Czy reparacje wojenne to mit?
Czy Bydgoszcz i bydgoszczanie mają prawo do reparacji i odszkodowań wojennych?
Na zdjęciu: Zachodnia pierzeja Starego Rynku
Fot.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej przystąpiono do szacowania strat wojennych, licząc na reparacje wojenne. Działo się tak po każdej większej wojnie. W 1871 r. Francja musiał zapłacić Prusom 5 miliardów franków w złocie. Dzięki tym funduszom w Bydgoszczy powstał pierwszy kompleks koszarowy na dzisiejszym Londynku. Również po zakończeniu I wojny światowej Niemcy zostały zmuszone do zapłaty odszkodowań w wysokości 130 miliardów marek w złocie. Co ciekawe ostatnia transza należnej kwoty została zapłacona dopiero w bieżącym roku. Do tej pory nie została rozwiązana sprawa reparacji wojennych dla Polski. Oczywiście w 1953 r. Rada Ministrów zrzekła się dochodzenia roszczeń, lecz według prawników akt ten można podważyć.
Bydgoszcz jest jednym z wielu miast, które znajdują się w grupie poszkodowanych w latach 1939-1945. Wyburzeniu uległa zachodnia pierzeja Starego Rynku, wschodnia strona ul. Mostowej, synagoga żydowska przy ul. Jana Kazimierza. Wiele budynków zostało zniszczonych w wyniku działań wojennych podczas wyzwalania miasta w styczniu 1945 r.
Praktycznie tuż po zakończeniu działań wojennych przystąpiono do gromadzenia danych na temat strat materialnych poniesionych przez osoby prywatne, firmy oraz instytucje miejskie. W naszej historii w temacie reparacji wojennych możemy wyszczególnić 4 fazy. Nie chcę tu się zagłębiać w szczegóły, gdyż to nie miejsce na to.
Według najnowszych wyliczeń straty materialne w Bydgoszczy zostały oszacowane na 920 milionów złotych licząc po kursie z 1939 r. Obecnie daje nam to sumę ok. 10 miliardów złotych.
Według mnie jest to gra warta świeczki.
- Policja – niech nam żyje! - 25 lipca 2019
- Czy w 2019 znów wybierzemy mniejsze zło? - 2 stycznia 2019
- Czy Rejewski nam odjechał? - 11 grudnia 2018