinie Śmierci, gdyż wiedziałem, że podjęli jakiś czas wcześniej temat badań Doliny Śmierci. Otrzymali od Wiesława Trzeciakowskiego z bydgoskiego archiwum opracowanie historyczne odnośnie wydarzeń z jesieni 1939 r. Z tego co wiem również został im przekazany zapis procesu Walthera Gassmanna z 1968 r. Mieli starać się o wznowienie badań. Jak wiemy niczego nie uczynili. Niczego co przyniosłoby jakiekolwiek korzyści. 11 sierpnia 2017 r. przekazałem na ręce naczelnik bydgoskiej delegatury IPN list otwarty z uzasadniający potrzebę przeprowadzenia śledztwa w tym temacie. List podpisało 100 osób w tym co muszę przyznać również R. Szatkowski. Wszyscy doskonale wiedzą jakie były dalsze koleje tych zmagań z IPN, które ostatecznie zakończyły się powodzeniem. Śledztwo zostało wznowione w tym roku dzięki mojemu uporowi i pomocy lokalnych mediów, co zawsze powtarzam przy każdej okazji. 10 października br. wydałem również książkę, która przedstawia historię wydarzeń z jesieni 1939 r. jak i późniejszych powojennych. dotarłem do dokumentów, dotarłem do nieznanych dotąd świadków. Wszystko to zaprezentowałem w książce i prezentuję również na kolejnych zebraniach.
Panie Szatkowski zamiast klepać jęzorem niech pan przyjdzie na spotkanie i dyskutuje. Ja jestem otwarty. Nazywa mnie pan amatorem wojującym z IPN? Zgoda. Więc skoro jest Pan profesjonalistą bo tak domniemywam po tej wypowiedzi to proszę pokazać swój dorobek naukowy. Cóż nie ma czego pokazywać. Mój to 11 publikacji monograficznych, 2 publikacje zbiorowe i ponad 40 artykułów naukowych i popularnonaukowych. Co Pan robi dla propagowania naszej historii? Wymyśla bzdury o poległych generałach w Fordonie. Ale to mnie Pan nazywasz amatorem? Kończ waść wstydu, sobie oszczędź!
- Policja – niech nam żyje! - 25 lipca 2019
- Czy w 2019 znów wybierzemy mniejsze zło? - 2 stycznia 2019
- Czy Rejewski nam odjechał? - 11 grudnia 2018