Lista odwołanych wydarzeń i zamkniętych miejsc [AKTUALIZACJE NA BIEŻĄCO]
Metropolia BydgoskaBydgoszczPolitykaTeoria (nie)spiskowa. Czy darowizna od siostry posła Tomasza Latosa mogła mieć inny cel? [Dominiczak na dobry weekend]
Tomasz Latos Bydgoszcz
12.10.2018 | 18:44

Teoria (nie)spiskowa. Czy darowizna od siostry posła Tomasza Latosa mogła mieć inny cel? [Dominiczak na dobry weekend]

Eryk Dominiczak | e.dominiczak@metropoliabydgoska.pl

Na zdjęciu: Dziennik "Fakt" pyta, czy poseł Tomasz Latos mógł wpływać na wynik konkursu na stanowisko dyrektora szpital w Poznaniu, który wygrał jego szwagier. A my próbujemy ustalić, czy ta historia nie wyglądała jednak nieco inaczej.

Fot. Sebastian Torzewski

Nie wierzę, że poseł Tomasz Latos wpływał na przebieg konkursu na dyrektora szpitala MSWiA w Poznaniu, który wygrał jego szwagier Witold Pstrąg-Bieleński. Mimo że nie uważam go za kandydata marzeń na stanowisko prezydenta Bydgoszczy, to twierdzę – choć w przypadku polityków powinno się od takich sformułowań raczej dystansować – że jest uczciwym człowiekiem. Dlatego prezentuję poniżej własną, autorską teorię na temat okoliczności przytoczonych przez piątkowy „Fakt”. I liczę, że poseł Latos się do niej odniesie.

Autorzy artykułu w tabloidzie twierdzą, że istnieje następujący ciąg przyczynowo-skutkowy sprawy – zimą poznański szpital (a konkretnie – MSW jako jego organ prowadzący) rozpisuje konkurs na dyrektora, wygrywa go Pstrąg-Bieleński. Są wątpliwości, bo wcześniej stracił stanowisko w innej placówce. Podobno – z powodu słabego zarządzania. Szwagier Latosa 1 kwietnia obejmuje stanowisko, a niespełna cztery tygodnie później, dokładnie 27 kwietnia siostra posła PiS i zarazem żona Pstrąga-Bieleńskiego – Anna Latos-Bieleńska przekazuje darowiznę na rzecz parlamentarzysty – 120 tysięcy złotych. „Fakt” pyta więc, czy szwagier Latosa mógł liczyć na fory w konkursie [CZYTAJ WIĘCEJ].

Nie mam wątpliwości, że artykuł został zainspirowany przez przeciwników politycznych kandydata PiS. Od rana „grzali” oni temat we wszystkich mediach społecznościowych. Gremialnie i intensywnie. Ale moim zdaniem sprawa jest zdecydowanie prostsza, choć – jak podkreślam – to tylko teoria. Liczę jednak, że Tomasz Latos – zamiast głębokiej defensywy i niewiele wnoszących oświadczeń – stanie z otwartą przyłbicą i wypowie się na ten temat.

Kluczem do mojej teorii są daty. Data pierwsza – to 27 kwietnia, gdy Tomasz Latos dostaje darowiznę od siostry. Ale zgłasza to – zgodnie z prawem (tzw. ustawa antykorupcyjna daje mu na zgłoszenie zmian w rejestrze korzyści 30 dni) dopiero 30 kwietnia. Ale tego samego 27 kwietnia (zaświadcza to zarówno strona sejmowa, jak i pieczątka kancelarii sejmu) składa w sejmie oświadczenie majątkowe (musi to zrobić do 30 kwietnia każdego roku). W nim nie ma wspomnianej darowizny. Poseł oświadcza bowiem, że jego oszczędności to 60 tysięcy złotych. Nie wyobrażam sobie, żeby z otrzymanych tego samego dnia środków od siostry spłacił np. kredyty (a takowe również zgłosił), więc przyjmuję, że pieniądze te powinny pojawić się właśnie w kolumnie „oszczędności”. Ale ich tam nie ma.

Co więcej, poseł deklaruje, że z żoną Anną pozostaje w małżeńskiej wspólnocie majątkowej. A to oznacza, że gdyby darowizna do niej trafiła, tylko w połowie byłaby zwolniona z podatku, bo zerowa stawka podatku od darowizny dotyczy np. relacji siostra – brat, ale już nie szwagierka – szwagierka. Czy taki podatek został odprowadzony – nie wiemy, ale liczę, że poseł Latos do tego wątku się odniesie. Choć przepisy umożliwiają również wskazanie jako obdarowanego wyłącznie jedynie brata lub siostrę (z zachowaniem zerowej stawki podatku).

I tutaj kluczowa okazuje się jeszcze jedna data – 26 kwietnia. Tego dnia bowiem, dzień przed złożeniem oświadczenia majątkowego w sejmie i dzień przed otrzymaniem darowizny od siostry poseł Latos zostaje namaszczony na konwencji Prawa i Sprawiedliwości (Zjednoczonej Prawicy) na kandydata na prezydenta Bydgoszczy.

Wniosek – stawiam hipotezę, że darowizna od siostry posła Latosa miała posłużyć jako środki do wykorzystania w trakcie kampanii.

Dlaczego uważam, że to prawdopodobne? Dlatego że kwota 120 tys. zł w przypadku kandydata na prezydenta gminy, której liczba mieszkańców nie przekracza 500 tysięcy mieszkańców, nie przekracza kampanijnego limitu. Mnożnik bowiem to 60 groszy na mieszkańca. Według danych za rok 2017 Bydgoszcz liczyła nieco ponad 352 tysiące mieszkańców. A to oznacza, że limit finansowy na kampanię dla posła Latosa to ponad 210 tys. zł. W wartościach bezwzględnych – sporo. Ale gdy weźmie się pod uwagę np. organizację konwencji, budowę sztabu ludzi, organizację transportu, billboardy i inne materiały promocyjne, kwota ta już nie rzuca na kolana.

Osobna kwestia, którą moim zdaniem powinien wyjaśnić poseł Latos, to dalszy przepływ środków od siostry. Wiadomo bowiem, że jedna osoba może (w sumie) wpłacić na kampanię jednego komitetu kwotę do 31,5 tysiąca złotych. Czy poseł Latos, mając liczną rodzinę, wykorzystał ten fakt, przekazał dalsze darowizny, które trafiły na konto komitetu, aby zasilić jego kampanię? To tylko teoria. Ale pokazująca, że temu ciągowi przyczynowo-skutkowemu może być daleko do przytaczanych przez „Fakt” historii i domniemań.

Dlatego apeluję, panie pośle, żeby nie chował się pan za oświadczeniami, tylko wyjaśnił opinii publicznej tę sprawę. Dzięki temu może pan zachować status uczciwego człowieka. A przeciwnikom politycznym może wyschnąć błoto, którym chce pana obrzucić.

 

Eryk Dominiczak - blog

Eryk Dominiczak

Fanatyk Bydgoszczy. Dziennikarz nie ma prywatnych opinii. Ma opinie.

Powiązane treści